Uczesnik (zwany dalej
U): Nasza krucjatya zaczęła się 23 Julaja Anno Domini 2003. Piękny gród, w którym obozem stanęliśmy, zielenią był porosły z nad wielkim jeziorem położony.
Ińskiem był gród owy zwany. Przez pierwsze 5 dni wyczynialiśmy figuryje przedziwne: to ręce w górze trzymaliśmy, to nogi ugięte, to na palcach stawaliśmy, a to w koło jako gromadyja pątników chodziliśmy. Wszystkie te figury dziwnowe z obca zwały się
aikitaisyjem.
Narrator (zwany dalej
N)
![:D](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
źwięki, jakie nasza mała gromadka czasami z siebie wydawała godne były zaiste opery jakowej. Jęki, krzyki, wzdychania, wreszcie wrzaski wszelakiej maści słyszeć można było w niemałej odległości od sali gimnastycznej, gdzie ćwiczyliśmy.
U: Cała nasza drużyna dzielnie przeciw owym zamorskim figurom walczyła. Zaiste niektórzy rycerze (zwłaszcza rycerze) szczególnym wyróżnili się męstwem. Order Dzielności Pierwszego Stopnia należy się niewątpliwie Sir Pancerowi z Bielan, który pierwszy raz w krucjacyji takowej uczestniczył.
N:Oprócz krzyków niewątpliwą uwagę okolicznej gawiedzi przyciągnąć mogły nasze pozy i miny do nich dobierane. Tak np. Pancer pobił wszystkich miną, przy której stary Sylwuś Stallone wydaje się aktorem pełnym ekspresji. Obecny tam również wortalowicz Jon Snow przekształcił
człowieka w kosmosie w
małpę w kosmosie, aczkolwiek niewiadomego gatunku. Gwoli prawdy nalezy dodać, że pozycje ta przypominała różne odmiany człekokształtnych również u innych uczestników stażu.
U: Pokonawszy tedy po 5 dniach (i nocach
![:lol:](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/lol.gif)
) nieustającej walki owego potworyja zamorskiego (
Aikitaisa), podnieśliśmy nasze nieco obite, połamane, nadgryzione krwią i potem przyłbice i dzielnie w twarz następnemu, bardziej znanemu potworowi spojrzeliśmy....Wiele odnoży potwór owy miał, kształtu zmiennego i otoczony zapachem, niezwykłym, który zalatywał nieco duchowością. Mały, brodaty, słabowitej postury sir Patrick z Paryżowa potwora owego przez kolejne 7 dni (i nocy...) pokonywać nam pomagał. I tedy łapaliśmy się za rączki jako dzieci malutkie: raz za jedną, raz za obie, czasami we dwóch jednego biliśmy lub w głowę shomenem się atakowaliśmy...Nic to jednak wobec tego jak sir Patrick szablę swoją chwyciwszy innych magicznych sztuk na uczył...jak jedną głowę ochydną potwora odciąć, potem jak dwie, a nawet jak trzy głowyje od ciała oddzielić...
N: Myślę, że Szczepan już wie co na treningach robiliśmy. Trening poranny poświęcony był aikitai, różnej pracy (zarówno w przestrzeni omote, jak i ura oraz zarówno w formie omote i ura), trening popołudniowy pracy z bokken: najpierw nieco podstaw i pracy z 1 uke, potem rozwinięcie nauczonych form na 2 i wreszcie na 3 uke.
U:pomimo ciał obitych, zbroi pogiętych, broni połamanej i ran odniesionych niektórzy rycerze dalej walczyć chcieli i w dodatkowych treningyjach z innymi bili się srodze kopiąc, uderzając, gryząc i na ziemi się tarzając. Szczególnie niepokonany sir WielkyjSzybkyjBenny w walkach owych przodował. I tak czas mijał, aż kres owej krucjatyi nadszedł i do domu za siedem gór i rzek wyruszyliśmy. I tylko wina i miodu brakować nam bywało...
N:Niektórzy koledzy walczyli dodadkowo w formule submission wrestling i kickboxing, czy też vale tudo, czyli sprawdzali praktycznie nauki aikido :wink: A nawet trochę się treningowymi nożami cięli (prawda Garry
![:lol:](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/lol.gif)
) Szkoda tylko, że pod względem kulturalnym było nieco gorzej, bo nam zeszłoroczną knajpę zamknęli i imprezy trochę się rozchodziły, ale ogólnie nie było źle. Na koniec odbyło się trochę egzaminów na stopnie uczniowskie. Zapraszamy na następne staże i obozy PAA. Myślę, że Garry wklei trochę co ciekawszych zdjeć.