Karta nabyta, o drożdówkach m.in. nie wspomnę :-) - koniec epizodu.
Radość jednak wciąż trwa.
Po kilkunastu godzinach trening JJ, góra od gi idzie w strzępy, po mnie jak po kaczce problem, zwyczajowo o pocie nie wspomnę

Kilka godzin później, mokre ręce po kąpieli, kafelki w kuchni, pompki na kościach. W połowie liczby planowanej ilości ugięć ramion w podporze, mokre ręce raczą sie rozjechać na boki akuratnie byłem w położeniu możliwie maksymalnie odległym twarz-podłoga. Twarz postanawia spontanicznie zaatakować kafle. Sukces. Kontynuuję pompowanie do zadanej ilości z uśmiechem od ucha ku uchu, kafelki barwi posoka.
Na marginie uprawiam gł. karate i dość dawno już nie farbowałem z nosa na treningu, iż o robieniu (kiedykolwiek) szpagatów nie wspomnę

Zwykły niby ordynarny dzień. Wyjątkowo pełen nie w pełni uzasadnionej radości.
Macie jakieś przypadkowe pełne radości "osiągnięcia" dot. okolnie SW uprawianych przez Was?
Pozdrawiam wszech obecnych.