Skocz do zawartości


Zdjęcie

Pytanko :>


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
8 odpowiedzi w tym temacie

budo_karpik87
  • Użytkownik
  • Pip
  • 39 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Świebodzin

Napisano Ponad rok temu

Pytanko :>
wie ktos co sie dzieje z Markiem Piotrowskim
co porabia i czy planuje jakies walki
i najwaziejsze czy juz wrocił do zdrowia :>
z tego co słyszałem byl bardzo dobrym zawodnikiem kickboxingu
ponoc w latach 90-dziesiatych wygrał z don wilsonem
i czy macie jakies filmiki z jego walk :)
  • 0

budo_tae tad
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2258 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Szczecin
  • Zainteresowania:Muay Thai

Napisano Ponad rok temu

Re: Pytanko :>
Marek Piotrowski jest juz roslina :( :nie: ... szsacunek dla niego, zrobil bardzo duzo dla Polskiego KB i nie tylko...
  • 0

budo_telex
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 676 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Poznan

Napisano Ponad rok temu

Re: Pytanko :>
Hej rolnik :roll:
Uzasadnij moze troche swoja wypowiedz, skad takie rewelacje ?
Ja gdzies w sieci wyczytalem ze trzyma sie calkiem dobrze, calkiem niedawno. Ze wraca do zdrowia i ma zamiar zajac sie trenerstwem. Cos sie zmienilo ?
  • 0

budo_tae tad
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2258 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Szczecin
  • Zainteresowania:Muay Thai

Napisano Ponad rok temu

Re: Pytanko :>
slyszalem od naocznego swiadka ze pomagali mu ze schodow zejsc, ale to bylo z pol roku temu, moze wyzdrowial, a moze nie zycze mu jednak powrotu do zdrowia
  • 0

budo_telex
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 676 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Poznan

Napisano Ponad rok temu

Re: Pytanko :>

a moze nie zycze mu jednak powrotu do zdrowia


:?:
a jak to rozumiec ? nie lubisz go ? przejezycznie ? falszywy szacunek ?
  • 0

budo_tae tad
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2258 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Szczecin
  • Zainteresowania:Muay Thai

Napisano Ponad rok temu

Re: Pytanko :>

a moze nie zycze mu jednak powrotu do zdrowia


:?:
a jak to rozumiec ? nie lubisz go ? przejezycznie ? falszywy szacunek ?


Alez skad!!! poprostu teraz juz nie wiem czy wyzdrowial czy nie! Raz slysze ze jest w kiepskim stanie, a teraz ze wraca do zdrowia wiec sam niue wiem. Szacunek dla niego (prawdziwy), lubie go
  • 0

budo_mkimura
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 3116 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Kraków
  • Zainteresowania:BJJ/MMA

Napisano Ponad rok temu

Re: Pytanko :>

wie ktos co sie dzieje z Markiem Piotrowskim

Poszperaj w archiwum, jakiś czas temu był dość obszerny topic o Piotrowskim. Tae Tad, od naocznego świadka, to ja słyszałem, że UFO wylądowało, ale wstrzymuje się z rozpowszechnianiem czegoś, czego nie jestem pewien. Co i tobie polecam.
  • 0

budo_genosha
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 565 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:inąd

Napisano Ponad rok temu

Re: Pytanko :>
Telex - dopisz sobie przecinek w odpowiednim miejscu wypowiedzi Tae Tada i wszystko sie wyjasni.
  • 0

budo_karpik87
  • Użytkownik
  • Pip
  • 39 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Świebodzin

Napisano Ponad rok temu

Re: Pytanko :>
szperałem,szperałem po necie i wrescie znalazlem informacje o nim i wywiady


Wywiad 1
''SPORTOWIEC''nr34,23sierpnia

PYTANIE - Jak pokonuje sie strach przed bolem?

PIOTROWSKI - Nigdy nie uodpornisz sie w sensie fizycznym. Ta swiadomosc powinna sie zmienic. Chodzi o akceptacje bolu. O to by ciemnosc przed oczami nie wywolywala szoku. Jestem zdania ze mozna kontynuowac walke po kazdym uderzeniu, ktore sie czuje. Nokaut jest juz czyms niezaleznym. Nie czujesz nic, po prostu odplywasz i znajdujesz sie przez chwile po tamtej stronie.

PYTANIE - Chyba nie widzialem jeszcze sportowca cwiczacego z taka determinacja.

PIOTROWSKI - Wiara i trening skladaja sie na moje zycie sa nie rozerwalna caloscia. Bez wiary nie zostalbym mistrzem swiata, wiem to na pewno.

PYTANIE - Twoj sport to walka - zadawanie z premedytacja bolu.

PIOTROWSKI - Co nie jest rownoznaczne z czynieniem zla a to dopiero byloby grzechem. Sportowa walka toczy sie w obecnosci sedziow w mysl przyjetego z gory regulaminu wiec jest uczciwa, ale najwazniejsze jest to ze nikt nikogo nie zmusza do wyjscia miedzy liny. Kto trafia na ring czegos na nim szuka, na pewno nie tolerancji dla wlasnej slabosci, na pewno nie litosci.

PYTANIE - brzmi to dosyc bezwzglednie.

PIOTROWSKI - Byc moze ale test musi byc ostry. Na tym polega niepowtarzalny sens tego sportu. Powiem wiecej - walka powinna byc zblizona do realnej. Im pelniejsze bogactwo obron i atakow, tym wieksze bogactwo trudnosci dla zawodnikow. Sporty walki stawiam wyzej od innych, poniewaz ucza zachowania w warunkach realnego stresu. Czulbym sie oszukany, gdyby ktos oszczedzal mnie na ringu. Partner ma mi pomoc przezwyciezac wlasna slabosc. To fascynujace doswiadczenie kiedy wchodzisz do klatki uderzasz schodzisz stosujesz bloki, ale tak na prawde wszystko rozgrywa sie w twojej psychice musisz zwalczac strach i zakceptowac bol musisz odrzucic wrecz unicestwic wlasne ja - to jest szkola umierania.

PYTANIE - Czy szkola zycia nie bylaby czyms lepszym?

PIOTROWSI - Myslimy dokladnie o tym samym umierajac dla siebie - rodzisz sie dla innych, na tym polega pelnia zycia.

PYTANIE - Czy jestes pewien ze tego ucza instruktorzy kick boxingu?

PIOTROWSKI - A czy mozna oddac cale lata zycia morderczemu treningowi dla watpliwej przyjemnosci kopania w worek bez zadnych glebszych motywacji?

tlex

- - -

Wywiad z Markiem Piotrowski z SuperExpresu gdzieś z okoli kwietnia 2002r.

Na początku lat 90. Marka Piotrowskiego, zawodowego i amatorskiego mistrza świata w kick-boxingu, polscy kibice nosili na rękach. Napisano o nim książkę. W połowie lat 90. słuch o legendarnym sportowcu zaginął. Ciężko chory musiał zejść z ringu i w samotności w USA pokonywał przeciwności losu.

- Lekarze mówią, że to choroba bokserska. Medycyna niekonwencjonalna twierdzi, że nie. Ja przychylam się do tej drugiej diagnozy. Ostatnie lata były dla mnie bardzo trudne. Miałem problemy z trawieniem i wypróżnianiem się. Kiwałem się chodząc, zacinałem się mówiąc - opowiada "Super Expressowi" Marek Piotrowski. - Jeden z dziennikarzy napisał kilka lat temu, że mam chorobę Parkinsona. To oszołom. Co on wie o tej chorobie? O tym artykule dowiedziałem się kilka dni temu. Matka ukrywała przede mną te bzdury. Nie chciała, żebym się denerwował.
O Marku Piotrowskim mówili nad Wisłą "Niszczyciel". W Stanach Zjednoczonych nazywano go "Punisher" - ten, który wymierza karę.

Wie, że wróci do sił
- Nazwał mnie tak, po walce z Rickiem Roufusem, mój pierwszy wielki trener Kevin McLinton. Jego pasją były komiksy, a "Punisher" to bohater jednego z nich. Podobno jestem trochę podobny do niego - twierdzi Piotrowski.
Niektórzy uważają, że Polak rozchorował się, bo dostawał więcej ciosów, niż zadawał. Stoczył wiele morderczych pojedynków. Wygrał walkę i przegrał rewanż z Roufusem, o którym mówili, że kopał z siłą konia. Pokonał Dona Wilsona. Przegrał z Robem Kamanem.

- Każdy może sobie dorabiać teorię mojej choroby. Potrafię odpowiedzieć nie najgorzej na każde zadane pytanie, czyli chyba nie jest ze mną tak źle. Nie jestem jeszcze zdrowy, jednak 2 lata temu było gorzej. Wiem, że wrócę do pełni sił - wierzy Piotrowski.
Występował też jako bokser w wadze półciężkiej wygrał wszystkie 21 walk. W 1997 r. mówiono nawet o jego pojedynku z Dariuszem Michalczewskim. "Tiger" zarabiał jednak za walkę ponad 2 mln dol. Piotrowski po kilkanaście tysięcy, dlatego do starcia nie doszło.

Kolejny szok
Kiedy Polak zaczął chorować, oszczędności zniknęły mu błyskawicznie.

- W swojej karierze zarobiłem trochę pieniędzy. Kiedy zacząłem się leczyć, kasa szybko się rozeszła, bo nie mogłem nic robić. Potem chwytałem się najróżniejszych prac. Jeździłem taksówką, rozwoziłem książki telefoniczne i gazety - wspomina.

Po rozwodzie z żoną Iwoną zrezygnował z willi w Tampa Bay na Florydzie i przeniósł się do Detroit. W tym czasie przeżył kolejny szok.

- Dowiedziałem się, że dziecko, które przez siedem lat uważałem za moje, ma innego ojca. Zrobiłem badania i nie było żadnych wątpliwości. Marka juniora kochałem ponad życie, a tu taki numer - żali się Piotrowski.

Niektórzy zarzucali kick-bokserowi powiązania z mafią.
- To bzdura. Różni ludzie po walkach robili sobie ze mną zdjęcia. Może na podstawie tych fotografii ktoś wyciągnął głupie wnioski? Ja nigdy nie byłem zatrzymany przez policję - zapewnia.

Piotrowski objął honorowym patronatem galę kickbokserską, która odbędzie się w czerwcu we Wrocławiu. Nie wyklucza, że na stałe wróci do Polski.

- Mój dom jest tam, gdzie mieszka moja matka. Rodzinie bardzo dużo zawdzięczam. W Stanach nie mam nikogo bliskiego - kończy.

ARTYKUŁ I WYWIAD:

/Piotrowski: Wiem, że wyzdrowieję i wrócę do sportu/

Na przełomie lat 80. i 90. był najsłynniejszym w Polsce kick bokserem, dziewięciokrotnym zawodowym mistrzem świata. Obecnie Marek Piotrowski, bo o nim mowa, mieszka w Dębem Wielkim, skąd pochodzi.

Ma problemy ze zdrowiem, ale jest przekonany, że wróci do sportu.

Piotrowski konsekwentnie odmawia udzielania wywiadów. Wyjątek uczynił jedynie dla Polskiej Agencji Prasowej. Z dziennikarzem spotkał się w rodzinnym domu. Posiadłość, położona przy ruchliwej trasie Warszawa - Terespol, jest zadbana, ale niczym specjalnym się nie wyróżnia. Mało kto wie, że w jej murach żyje legenda światowego sportu.

Do Polski, po czternastu latach pobytu w Stanach Zjednoczonych, wrócił w ubiegłym roku. Od pewnego czasu krążyły plotki o fatalnym stanie jego zdrowia. Piotrowski samotnie jednak ćwiczy w domu, zapraszany jest na ogólnopolskie imprezy, niedawno prowadził zajęcia na obozie "Letniej Akademii Karate" Andrzeja Nowaczuka w Białowieży. Uparcie, krok po kroku, wraca do sportu.

Uważa, że przyczyną jego obecnych problemów zdrowotnych jest zespół chronicznego zmęczenia, efekt wycieńczenia organizmu. "Lekarze wymyślali mi różne choroby - Alzheimer, Parkinson. Ale nikt tego nie potwierdził. Jak mogę mieć Alzheimer, skoro mam doskonałą pamięć, a objawem tej przypadłości jest właśnie jej brak" - denerwuje się Piotrowski.

Na dowód tego sypie datami, nazwiskami ringowych przeciwników, opowiada o różnych walkach, i w kicku, i w boksie.

"Konsultowałem się ze specjalistami medycyny niekonwencjonalnej. W jaki sposób się leczę? Moim lekarstwem jest czas, do żadnych lekarzy nie chodzę.

- Naprawdę źle było ze mną w 1998 roku. Nie chciałbym o wszystkim wspominać, niech to pozostanie moją tajemnicą. Teraz jest lepiej, ale ciągle nie tak, jak bym chciał. Czytałem wiele książek na temat chorób neurologicznych. Historia zna przypadek osoby z branży muzycznej, która również cierpiała na zespół chronicznego zmęczenia i przez rok w ogóle nie mogła mówić. To wszystko spowodowane jest przez stres psychiczny i fizyczny, jak również poważne problemy rodzinne. Treningi, walki i tak w kółko. Organizm w końcu powiedział stop.

- Moim zdaniem, przyczyną mojej choroba nie jest bokserska przeszłość. Chociaż wielu lekarzy tak twierdzi. Wiem, że wyzdrowieję i wrócę do sportu" - przekonuje były sportowiec.

Piotrowski w USA przebywał w Tampa Bay, Chicago, Michigan. Miał wszystko - rodzinę, pieniądze, był sławny i podziwiany. Niestety, życie nie szczędziło mu bolesnych ciosów. "Za oceanem poznałem Polkę, z którą się ożeniłem. Cztery lata byliśmy małżeństwem. Mieliśmy syna, któremu daliśmy na imię Marek Jan. Po pewnym czasie dowiedziałem się, że nie jestem jego prawdziwym ojcem. Nie mogłem w to uwierzyć. W 2001 roku badania DNA potwierdziły te przypuszczenia. To był największy szok w moim życiu. Nie wiem, gdzie mały teraz mieszka, czy zmieniono mu imię" - głos znanego z nieustępliwości boksera wyraźnie się załamuje.

W Dębem Wielkim (powiat miński) mieszka z matką i ojczymem. Nigdzie nie pracuje, nie ma prawa do zasiłku. Pomaga rodzicom w prowadzeniu domu. Mistrza kick boxingu zastaję, gdy kończy odkurzanie pokoju. "Odpoczywam, żyję bezstresowo, zupełnie inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Mam dużo wolnego czasu. Nic mnie nie boli, mam tylko problemy ze snem. Potrafię nie spać całe noce albo budzę się po 3-4 godzinach i już nie mogę zasnąć. Mam kłopoty z krążeniem" - przyznaje.

Tematem tabu dla Piotrowskiego są pieniądze. Wydawałoby się, że jeden z najsłynniejszych na świecie kick bokserów, człowiek, który wygrał z takim asem jak Don Wilson, powinien być bogaty. Ale tak nie jest. Widać, że majątku się nie dorobił. "Z głodu nie umieram" - krótko ucina temat.

39-letni Marek Piotrowski wraca do sportu. Kończy kurs instruktorski, studiuje na warszawskiej AWF. Na jego twarzy wreszcie pojawia się uśmiech, a w oczach błysk. Pierwszy w historii polskiego kick boxingu zawodowy mistrz świata ożywia się, z radością wspomina początki kariery.

"Uczęszczałem do LO w Sulejówku, a trenowałem w Mińsku Mazowieckim i Warszawie. Razem ze mną przygodę z karate rozpoczął młodszy brat Janusz, ale później zrezygnował - postawił na szkołę, pracuje jako nauczyciel języka angielskiego" - opowiada.

Piotrowski perfekcyjnie mówi po angielsku. Nie mogło być inaczej, skoro kilkanaście lat spędził w USA. Już po roku pobytu wywalczył tytuł MŚ najważniejszych organizacji w kick boxingu - ISKA i PKC, po zwycięstwie z Wilsonem. Pas utracił na rzecz Ricka Roufusa, z którym wcześniej wygrał. Do trzeciej walki między nimi, na której Polakowi bardzo zależało, nigdy nie doszło.

Mieszkaniec Dębego odnosił sukcesy także w brutalniejszej odmianie sztuk walki - low kicku, gdzie dopuszczalne są m.in. uderzenia kolanami. Uważa się na największego fachowca w tej dziedzinie. Jest jedynym polskim mistrzem świata w low kicku. Tytuł wywalczył rok po przegranej walce z najwybitniejszym specjalistą tej odmiany, Holendrem Kamanem. Nikt w niego wierzył, a on podniósł się i w 1993 r. sięgnął po mistrzostwo.

W profesjonalnej karierze bokserskiej stoczył 21 walk. Wszystkie wygrał. W 1997 roku miał walczyć o mistrzostwo świata. Kto wie, gdyby nie kłopoty ze zdrowiem Piotrowskiego, może teraz to on, a nie Dariusz Michalczewski byłby na ustach wszystkich Polaków ?

"Różnie układała się moja współpraca z menedżerem, a jednocześnie trenerem Piotrem Pożyczką. Ale mam do niego wielki szacunek, że nie zgodził się w 1997 roku na moją walkę o zawodowe mistrzostwo świata z Amerykaninem Reggim Johnsonem. Już wtedy zdrowie mi szwankowało, a walka na tym poziomie groziła poważnymi konsekwencjami. Byłem jednak ambitny i być może zgodziłbym się na pojedynek. Ale Piotr powiedział mi o propozycji dopiero kilka miesięcy po fakcie. I słusznie. Nie wiadomo, co mogłoby się stać w ringu... Nie ukrywam, że finansowo propozycja była kusząca - na stole leżało ćwierć miliona dolarów" - powiedział Piotrowski.

Wielki sportowiec umie z godnością przyjąć porażkę. Taki jest Marek Piotrowski. Nie skarży się, do nikogo nie ma pretensji. - Wszystko w życiu przemija. Taka jest kolej rzeczy, są nowi sportowcy, o których piszą dziennikarze. Ale jeszcze będą mieli okazję napisać o Piotrowskim. Mam plany na przyszłość i wierzę, że je urzeczywistnię" - kończy


Mały wywiad z 1 maja 2003r.

Pyt.: Czy po walce długo pan dochodzi do siebie?
Marek Piotrowski: To jest uzależnione od tego jaka była walka. Walka walce nie jest równa. Nie wiem co znaczy: "do siebie". Są walki po których nigdy się do siebie nie dochodzi, bo jest się innym człowiekiem. Są to doznania fizyczne i doznania emocjonalne. I wydaje mi się, że każda rzecz, która dzieje siew życiu człowieka powoduje że człowiek nigdy już nie jest taki sam, każde doświadczenie nas wzbogaca. Zubożając też nas wzbogaca. Tak więc nie można odpowiedzieć na to pytanie w kategoriach matematycznych: ile, co i jak.
Pyt.: Czy w wieku dwudziestu pięciu lat można jeszcze cokolwiek osiągnąć?
M.P: Pytanie jest takie: co to jest "cokolwiek"? (I tu uśmiech) Możemy sobie odbijać tą piłeczkę(znów uśmiech) . Wydaje mi się, że wszystko zależy od tego jakie są nasze cele. Ja znam ludzi, którzy zaczynali trenować w wieku 50-ciu lat. I chcieli osiągnąć lepszą sprawność ruchową, koordynację, zadowolenie. To jest kwestia celu jaki się sobie stawia. Domyślam się, że pytanie było o osiągnięcia w sporcie. Wydaje mi się, że marzenia o osiągnięciu tytułów mistrzowskich w wieku dwudziestu pięciu lat są wątpliwe, ale... Rocky Marciano (może niektórym mówi coś to nazwisko), jedyny niepokonany zawodnik w boksie, mistrz świata w wadze ciężkiej, zaczął trenować w wieku dwudziestu dwóch lat. Zawsze są rekordy, które można pobijać...
Pyt.: Co sądzi pan o ostatniej walce Salety? [Saleta vs Krasniqi- 26.IV.2003 (mój przyp.)]
M.P.: Yyy(uśmiech)....... To znaczy... To jest boks, to jest sport walki gdzie jedno uderzanie może rozstrzygnąć wszystko. Cokolwiek powiedziałbym mogłoby się obrócić przeciwko mnie. Nie chciałbym nikogo krytykować. Co można na pewno powiedzieć, to fakt, ze zdecydowanie przegrał. I ciężko jest znaleźć usprawiedliwienie typu, że nie był przygotowany, że zaskoczony... To jest boks- sport walki. Podam tylko jeden przykład- może starsi uczestnicy tej imprezy pamiętają- Walka Tysona ze Spinksem. Spinks był to zawodnik, który jest wybitną postacią, jednym z najlepszych zawodników w historii wagi półciężkiej. Walczył wtedy w wadze ciężkiej. Wyszedł do walki z Tysonem i nie zadał ani jednego celnego ciosu. Po, bodajże, dziewięćdziesięciu sekundach był ciężko znokautowany. Tak więc... wydaje mi się, że krytykować powinni, mogą, mają prawo tylko ci, którzy byli wewnątrz czterech lin ringu. Wszyscy inni nie mają pełnego obrazu.
Pyt.: Kto jest tą osobą, która zawsze pierwsza dowiaduje się o Twoim sukcesie?
M.P.: Ja(uśmiech)
Pyt.: A oprócz ciebie?
M.P.: To znaczy, jeżeli jest to osoba, która nie może być świadkiem mojego występu, to jest to na pewno mój największy przyjaciel, osoba, która mi tak wiele z siebie dała, po ostatnich, szczególnie ciężkich dla mnie przeżyciach, czyli moja mama.

[/img]
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024