WenDo - artykuł w "Twoim Stylu"
Napisano Ponad rok temu
Niby cele te same co WSDP, motywowanie, psychodrama, nauka krzyku, proste techniki, wyzwól swoją agresję itd., ale mi to trochę jedzie feministycznym towarzystwem wzajemnej adoracji.
Bo panie te przygotowują się do konfrotancji z napastnikiem w swoim damsko-siostrzanym towarzystwie, tam nie ma złego faceta. Paweł, to im wynika z jakiś tam głęboko uzasadnionych powodów, czy jest to raczej ideolo ? Bo ja się na psychologii nie znam, ale pływać bez wody, to i psycholog nie nauczy :?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Mieli rację, obraz lepszy o tysiąca słówNiech moim komentarzem bedzie plakat sfotografowany przez Hakatę...
Napisano Ponad rok temu
Trzask i wrzask
Tekst: Agnieszka Graff, zdjęcia: Albert Zawada 17-01-2004 01:00
Jeśli uderzasz normalnie, to tak, jakbyś rzuciła 15-kg odważnik na poduszkę. Robisz to samo na wydechu, to jakbyś rzuciła 30 kg - wyjaśnia Ewa Rutkowska, nauczycielka filozofii w znanym społecznym liceum w Warszawie, a od kilku miesięcy trenerka WenDo. - A jak uderzysz, krzycząc, to masz już 45 kg.
Do przebicia deseczki potrzeba tylko siedmiu kilogramów, a do złamania komuś nosa jeszcze mniej. Uwierzyć we własną siłę, nauczyć się oddychać i krzyczeć - to więcej niż połowa sukcesu.
- To dlaczego za pierwszym razem mi się nie udało? Wydychałam i krzyczałam jak głupia, ale tylko sobie rękę obiłam - pytam.
- Pewnie zatrzymałaś cios. A cios trzeba poprowadzić do końca. Masz walić tak, jakbyś chciała walnąć w podłogę, przebić się PRZEZ deseczkę. Decydujesz się, wypuszczasz powietrze i uderzasz. Jednocześnie. Żadne tam: "spróbuję". Walisz z całej siły. Bo wiesz, że masz siłę.
Droga kobiet
WenDo nie jest kolejną szkołą walki o egzotycznej i groźnej nazwie. Jest sztuką samoobrony i asertywności wymyśloną przez kobiety specjalnie dla kobiet. Zaczyna się od rozmowy i w dużej mierze na rozmowie polega. Deseczki, ciosy i kopniaki to praktyczne uzupełnienie czegoś, co odbywa się w głowie. Albo i w brzuchu.
"Wen" to skrót od angielskiego "women". "Do" to po japońsku droga. Większość kursów samoobrony opiera się na założeniu, że kobiety są słabe fizycznie i muszą wynegocjować sobie bezpieczeństwo. WenDo mówi: jesteś silniejsza, niż sądzisz, tylko przestań być taka grzeczna.
Tu nie trzeba być wysportowaną. Ani trenować latami. Nie ma pasów, stopni, sprawdzianów. Szczerze mówiąc, tu w ogóle nie chodzi o to, żeby się bić. Raczej o to, by skutecznie stawiać granice. Tak, by nie stawać się ofiarą przemocy.
- Podczas treningów unikamy słowa "ofiara" - wyjaśnia Ewa. - Żeby nie umacniać poczucia bezradności i bezbronności, które kobietom wpaja się od dzieciństwa. "Ofiara" to osoba, która nic nie może zrobić. A nam chodzi o takie myślenie, w którym jesteś panią sytuacji. Przemoc to wydarzenie, któremu stawiasz czoło. Przyznajesz sobie prawo do decydowania o tym, co się z tobą dzieje.
- My nie uczymy walki. Uczymy, jak do niej nie dopuścić. Jak w porę wyczuć niebezpieczeństwo, jak się przestać bać i zacząć myśleć. A w razie ataku, jak zadziałać z zaskoczenia, uderzając w słaby punkt. Bo napastnik spodziewa się grzecznej, sparaliżowanej strachem kobietki, a nie świadomej siebie kobiety - mówi Joanna Piotrowska, trenerka, która na co dzień pracuje w Ośrodku Informacji Środowisk Kobiecych i prowadzi feministyczną księgarnię internetową.
Beata Kozak z Fundacji Kobiecej "eFKa" opowiada mi o początkach WenDo. Wymyśliły je 30 lat temu kanadyjskie feministki. Z Kanady trafiło do Europy Zachodniej i zdobyło sporą popularność. Nie tylko wśród feministek. W Niemczech kursy prowadzone są dziś w szkołach i finansowane z budżetu miasta lub gminy. U nas zaczęło się pod koniec lat 90. od kilkunastu kobiet związanych z warszawskimi i krakowskimi organizacjami feministycznymi. Kursy prowadziły trenerki z Niemiec, lista chętnych była długa, a uczestniczki żałowały, że nie mogą zaprosić znajomych, krewnych i sąsiadek. W roku 2001 eFKa zorganizowała cykl szkoleń dla 16 przyszłych trenerek. Dziś trenerki rozsiane są po całej Polsce. W kolejnych miastach organizują spotkania informacyjne. Marzą o akcji na masową skalę. WenDo ma być tanie i dostępne.
Deseczka
Najlepiej się pamięta pierwsze przełamanie deseczki. Trzask. Oszołomienie własną siłą. Duma, przypływ radości i mocy. Że to JA, że własną pięścią, że TAKI kawał drewna. I nawet łatwo poszło. Niemal każda z kobiet po kursie WenDo ma tę swoją deseczkę - a właściwie jej dwa kawałki - gdzieś schowaną. Niektóre wieszają ją na ścianie.
- Zanim dziewczyny złamią deseczkę, walą w poduchy treningowe tak jakoś płochliwie, od niechcenia - mówi Joanna. - Jakby tylko udawały, a w gruncie rzeczy myślały, że nic z tego nie będzie. A deseczka sprawia, że wstępuje w nie diabeł.
Zaraz po deseczce przypomina ci się pierwszy porządny wrzask. Ten wydobyty z trzewi, z brzucha. Krzyk bojowy, który nie ma w sobie nic z pisku przerażonej kobietki. To ostrzeżenie. STOP! ANI-KROKU-DALEJ! Albo po prostu: SPADAJ!!! Nieważne, co krzyczysz - grunt, żeby wrzasnąć z głębi, mocnym głosem. Oddechy i wrzaski ćwiczy się przez kilka godzin. Tak, żeby weszły w krew.
Dlaczego kursy WenDo są tylko dla kobiet? Bo w czysto kobiecym gronie oddycha się i krzyczy bez oporów. Inaczej się rozmawia, inaczej myśli, inaczej się odczuwa własne ciało. Można wygadać się, otworzyć, wysłuchać innych i rozpoznać się w ich historiach - to równie cenne jak przełamana deseczka.
W Polsce, gdzie ruch kobiecy ciągle jest oskarżany o "ideologiczność", hasło "feminizm" nie wydaje się najlepszą reklamą. Ale trenerki się od feminizmu nie odżegnują. WenDo to dla nich praktyczna recepta na patriarchat. Samoobrona - czyli kobieca solidarność, odmowa uczestnictwa w układzie, który mężczyznom zezwala na przemoc. I chyba na taki praktyczny feminizm jest zapotrzebowanie, bo spotkania przyciągają dziesiątki, nawet setki kobiet.
Gra komputerowa
W WenDo tkwi jakaś tajemnica - wszystkie to mówią. Po całym dniu bycia razem, rozmów, zabaw, scenek i ćwiczeń pada się na twarz, a jednocześnie rozpiera energia, poczucie własnej mocy. I coś z tego zostaje na potem.
Iwona Nowicka będzie prowadzić kursy w Bydgoszczy. Na co dzień pracuje w firmie handlowej. - Odkąd zaczęłam treningi, wyobrażam sobie samą siebie trochę tak, jakbym uczestniczyła w grze komputerowej. Jakbym była kamerą dokładnie filtrującą informacje z otoczenia. Ostrzej widzę przestrzeń wokół siebie. Nie wiem, czy jestem odważniejsza, ale na pewno jestem bardziej przytomna, uważna. Wiem, że sobie poradzę.
Małgorzata Janur prowadzi razem z matką księgarnię w Opolu. Łapię ją na komórkę w samochodzie. - Przedtem byłam nieśmiała. Jak trzeba było coś załatwić, zawsze wolałam wysłać kogoś innego. A teraz jadę do urzędu skarbowego zarejestrować firmę. Nazwałam ją Kobieca Ścieżka - Samoobrona i Asertywność.
Poszli sobie
Ich opowieści nie mają nic z przechwałek karateki, który lubi pokazać, jaki ma pas, jakie zna ciosy i jak powalił na łopatki Iksińskiego. One chwalą się raczej tym, że się z kimś NIE pobiły, bo nie dopuściły do konfrontacji. Alicja Szteliga, trenerka ze Skawiny, jest nauczycielką z 14-letnim stażem pracy w przedszkolu. Nie jest to osoba, która dla rozrywki wdaje się w bójki. Zaraz po kursie w Faltyjankach zobaczyła z przyjaciółką, jak dwóch mężczyzn zaczepia kobietę. - To było na dworcu - opowiada. - Wkroczyłyśmy ostro. O mały włos, a doszłoby do walki. Facet przystawił mi pięść do twarzy. Odepchnęłam go. Mocno, z determinacją. Poszli sobie.
Alicja ma za sobą kilka lat kung-fu i wakacyjny kurs samoobrony. - Nie wystarczy okładać się z kimś na macie, żeby potem się nie bać w sytuacji prawdziwego zagrożenia - mówi. - Napastnik musi wiedzieć, że twoje NIE znaczy NIE. Że w razie czego nie zawahasz się użyć siły.
Podkreślają, że WenDo pomaga rozwiązywać konflikty. Przecież tu nie chodzi tylko o anonimowych mężczyzn w ciemnych ulicach. W 83 proc. przypadków sprawca gwałtu to osoba, którą kobieta zna, której ufa. Ktoś, kto nie słyszy lub udaje, że nie słyszy, kiedy ona mówi NIE. Agresywny podryw, gwałt na randce, rodzinna awantura, w której dochodzi do rękoczynów, tłok, w którym ktoś pcha się bardziej, niż to konieczne - przemoc ma różne twarze. Nie tylko męskie - kobiety też bywają agresywne. Przemoc to przekraczanie granic. Chodzi o to, że kobiety częściej miewają kłopoty z ich wyraźnym określaniem i obroną.
WenDo plus mężczyzna?
WenDo opiera się na założeniu, że pewną wiedzę kobietom mogą przekazać tylko kobiety, bo łączy je wspólnota doświadczeń związanych z agresją i przemocą. Przyuczone do opiekuńczości, szkolone w grzeczności, nie umiemy reagować na chamstwo. Wycofujemy się właśnie wtedy, gdy trzeba działać. Nie umiemy wyzwolić w sobie gniewu, który przecież w nas jest. Kierujemy go do środka. Na przemoc reagujemy poczuciem winy, zawstydzeniem. Dlatego zamiast się bronić - drętwiejemy.
- Zamarłam, choć mogłam zwiać. - Ty też? - Twarz mi się wykrzywia w uśmiechu, gdy chcę wyglądać wrogo, niedostępnie. - Mnie tak samo! - Myślałam, że krzyczę, ale to był jakiś stłumiony pisk. - No i automatycznie mówię "proszę pana" do typa, który jest ze mną na "lalunia"... Opowieści innych kobiet działają jak lustro. Więcej - jak katalizator. Poczucie kobiecej wspólnoty wyzwala energię. Dlatego właśnie WenDo obywa się bez udziału mężczyzn.
Paweł Droździak, właściciel szkoły samoobrony dla kobiet (WSDP), wierzy, że uda mu się z trenerkami WenDo dogadać. - Nie dopuszczają mężczyzn, więc na razie odpuściłem - mówi. - Próbowałem trochę ciągnąć instruktorki za język, ale im chyba nie wolno mówić, co robią na treningach. Ale za parę lat się pewnie dogadamy, to dopiero początek...
Pytam, jak wpadł na pomysł, że kobiety potrzebują odrębnej szkoły samoobrony. Zaczynał od zwykłej szkoły walki wręcz. W pewnym momencie zaczęło się zgłaszać mnóstwo dziewczyn. Zorientował się, że chodzi im o coś innego niż mężczyznom. - Mężczyzna się bije, żeby bronić ambicji - tłumaczy Droździak. - A kobieta broni bezpieczeństwa. Zainteresowałem się feminizmem i zapisałem na listę dyskusyjną GENDER. Rzuciłem tam pytanie, czy kobietę w ogóle można nauczyć realnej walki z mężczyzną. NAUCZYĆ, nie tylko uczyć. One na to: czy słyszałem o WenDo? Poszperałem w internecie, poczytałem i zorganizowałem pilotażową grupę.
Droździak uważa, że płeć daje mu nad trenerkami WenDo pewną przewagę. - Moja szkoła to zasady WenDo plus mężczyzna w roli napastnika. A kobieta inaczej się zachowuje w konfrontacji z mężczyzną.
Trenerki WenDo są innego zdania. - My dobrze wiemy, że przeciętny facet jest silniejszy od przeciętnej kobiety - tłumaczy Joanna. - Dlatego nie uczymy cię, jak się bić z osiłkiem, który wie, że będziesz się bronić. Jak się będziesz z nim bić, to zostaniesz pobita. Osiłek zwykle nie spodziewa się ze strony kobiety żadnej obrony. Jak się zaczniesz bronić, to on się zdziwi. My uczymy, jak ten moment wykorzystać.
Syndrom siostry miłosierdzia
Typowy kobiecy problem - oprócz kłopotów z głosem - to nadmiar empatii. Opiekuńczość, czyli syndrom siostry miłosierdzia. Także wobec napastnika.
Ewa ma znajomą karateczkę. - Facet napadł ją na klatce schodowej. Ona obezwładniła go w mgnieniu oka, a kiedy już leżał na ziemi, to się przestraszyła tego, co zrobiła. I pochyliła się nad nim, żeby zobaczyć, co mu jest. Facet oprzytomniał, zamachnął się i jej przyłożył. WenDo uczy, żeby iść za decyzją o obronie. Bez rozczulania się. Jego motywacja to jego sprawa. Twoją sprawą jest nie dać się skrzywdzić.
Żeby kopnąć w czułe miejsce kogoś, kto zastąpił ci drogę, musisz najpierw czuć, że masz prawo tą drogą iść. Masz prawo zajmować swoje miejsce w autobusie, nawet jeśli obok rozpycha się potężny drab. A w razie czego - masz prawo bronić swoich granic. Bez przepraszających spojrzeń, bez przesuwania się grzecznie, żeby drabowi było wygodniej. Trzeba wypracować taki język ciała, taką mimikę i ton głosu, żeby drab nie czuł się zachęcony do pogawędki, a grupa wyrostków sama rozstąpiła się na twój widok. Wiesz, że masz prawo tu być. A oni mają wiedzieć, że ty to wiesz. Zdaniem Ewy kobiety po WenDo prawie nigdy nie muszą korzystać z nabytych umiejętności. Zaczepki na ulicy jakoś im się nie przydarzają.
Kroki
Nie ma gotowej recepty na poczucie bezpieczeństwa. Podczas kursu trzeba oswoić własny, osobisty lęk. Przegadać go z innymi kobietami, odegrać, przeżyć. Każda sytuacja, w której czułyśmy się zagrożone, to materiał do przepracowania. Mój "materiał" to kroki z tyłu. Ja przyspieszam, on przyspiesza. Coś ciężkiego w brzuchu, w nogach. Robi mi się duszno, pocę się. Odwrócić się, biec, stanąć? Udaję, że nic się nie dzieje, prawie biegnę, narasta poczucie bezradnej wściekłości. Na jakiś miesiąc odechciewa się spacerów, nocnych wypadów do kina.
Dzięki WenDo wiem, co w takiej sytuacji zrobić. Kroki z tyłu? Biorę głęboki oddech. Zatrzymuję się. Odwracam. Staję w lekkim rozkroku, spokojnie, jeszcze jeden wdech. Na wydechu patrzę mu prosto w twarz. Podczas WenDo przerobiłam ten scenariusz kilka razy. "W realu" odegrałam go tylko raz, na własnym podwórku. Okazało się, że "śledził" mnie... sąsiad. Próbował mnie dogonić, bo jego pies lubi bawić się z moim. Rzecz w tym, że gdyby to nie był sąsiad, to lepiej go mieć przed sobą niż z tyłu '
Napisano Ponad rok temu
No i tez sa tam zdjecia WenDo. Facet nie ma prawa wejsc na sale wiec nie jestem w stanie ocenic na ile te foty z plakatow i to co widac pod linkiem jest reprezentatywne dla tego co one robia, ale widzialem tez inne foty i wszystkie sa podobne.
Jesli chodzi o psychologiczna warstwe i o wylacznosc kobiet to mialem juz na ten temat dyskusje z ich instruktorkami i mam wrazenie, ze nie ma tu plaszczyzny porozumienia. Tak jak ja to odebralem, to to nie jest kwestia pragmatyki w ich przypadku tylko manifest.
Pawel Drozdziak
Szkola Samoobrony dla Kobiet WSDP
Napisano Ponad rok temu
No i tez sa tam zdjecia WenDo. Facet nie ma prawa wejsc na sale wiec nie jestem w stanie ocenic na ile te foty z plakatow i to co widac pod linkiem jest reprezentatywne dla tego co one robia, ale widzialem tez inne foty i wszystkie sa podobne.
Jesli chodzi o psychologiczna warstwe i o wylacznosc kobiet to mialem juz na ten temat dyskusje z ich instruktorkami i mam wrazenie, ze nie ma tu plaszczyzny porozumienia. Tak jak ja to odebralem, to to nie jest kwestia pragmatyki w ich przypadku tylko manifest.
Pawel Drozdziak
Szkola Samoobrony dla Kobiet WSDP
mam nadzieje ze nic nie pomylilem ale wydaje mi sie (tak z pamieci wale) ze autorki tego programu byly juz krytykowane na zachodzie ze ich wychowanice napadaja na bogu ducha biednych gosci co popchenli je w metrze przypadkiem lub zapytali sie o godzine a z drugiej strony nie umialy sie obronic przed rzeczywista agresja bo hasla jak w artykule o stawaniu: "Na wydechu patrzę mu prosto w twarz." to moim zdaniem zamiast uspic przeciwnika to daja mu czas na to zeby "babie" pierdolnac bo sie rzuca i caly efekt zaskoczenia ze kobieta moze mu cos zrobic pryska...
Napisano Ponad rok temu
No jesli chodzi o te technike radzenia sobie z gosciem ktory za kobieta idzie, to faktycznie troszke inaczej to powinno wygladac niz tam jest opisane. Obejrzec sie owszem, ale to przeciez trzeba zwolnic, lekko zmienic kierunek, dac gosciowi miejsce zeby wyprzedzil...W ogole troche taktyki do tego trzeba i nie sklada sie to z jednego ruchu, bo gosc moze tez robic rozne rzeczy. Tym bardziej z takiego ruchu sie to nie sklada. To sie przede wszystkim cwiczy z reagujacym mezczyzna. Przeciez jesli ona mu w taki sposob zastapi droge to to jest normalne wyzwanie. Moze po prostu jest niedokladnie opisane czego tam ucza..? Ja nie wiem. Podpytam przy okazji.
A te rzeczy o ktorych pisales to sa gdzies w sieci?
Pawel Drozdziak
Szkola Samoobrony dla Kobiet WSDP
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
W obu artykułach jest, że na pierwszych zajęciach jest rozbijanie deseczek, co by uwierzyć w siebie. Wiesz, mistrz Yoda "Nie próbuj, zrób", "nie mogę uwierzyć" "Dlatego przegrywasz" i.t.d.Eeee... deseczki 8O
Tylko potem jest głupio, jak piszą, że panie przechowują te deseczki, a nawet wieszają na ścianie. One chyba Bruca Lee nie oglądały i nie wiedzą, że 'Deski nie mogą oddać"
Napisano Ponad rok temu
Ano właśnie'Deski nie mogą oddać"
uroczeTylko potem jest głupio, jak piszą, że panie przechowują te deseczki, a nawet wieszają na ścianie
Napisano Ponad rok temu
Kiedyś oglądałem film o pokazach SW i jakiś mistrz stwierdził,że te najefektywniejsze sztuczki zrobi każdy w miarę wysporowany człowiek
Tu może być podobnie - nie chodzi o wytrenowanie w kobiecie siły, ale złamanie bariery psychologicznej,że rozbijanie desek jest zarezerwowane dla 2metrowych gości i że każda z kobiet ma tą siłę
Wracając do szkoły - wszyskto zależy od prowadzącego i tego jak podejdzie do treningów. Jeżeli od strony psychologicznej(przełamanie oporu, kilka łatwych,ale skutecznych sztuczek to tak), jak to zrobił Paweł Droździak w swojej książce(za którą ogromne podziękowania i szacunek).
Jeżeli będzie to jednak pic na wodę(jak szkolenie przez Straż Miejską, nie pamiętam w jakim mieście, ale był reportaż) to rzeczywiście przypomina to "przybijanie piątki" z plakatu...
Napisano Ponad rok temu
Tu nie trzeba być wysportowaną. Ani trenować latami. Nie ma pasów, stopni, sprawdzianów. Szczerze mówiąc, tu w ogóle nie chodzi o to, żeby się bić. Raczej o to, by skutecznie stawiać granice. Tak, by nie stawać się ofiarą przemocy
Moim zdaniem !!!!!!!!!!!!!!!
To chyba nie tak do końca. Kazda dyscyplina wymaga rowoju zdolności motorycznych ( vide nie trzeba być wysportowaną ???????!!!!!!!!!! )
Owszem psychologia w tym wypadku to potęga, ale jak nauczyć się pływać bez wejscia do wody.
Ogladałem program o Wendo w TVN 24 i mam mieszane uczucia. no może dlatego ze jestem w ogóle mało uczuciowy
RJ
Napisano Ponad rok temu
Deseczkom sie dostaje pewnie dlatego ze byly na filmach z Brucem Lee/pokazach karate, tkd.
Stanowia pewengo rodzaju symbol, no i mezczyzni je rozbijali
Tych barier psychicznych moze byc od groma, ale najczesciej sa dwie:
"nie jestem wysportowana, jak bede cos probowala zrobic to nie wyjdzie"
druga to niechec do okazywania kontrolowanej agresji, plec piekna na ogol boi sie uderzyc. Jest to po prostu czynnosc wprowadzajaca w pewien dyskomfort i nie zgodna z ogolnym obrazem kobiety.
Jak widac bariery te wykluczaja sie nawzajem, prawdopodbnie jedna wynika z drugiej (a raczej druga powoduje pierwsza).
Uczenie tego zaczyna sie wiec od malych i czesto symbolicznych kroków.
Poslugujac sie metafora R. Jóźwiaka moznaby to opisac tak: jakby cale zycie zylo sie w przedswiadczeniu ze jedynie plywacy dajmy na to olimpijscy nie tona to by tez raczej nie mialo sie odwagi wejsc do wody.
W tym wypadku jest to nauka ruchów w plytkim baseniku.
Poniewaz to nie miejsce na wyklad to na tym zakoncze, mam nadzieje ze rzucilo to troche swiatla na to co moze sie dziac z psychika podczas takich kursow z opracowanym programem psychologicznym.
Napisano Ponad rok temu
Oczywiście potrzebna jest koordynacji, i minimalny stopień wysportowania, ale w tych zajęciecch chodzi przede wszsystkim o to, by pokazać kobiecie,że nie potrzebuje mieć 2m wzrostu, tyle samo w barach, wyciskać 100kg na ławie, i biegać maraton...
Chodzi o to,by pokazać, że nie musi być bezbronną myszką,że jest w stanie się obronić,za pomocą minimum siły ale z głową...
Chodzi również o to, by przełamać bariery, typu"mnie nie wolno bić", "kobiety są słabsze,więc po co się bronić". Po przełamaniu tego kobieta nie czuje już wstydu,wie,że chodzi o obronę zdrowia i życia i że kopnięcie w genitalia, włożenie palców w oczy i inne rzeczy nie tylko "przystoją" kobiecie, ale są bardzo pomocne
Napisano Ponad rok temu
Obawiam sie, ze to tylko w gruncie rzeczy psychologiczne nieporozumienie - zmiana matrycy mentalnej z "jest mala i zagubiona", na "jest we mnie moc, dam sobie rade". Obydwie sa nic niewarte.
Tomasz jest takze taki gatunek mezczyzn - np. w knajpie kiedy jest "gesta atmosfera", a tworza ja naprawde grozne typy, natychmiast "klada uszy po sobie, staj sie nieczuli na zaczepki, bardzo przyjacielscy do agresorow etc". Kiedy mija zagrozenie, mezczyzni ci (niedoszle ofiary)... bija najslabszego z brzegu podpitego studencika, bo im np. szturchnal szklanke z piwem przy barze, "a przeciez czlowiek ma prawo do wlasnej przestrzeni".
K_P
Napisano Ponad rok temu
Obawiam sie, ze to tylko w gruncie rzeczy psychologiczne nieporozumienie - zmiana matrycy mentalnej z "jest mala i zagubiona", na "jest we mnie moc, dam sobie rade". Obydwie sa nic niewarte.
Zgodze sie ze obie sa malo warte, bo niewiadomo co jest lepsze: brak obrony czy nadmierna pewnosc siebie.
Jak we wszytkim moze jednak istniec miedzy dwoma skrajnosciami zloty srodek, mozna sie tego nauczyc.
Unikam nawiazan do Wen-Do bo nigdy nie bylam na takich zajeciach, wiec nie bede sie wypowiadac
A wniski z plakatu... :roll:
Napisano Ponad rok temu
Niech lepiej te kobiedy wezma sie za jakakolwiek dziedzine sportu typu nawet lekkoatletyka, gimnastyka, kajakarstwo itp (juz nie mowie o sportach walki) i wykonuja ja porzadnie. Wiecej to da ich psychice i znacznie bardziej powiekszy mozliwosc samoobrony na dodatek wyrobi lepiej wole walki i zwyciestwa orazz nauczy je jak walczyc ze slabosciami
Napisano Ponad rok temu
Zależy od sposobu nauki- jeżeli będzie top prowadzone od strony psychologicznej, czyli jak nie spanikowąć(teoretycznie,bo zawsze w realu może wyjść inaczej), jak nauczyć się zachowań które mogą wezwać pomoc(czyli nie drzeć się w niebogłosy, a podejść do wybranej osoby i spokojnie powiedzieć o co chodzi), to taki program moze być pomocny
Jeżeli z koleji będzie to pielęgnowanie idei typu: teraz,to już zawsze będę bezpiczna, bo w każdej sytuacji sobie poradzę to hmm :? - życie może boleśnie to zweryfikować...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
walczące kobiety
- Ponad rok temu
-
czy uczycie
- Ponad rok temu
-
Narkotyki jako narzedzie gwaltu
- Ponad rok temu
-
obrona przed kobieta...
- Ponad rok temu
-
Dlaczego cierpia niewinne dzieci?
- Ponad rok temu
-
ty i twoja kobieta
- Ponad rok temu
-
zachowanie kobiety na ulicy
- Ponad rok temu
-
Poradniki dla kobiet do ściągnięcia
- Ponad rok temu
-
(OT) Dlaczego kobiety wychodzą za mąż?
- Ponad rok temu
-
kobieta vs mężczyzna
- Ponad rok temu