Takimi "ciekawostkami" Onet mnie powala. Szkoda, że dobry kiedyś portal schodzi na psy.
A takich historyjek, można wymyślać kilkadziesiąt dziennie, byleby sobie ramówkę zapełnić...
... dzisiaj w godzinach popołudniowych, wracający z pracy Władysław Szulc przeżył najgroźniejsze - jak twierdzi - chwile swego życia. Pan Władysław jest pracownikiem firmy zajmującej się przetwórstwem owoców. Jak co dzień, rozpoczął obchód ogrodu, chcąc okeślić stan jabłoni. Idąc przez ogród, nagle pan Władysław natknął się na ... 8 metrową anakondę. Wąż rozbudził się i prężać się do skoku, unosił swą głowę. Pan Władysław nie stracił zimnej krwi i wyjął jeden ze swych noży, których jest kolekcjonerem. Małe ostrze zmusiło pana Władysława do celowania prosto w rdzeń kręgowy. Kilknaście uderzeń i wąż padł martwy.
- złamałem czubek noża, ale jednak nóż firmy Cold Steel - Mini Pal okazał się doskonały - mówi pan Władysława - lubię ten nóż, bo ma duży zapas mocy i jest typowo taktyczny.
Żona pana Władysława - Irena - nie ukrywa swojej radości, gdyż skóra z węża pozwoli na uszycie eleganckich butów dla całej rodziny, a i na piękną torebkę zapewne starczy.
Wąż znalazł się w ogrodzie nie przypadkiem. Otóż został tam umieszczony przez jednego z hodowców, który nie mogąc już trzymać węża w swojej kawalerce, postanowił podarować mu wolność.
Prokuratura bada okoliczności zdarzenia i trwają rozmowy, czy hodowca winien ponieść karę.
(PAP)