Witam,
jak widać obijam się trochę w pracy więc odpowiem panu Varnerowi
Zacznę od początku Pana wypowiedzi. Zgadzam się z Panem, że w wielu momentach walka może pójść nie tak i wylądujemy na ziemi. Oczywiście, że dobrze jest umieć walczyć w parterze, jednak wydaje mi się, że przy walce z kilkoma przeciwnikami, parter to w większości przypadków przegrana (i oby tylko złamania kości). Wielokrotnie ćwiczyliśmy parter z jednym przeciwnikiem podczas kiedy drugi atakuje - nie chciałbym się znaleźć w takiej sytuacji w realnym świecie.
Błędy typu zły klincz czy niewłaściwe odwracanie się wyjdą w slow fighting. Slow fighting ma służyć nauce i obserwacji swoich odruchów. Przyśpieszyć walkę zawsze można, ale fajnie jest wiedzieć, że technika się udała bo była poprawnie wykonana, a nie miało się fuksa. Poza tym pisze Pan, że slow fighting obniża ducha bojowego. Proszę zauważyć, że rozmawiamy o slow fighting na egzaminie na P4. Moi instruktorzy wprowadzili rękawice większy kontakt po P2, ta więc wymagania egzaminacyjne nie zawsze się pokrywają z tym co na treningach, a to właśnie treningi uczą. Egzminy to tylko potwierdzenie nabycia pewnych umiejętności. Zgadzam się z Panem, że nie należy unikać na treningu sparingów. Ba, uważam, że świadomie nalezy wybierać trudnych przeciwników, gdyż trening psychiczny jest ważny, ale nie zgadzam się z twierdzeniem o wyrabianiu odporności na ciosy. Nie ćwiczymy odporności na uczucie złamanego nosa, uderzenia w jądra czy wepchnięcia palców w oko bo tego poprostu nie można się nauczyć. Używamy ochraniaczy, żeby przeżyć trening. Ja osobiście uważam za totalną bzdurę wszelkiego rodzaju "utwardzania". Cena za mikrourazy jaką przyjdzie zapłacić ludziom "utwardzjącym" jest olbrzymia. Wiem, że wiek 40 czy 60 lat dla wielu to niewyobrażalnie odległa przyszłość, ale ja wolę starość spędzić bez zażywania leków przeciwbólowych.
Rozumiem, że przez prawdziwą walkę rozumie Pan full contact. Otóż full contact na treningu, to nigdy nie będzie prawdziwa walka. Mamy ochraniacze i duży komfort psychiczny bo kolega z treningu nie będzie się starał zrobić nam zbyt wielkiej krzywdy. W prawdziwej walce wszystko dzieje się szybciej i szybciej się kończy. Kilka strzałów i po zawodach.
Jak dla mnie to fajnie, że od G1 jest bardziej prawdziwie. Istnieje duża szansa, że wszyscy którzy liczą na niewiadomo co, żeby umieć klepać ziomali - zniechęcą się do tego czasu.
Śmieszne nie działające techniki - u jednych działają, u innych nie. Ja wybrałem sobie "zestaw" który dla mnie działa i na razie nie narzekam.
Nie wiem jak Pan ale dla mnie KM, nawet z tego niedobrego Instytutu, pokazuje, że ulica jest naprawde niebezpieczna jeśli dochodzi do konfrontacji. Mam nadzieję, że będę miał na tyle dobrą kondycję, że po prostu zawsze ucieknę, a jeśli nie to życie pokaże.
Pewnie się jeszcze odezwę
Pozdrawiam
Wolf, Ram & Hart