Jeden z moich znajomych przyszedł do mnie z niemcem o polskich korzeniach, który chciał bym zrobił dla niego nóż. Odpaliłem Corela, zaczeliśmy rysować kształt i wybrany został jeden z zaproponowanych. Niemiec chciał, żeby nóż miał charakter bojowy, ale zarazem był ładny. Nie podobał mu się mój GREY ICE, bo jak stwierdził, wygląda za bardzo jak na produkt z fabryki, a nie ręczną robotę.
No i pojawiły się dylematy. Jak zrobić nóż, żeby z jednej strony był lużytkowy i ładny, z drugiej widać było, iż wykonany jest ręcznie...
Zrobiłem kilka podejść i ostatetcznie wyszło coś z tego. Niemiec miał okazję widzieć ostatnie godziny pracy i był zszokowany jak to się robi powoli. Efekt był taki, że jak zacząłem solidnie polerować ostrze, wyrwał mi nóż z ręki i stwierdził, iż nie mam polerować, tylko założyć rękojeści na to co jest... hmm, chciał ostrze nie do końca polerowane - cóż, jego sprawa. Założyłem zatem okładziny, piny, przeszlifowałem, zaimpregnowałem drewno i praktycznie nóż został mi siłą wyjęty z imadła. Gość zapłacić mi za pracę, podziękował i był bardzo zadowolony. Z rozmowy z nim dowiedziałem się, iż on lubi gdy jego rzeczy z kolekcji broni białej są wyraźnie zaznaczone, iż były robione ręcznie. Ma w kolekcji ponoć jakiś miecz z Japonii, gdzie prosił jego wykonawcę o zeszlifowanie polerki...
Na koniec poprosił o napisanie iż nóż zrobiony został ręcznie i złożenie podpisu. Potem uparł się jak osioł, bym na poczekaniu wymyślił sobie jakąś nazwę i zrobił mu logo niby mojej firmy... no to Photoshop i jazda.
Ostatecznie, wszyscy byli zadowoleni. Dobrze, że się zgodził na zrobienie zdjeć.
W związku z wydarzeniem, od dzisiaj jestem HOUSE OF STEEL....

Nóż nazwany został Silver Mamba. Silver, bo srebrny (stalowy), Mamba od węży z Afryki, które były bardzo paskudne, jak ten nóż...
Stal 4H13. Długość całości 23 cm.
Narzędzia te same co zawsze.
Ech, dziwny ten nóż jak smok...