Ja pird*** co za temat. Czy przypadkiem nie ma on na celu produkowanie chodzących trupów?
Jak zaczynałem bawić się w sztuki walki to fascynowali mnie mistrzowie, którzy pokonywali przeciwnika bez robienia mu żadnej krzywdy. Fajnie wspominam te czasy bo wtedy jeszcze młody byłem
.
Stopniowanie walki nożem może wyglądać tak:
stopień 1: wyciągasz nóż i pokazujesz go przeciwnikowi - przeciwnik ucieka.
stopień 2: stosowany kiedy przeciwnik nie zdecyduje się uciekać - skoro nie zdecydował sie uciekać jest zdecydowany na wszystko i nieważne czy dlatego, że jest młody i nieświadomy czy też naćpany i tu najlepiej moim zdaniem wypowiedział się Kenjiro.
Jeżeli już nosisz nóż to zastanów się czy jesteś świadomy konsekwencji tego i z nimi pogodzony. Chrzanienie bajek o tym, że można kogoś pokonać nie robiąc mu krzywdy jest tylko i wyłącznie próbą uspokojenia samego siebie i wyciszenia tego powracającego pytania:"Czy potrafiłbym zrobić drugiemu człowiekowi wielką krzywde w samoobronie?"
Odsuwając to pytanie to tak jakby ktoś nie chciał iść do lekarza i sprawdzic co to za dziwny guzek wyczuwa w brzuchu. Otóż ten rak wcale nie musi byc złośliwy ale jeżeli jest to ...
Ja mimo wszystko uważam że temat może byszkodliwy i radze początkującym nożownikom przypadkiem nie brać go sobie do serca. Przeczytac i zapomnieć wszystko z wyjatkiem postu, który napisał Fraktal0
Jeżeli ktoś pisze, że pokonał nożem kogoś nie robiąc mu krzywdy to uznam go nie za mistrza tylko za szaleńca i szczęściarza.
Pozdrawiam