hmm czy to znaczy, ze trenujac aikido przeciwnik pomaga wykonac technike? a jak by tego nie robil, to co by wtedy bylo? :roll:
zastanawiam sie nad trenowaniem aikido, wiec prosze zamiast wymyslac bajki o 16 dresiarzach (tak jak to juz wczesniej bylo) dajcie jakas sensowna odpowiedz :wink:
W aikido masz duza dynamike wykonywania technik. Zeby wykonac ja bezpiecznie dal uke jedynym wyjsciem jest rozluznic dzwignie. Jak dzwignia jest rozluzniona to nie jest skuteczna - wiec uke musi pomagac tori - znaczy niejako wspolpracowac zeby technika wyszla. Problem w tym, ze potem wszyscy ucza sie WYLACZNIE rozluznionych dzwigni, bo sa malo bolesne i cwiczyc to jest niezwykle przyjemnie, majac wrazenie ze nadal sie cwiczy SW. W ten sposob cwiczac przez lata ludzie nabywaja roznych zludzen co do swojej skutecznosci i wspanialosci.
Co by bylo, jakby uke przestal pomagac Tori - no coz, 99% populacji instruktorow aikido by dostalo ataku serca widzac ze nic z tego co robia nie dziala.
1.Musieli by zaczynac od poczatku uczyc sie jak tu by zrobic, zeby techniki dzialaly.
2. Inna sprawa. to ze trzeba by bylo cwiczyc o wiele bardziej statycznie, zeby bylo bezpiecznie.
3.Techniki nie wygladaly by tak pieknie.
4.Techniki nie wychodzily by ZA KAZDYM RAZEM
5. Uke przestalby byc bezmyslnym workiem treningowym w ktorego tylko sie pakuje technike a stalby sie rownorzednym PARTNEREM - co oczywiscie by spowodowalo rozwoj wzajemnego prawdziwego respektu.
6. w kazdej sekundzie uke by myslal jak sie ochronic przed kontuzja
7. aikido nie byloby tak bardzo popularne