Tak, dokładnie

. Przez pierwszy rok/półtora ciągle uczy się nowych technik, chłonie się bardzo szybko wszystko co jest z capo, potem to tempo bardzo zwalnia. Ja nie raz miałem doła, bo myślałem, ale cienki jestem, kiedyś to się tyle uczyłem. A to dlatego, że najpierw te łatwe rzeczy łatwo wchodza, potem coraz trudniej i po prostu trzeba dojrzeć i przestawić się (w głowie), z ilości nowych technik na dokładność i jakość.
Ja ciągle dojrzewam, odkrywam nowe oblicza capo, zaczynam inaczej na to patrzeć, ktoś kto myśli ciągle tymi samymi kategoriami to z czasem mu się nudzi po prostu.
Jednak w odchodzeniu od capo najboleśniejsze są sytuacje, gdy kogoś zmusza sytuacja do przerwania ćwiczenia, może to być z powodu kasy, kontuzji, jakiś przypadków losowych, rozwiązania grupy itd.
Ja założyłem ten topic, bo ostatnio miało miejsce takie odejście u nas.
Zajebisty koleś

Sabido, który jako jedna z trzech osób ćwiczył najdłużej u nas, nawet przez ostatni rok prowadził treningi, prowadził też osobną grupę dzieciaków, bardzo poświęcał się capo, to prawdziwy capomaniak, wkręcał się na maksa w capo. Uczył się gdzie mógł i naprawdę dużo potrafił. Potrafił sobie załatwić np. darmowe warsztaty, co parę razy robił i wyjechać np. na warsztaty angoli do Hamburga gdzie było pełno świetnych capoeiristów w tym m.in. Mestre Jao Pequeno związany kiedyś z Mestre Pastinha. I wiecie co? Sabido musiał wyjechać. I to na kilka lat. Wyjechał w celach zarobkowych na parę lat. Takie odejścia bolą bardzo. Zajebisty ziomek, był częścią klubu, a tu zonk, wyjechał i go nie zobaczymy kawał czasu. Trenował ciągle jeszcze we wtorek prowadził trening a w środe już wyjeżdżał. :? To jest dół

. Jak przyjedzie to niewiadomo co zastanie tu na miejscu, bo ma wrócić za 3-5 lat, tak planował. To będzie inny człowiek i my tu będziemy całkiem inni... Życie...
Oby wasi/wasze najlepsi kumple/kumpele i przyjaciele nigdy nie
musieli odejść wbrew swojej woli.
Ja np. wielką część moich przyjaciół i najlepszych znajomków mam właśnie z klubu, to jak jedna wielka rodzina

wszyscy się znają, wiedzą duuużo o sobie, niektórzy są razem, wszyscy prawie się kumplują (świeżynki mają na początku z tym problem ;P ), chodzimy na zupki chmielowe, bawimy się razem, trenujemy, rozmawiamy, żartujemy, wspieramy się,... żal każdego kto odchodzi.