6 odpowiedzi w tym temacie

[budo_slaszysz]

Co was pcha na zawody? Chęć sprawdzenia się, "bo inni jadą", czy trener? :wink:

P.S.
A bo mnie jakoś nie ciągnie. :-)

[budo_moro]

to jest dobra zabawa, to jest opkazja do walki z nowymi ludzmi na troche wiekszych obrotach, okazja do specjalistycznego treningu w okresie przygotowawczym, chec rywalizacji... no i chwala dla zwyciezcy ...okazja do porownania wyszkolenia w poszczegolnych klubach... okazja do spotkania znajomych z innych miast lub poznania kogos, to tez dobra proba dla wlasnych nerwow, cwiczenie psychiki, odpornosci na stres... mozna tak wymieniac dlugo

[budo_lbartekl]

yeah moro 8) dokładnie. Ja właśnie zastanawiam się czy może nie pojechać w tą sobotę na zawody shotokanu (który jush w sumie zostawiłem na rzecz JKD)- zrobic jakies efektowne KO :twisted: :wink:

[budo_valkyria]

Mi się wydaje, że sama obecność zawodów we własnym grafiku mobilizuje do treningów, trenuje się wtedy w 70% (?) "pod zawody", trenuje się intensywniej, bo termin goni - a więc trening przynosi lepszy efekt i co za tym idzie, satysfakcję. A same zawody to rywalizacja i chęć bycia lepszym od innych, także image "dobrego sportowca" wśród rodzinki i znajomych. "Trenuję karate" - to przeciętnym ludziom się kojarzy z dwiema rzeczami: albo "trzeba się bać" albo "sportowiec"

P.S. Mnie nie ciągnie, ale to zupełnie inna bajka

[budo_jedittas]

Kiedy trenowałem Judo to uwielbiałem zawody . Nie dla samych zawodów, ale dla walki. Koncentracja, ukłon, a nstępnie dajesz z siebie wszystko, wykorzystujesz całą swoją siłę i wszystko czego się nauczyłeś, a później słyszysz "ippon" i czujesz smak zwycięstwa . Yeah, to było coś . A im dłuższa i bardziej wyczerpująca walka tym większa satysfakcja. Chociaż kiedy raz zakończyłem walkę w 3 sekundy, to satysfakcja też nie była mała

[budo_taxx]

zawody mają swój klimat. Na widowni jest cool - co to dopiero musi być jako uczestnik....

[budo_bartolomeo]

nigdy nic nie wygrałem ......ale samo przeżycie jest ciekawe (nawet przegrania)