od wyższych stopni "nagradzać" capoeiristas ulgami w opłatach za wszelkie warsztaty
hehe, aqrat jest odwrotnie
Odwrotnie? Czyli wyżsi stopniami bulą więcej? Gdzie tak jest?
Ktoś dwa posty wyżej pytał o co mi chodzi. Mi chodziło o to by ludzi, którzy dłużej trenują "nagradzać zniżkami", po to by te osoby mogłby rozwijać swe umiejętności ciągle. A z czasem przekazywać je innym.
Abstrakcyjny przykład: jest nabór nowy i przychodzi 50 osób nowych-zielonych, powiedzmy po 3 latach zostaje 10 osób z nich. Z czego powiedzmy 2 się rozwinęły na tyle by móc zacząć prowadzić zajęcia dla nowych-zielonych.
Ale jakby promować ludzi, którzy trenują długo i ciągle to kochają, to więcej by ich zostawało przy capo, bo życie jest życiem i niektórzy z różnych powodów mogą niemóc trenować dalej (czasem finansowych, czasem innych: najczęściej czasowych).
A co do komercjalizacji to nie utożsamiajcie tego z popularnością, która jest wg mnie w 100% pozytywna, jeśli szerzona odpowiednio. (co mam na myśli? to, że ta popularność przekłada się na rzetelną wiedzę o capo, a nie o opinie typu: capoeira to fikołki i salta w rytmie afrykańskich bębnów. Czyli jeśli ludzie słyszeli o capo, ale słyszeli prawdę).
Komercjalizacja może mieć zły skutek taki (jak to chyba było z tym judo), że zaczną jej uczyć ludzie niekompetentni, że będą udzielać niekompetentych informacji i wiedzy. Przez to obraz capoeiry ulegnie zmianie i nie będzie odzwierciedleniem prawdziwiej capoeiry (brazylijskiej do jakiej ciągle dąży capo w Polsce) tylko zacznie iść w kierunku ilości a nie jakości.
Bo lepiej by 5 tysięcy ludzi trenowało capoeirę niż 100 tysięcy pseudocapoeirę.
A co do kasy z capo to wiadomo, że ludzie którzy prowadzą treningi za swą pracę/czas/zaangożowanie itd. powinni dostawać kasę. Przez to mogą dalej uczyć innych.
Zresztą sami wybierzcie opcję 8) :
1) Naprawdę dobzi capoeiristas dostają kasę za swą pracę na treningach, za nauczanie innych i przez to mogą dużo czasu poświęcić na przekazywanie swojej wiedzy i doświadczenia innym.
2) Naprawdę dobzi capoeiristas nie dostają kasy za swą pracę (albo im to nie wystarcza) na treningach. Przez to mało czasu mogą poświęcić capo, bo muszą pracować jak zwykli ludzie. Przez to inni chcący się uczyć nie mają wyboru i musza uczyć się od gorszych.
Oczywiście zawsze będzie tu spór, bo to jest względne: ile powinni zarabiać trenerzy. Jeden powie, że to za dużo a drugi, że w sam raz.
Ale to już inny temat do rozmowy.