Relacja ze stażu aikido i aikitaiso Ińsko 23.07-03.08
Napisano Ponad rok temu
Narrator (zwany dalej N)źwięki, jakie nasza mała gromadka czasami z siebie wydawała godne były zaiste opery jakowej. Jęki, krzyki, wzdychania, wreszcie wrzaski wszelakiej maści słyszeć można było w niemałej odległości od sali gimnastycznej, gdzie ćwiczyliśmy.
U: Cała nasza drużyna dzielnie przeciw owym zamorskim figurom walczyła. Zaiste niektórzy rycerze (zwłaszcza rycerze) szczególnym wyróżnili się męstwem. Order Dzielności Pierwszego Stopnia należy się niewątpliwie Sir Pancerowi z Bielan, który pierwszy raz w krucjacyji takowej uczestniczył.
N:Oprócz krzyków niewątpliwą uwagę okolicznej gawiedzi przyciągnąć mogły nasze pozy i miny do nich dobierane. Tak np. Pancer pobił wszystkich miną, przy której stary Sylwuś Stallone wydaje się aktorem pełnym ekspresji. Obecny tam również wortalowicz Jon Snow przekształcił człowieka w kosmosie w małpę w kosmosie, aczkolwiek niewiadomego gatunku. Gwoli prawdy nalezy dodać, że pozycje ta przypominała różne odmiany człekokształtnych również u innych uczestników stażu.
U: Pokonawszy tedy po 5 dniach (i nocach ) nieustającej walki owego potworyja zamorskiego (Aikitaisa), podnieśliśmy nasze nieco obite, połamane, nadgryzione krwią i potem przyłbice i dzielnie w twarz następnemu, bardziej znanemu potworowi spojrzeliśmy....Wiele odnoży potwór owy miał, kształtu zmiennego i otoczony zapachem, niezwykłym, który zalatywał nieco duchowością. Mały, brodaty, słabowitej postury sir Patrick z Paryżowa potwora owego przez kolejne 7 dni (i nocy...) pokonywać nam pomagał. I tedy łapaliśmy się za rączki jako dzieci malutkie: raz za jedną, raz za obie, czasami we dwóch jednego biliśmy lub w głowę shomenem się atakowaliśmy...Nic to jednak wobec tego jak sir Patrick szablę swoją chwyciwszy innych magicznych sztuk na uczył...jak jedną głowę ochydną potwora odciąć, potem jak dwie, a nawet jak trzy głowyje od ciała oddzielić...
N: Myślę, że Szczepan już wie co na treningach robiliśmy. Trening poranny poświęcony był aikitai, różnej pracy (zarówno w przestrzeni omote, jak i ura oraz zarówno w formie omote i ura), trening popołudniowy pracy z bokken: najpierw nieco podstaw i pracy z 1 uke, potem rozwinięcie nauczonych form na 2 i wreszcie na 3 uke.
U:pomimo ciał obitych, zbroi pogiętych, broni połamanej i ran odniesionych niektórzy rycerze dalej walczyć chcieli i w dodatkowych treningyjach z innymi bili się srodze kopiąc, uderzając, gryząc i na ziemi się tarzając. Szczególnie niepokonany sir WielkyjSzybkyjBenny w walkach owych przodował. I tak czas mijał, aż kres owej krucjatyi nadszedł i do domu za siedem gór i rzek wyruszyliśmy. I tylko wina i miodu brakować nam bywało...
N:Niektórzy koledzy walczyli dodadkowo w formule submission wrestling i kickboxing, czy też vale tudo, czyli sprawdzali praktycznie nauki aikido :wink: A nawet trochę się treningowymi nożami cięli (prawda Garry ) Szkoda tylko, że pod względem kulturalnym było nieco gorzej, bo nam zeszłoroczną knajpę zamknęli i imprezy trochę się rozchodziły, ale ogólnie nie było źle. Na koniec odbyło się trochę egzaminów na stopnie uczniowskie. Zapraszamy na następne staże i obozy PAA. Myślę, że Garry wklei trochę co ciekawszych zdjeć.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Tak więc początek... pierwszego dnia sensej zmartwiony stanem naszych polskich żołądków postanowił nam pomóc.... :twisted: i oczyścić nasze ciała ze wszelakich toksyn i oparów: poranny trening minął nam pod znakiem sayo toshi :blus: ... na koniec - marsz cesarza...
po południu- miła niespodzianka- relaks: leżenie z zamkniętymi oczami... z nogami w górze :shocked!: na koniec treningu (hmm... 35 min?)- oczywiście marsz...
Tak... marsz cesarza był znaczącą pozycją w planie tegorocznego aikitaiso :? Przez 4 dni z pięciu przerabialiśmy różne jesgo formy, przy czym w zależności od formy ćwiczeń poprzednich była to bądź ulga przeogromna lub takich samych rozmiarów cierpienie (oczywiście w miarę upływu minut ZAWSZE przeobrażało się to w cierpienie ) Tak więc formy marszu- normalny, na palcach, z rękoma w górze etc...
Podczas następnych dni zaczęliśmy obserwować coraz większą różnorodność technik.... A więc przewinęły się- kinioundo (nie wiem jak to się pisze, właściwie nie wiem jak się piszę większość z nazw technik więc w razie czego proszę mnie zganić i poprawić- nie wyklinać)- hmm rybka , różnorodna praca z nogami (techniki o ile wiem nie miały nazw), kika wariacji na temat kibadachi i ritsu zen, strzałka,etc, etc...
2 techniki widziałam po raz pierwszy... jedna z nich...hmm... sumo chodziło o ćwiczenie równowagi - należy uderzać nogami w matę w sposób jaki to robią zawodnicy sumo zanim rzucają się na siebię 8) nie wiiem czemu ale nie mogłam się przełamać aby uderzać całą stopą... zawsze zaczynałam od palców :?
Kolejną ciekawa pozycja- mały piesek- wzbudziła powszechną wesołość nawet pośród weteranów aikitaiso... ale opisanie jej zostawiam komuś bardziej kompetentnemu bo ja zapamiętałam z niej tylko porażający skurcz w ramieniu towarzyszący mi od poprzedającego tę pozycję man in space
Nasza podróż po krainie masochizmu zakończyła się serią równie bolesnych jak samo taiso masazy
Jak już napisał Jon Snow- przez następny tydzień prym na macie wioło aikido... Poranne treningi- rzekła bym- manualne pózniej bokken na dworzu
pierwszego dnia- oba w seiza :? , przy czym intereresujące było masowe pojawianie się stygmatów oraz przeróżnych ran tartych na stopach (mata nie należała do tych puchatych :wink: )
Nieciekawym pomysłem było moim zdaniem połączeni dwóch treningów w jeden z dziesięciominutową przerwą pomiędzy. Jest to jest to jednak moja jak najbardziej subiektywna opinia ponieważ gdy schodziliśmy z maty słoneczko było już nie nadające siędo opalania i z ińska wróciłam niewiele mniej blada niż przed nim nie mówiąc już o piekielnym upale azaliż zaduchu panującym w dojo co (przynajmniej u mnie) nie sprzyjało atmosferze pracy :nie: ...
Uff... ale się rozpisałam... A więc ... C'est fini
Napisano Ponad rok temu
Uff... ale się rozpisałam... A więc ... C'est fini
Pas si vite que ca, chere demoiselle, decrit nous marsz cesarza, sayo toshi, kinioundo i te wszystkie inne, c'est quoi cette histoire? SVP?
Napisano Ponad rok temu
Czego nie rozumiesz?
Uff... ale się rozpisałam... A więc ... C'est fini
Pas si vite que ca, chere demoiselle, decrit nous marsz cesarza, sayo toshi, kinioundo i te wszystkie inne, c'est quoi cette histoire? SVP?
Napisano Ponad rok temu
To Tatsu: połączenie 2 treningów moim zdaniem nie było złym pomysłem, bo pozostawało więcej czasu wolnego na opalanie, pływanie, etc... We Francji funkcjonuje to w podobny sposób-ludzie ćwiczacy aikido przyjeżdżają tam z całymi rodzinami. Duchota w dojo to rzecz normalna, nie ma klimatyzacji, a pracować trzeba. Trochę więcej potu się poleje. Zawsze trzeba pamiętać, że może być gorzej Niech no wspomnę jakiś staż EFE gdzie z 1,5 h uderzaliśmy uchi w seizan, a ja akurat usiadłem w miejcu, gdzie słoneczko, które w trakcie naszego ćwiczenia wyjrzała zza chmur, świeciło prosto w oczy. To naprawdę było fajne doświadczenie:)
Napisano Ponad rok temu
Trening z rana jak śmietana.....
dylemat garrego - dobyć bokena czy nie, oto jest pytanie...
Czemuż to o Szczepanie masz tak krytyczny stosunek do naszej szkoły, popatrz no tylko z jaką dumą Pancer nosi koszulkę Twojego klubu Aikido Montreal - do tego w tak waznym momencie jak nocne finały bilardowych rozgrywek. A Wodzu (nie nie ty Szczepciu) kibicuje....
Podczas egzaminów niejeden uke stracił grunt pod nogami
Nie samym aikidem człowiek żyje...
Przedstawiciel Marchii Wielkopolskiey podczas walk z rycerzem Wielkiego Księstwa Zamoyskiego
A taki tam widoczek na jeziorko...
Typowa wiejska potupaja i drgawica
Napisano Ponad rok temu
Goście chcący zgłębić tajemnice meguri radzili sobie całkiem, całkiem (szczególnie poza matą)
próbowali nawet swych sił na szefie PAA, ale szybko przyjmowali pozycję pokojową i przyjazną
Tańczyć każdy może - troche lepiej czasem Gorzeń...
taki duży taki mały, może w Ińsku pić...
gdzie dwóch sie bije tam trzeci trzyma tarcze...
Niech mnie ktoś przytuli......
a były pomysły by ćwiczyć uderzenia na tym białym Oplu
brrrrrrrrrr..... broń w rękach kobiet...........
Pancer wchodzący, Benek tańczący, a Jadźka (ten z prawej - czyli ratownik z Plusa -601100100..) szuka kogoś do ratowania
Napisano Ponad rok temu
Czego nie rozumiesz?
Wprawdzie zdecydowanie bym wolal zeby to Tatsu opisala, no ale skoro ty musisz opisac.... :wink:
Nie rozumiem 90% tych tajemniczych slow. Fajnie byloby zebysmy wszyscy wiedzieli o co tak naprawde chodzi
Napisano Ponad rok temu
Skoro wolisz Tatsu, to nie będę wchodził w słowo. Ale opis nic nie znacy, to trzeba poczuć na sobie :twisted: Zapewniam Cię - to boliCzego nie rozumiesz?
Wprawdzie zdecydowanie bym wolal zeby to Tatsu opisala, no ale skoro ty musisz opisac.... :wink:
Nie rozumiem 90% tych tajemniczych slow. Fajnie byloby zebysmy wszyscy wiedzieli o co tak naprawde chodzi
Napisano Ponad rok temu
Wracajac do zdjec to widze ze Jezyk sobie radzil znakomicie, mam nadzieje ze jego pani nie sprawdza zdjec na Vortalu Czekam z niecierpliwoscia na NIEZALEZNA (ofkors)relacje Jezyka z imrezy. Wtedy poznamy CALA PRAWDE
Dlaczego Garry muslisz ze nie lubie waszej organizacji? Nie podobaja mi sie niektore metody nauczania ot co. Ale to chyba normalne. Kazdy ma swoje preferencje.
Napisano Ponad rok temu
Ta widziałem, w szczecinie benka na seminarium z mino, wpadł na godzinkę poćwiczyć.Przecież szefostwo samo robi różne rzeczy (dla poszerzenia horyzontów)
Napisano Ponad rok temu
Wracajac do zdjec to widze ze Jezyk sobie radzil znakomicie, mam nadzieje ze jego pani nie sprawdza zdjec na Vortalu
och, te są doprawdy "lightowe"
Napisano Ponad rok temu
Order Dzielności Pierwszego Stopnia należy się niewątpliwie Sir Pancerowi z Bielan, który pierwszy raz w krucjacyji takowej uczestniczył.
Jon Snow,
Serce me zbolałe, z racji tego że w stażach taiso wszystkich niestety :wink: brać udzial mi przyszło, jak dobrze ci wiadomo twierdze, że jest wiele rzeczy bardziej przyjemnych...........
Jeżu,
jakby co to masz u mnie alibi :wink: .........
Pancer
Napisano Ponad rok temu
och, te są doprawdy "lightowe"
Rozumiem!!! poklon Cala reszte mozesz spoko slac mi na priva 8) Zdaje sie ze przez twoja obecnosc Pancer zotal pozbawiony stalej otoczki damskiej, jakos tak samotnie wyglada na tych zdjeciach...jednakze ciekawe ze jest ci ciagle gotow zapewniac alibi...cos to brzmi podejrzanie... papieros
Co to jest te taiso, panie Pancerze?
Napisano Ponad rok temu
Uff... ale się rozpisałam... A więc ... C'est fini
Pas si vite que ca, chere demoiselle, decrit nous marsz cesarza, sayo toshi, kinioundo i te wszystkie inne, c'est quoi cette histoire? SVP?
Bon, alors je t'explicrai que ce que c'est marsz cesarza, sayo toshi i te wszystkie inne, mais ne sait pas decu, car je ne suis pas tres competente a ca suject :wink:
A tak w ogóle to mi bardzo miłoWprawdzie zdecydowanie bym wolal zeby to Tatsu opisala, no ale skoro ty musisz opisac....
sayo toshi to jest taka choroba sieroca tylko że na bokiporanny trening minął nam pod znakiem sayo toshi
siadamy w seiza, ręce luźno położone na udach kręgosłup wyprostowany....
I zaczynamy się kiwać. Z tego co wiem ruch powinien rozpocząć sięod odvinka lędźwiowego kręgosłupa
przy wygięciu w prawą stronę (ruch powinien być jak najobszerniejszy) ręka na prawym udzie zostaje zwrócona wnętrzem dłoni do góry, ręka na odzie lewym wnętrzem do dołu, głowa przechylona w prawo- spojrzenie zwrócone w lewo... następnie wracamy do pionu i ten sam ruch w lewo...
Należy technikę wykonywać jak najszybciej przy czym częste po jakimś czasie staje się wychylanie ciała do przodu (u mnie też to zauważono ) Podczas kiwnięć następuje ucisk na żołądek przez co osoby po wieczornych i nocnych libacjach alkoholowych mogą mieć małe problemy z tym ćwiczeniem (bądź chwilkę po nim jeśli są naprawdę dzielne) :twisted: i utrzymaniem hmm... wszystkiego przy sobie :blus: Jednak- ciekawostka- sensej powiedział że na przykre sensacje należy robić nikkyo... jeśli to nie pomaga należy dołożyć sankyo... gdy żadne jednak nie zadziała... cóż... zostaje szybki sprint do łazienki :twisted:
Hmm dobra... dalej...
... na koniec - marsz cesarza...
Uff... to będzie cała powieść... Z cylku- historyjki laika wygląda to tak- po kolei- stoi się normalnie- odległość między stopami jakieś 5-8 cm/ugina sięnogi w kolanach (jakby chciało się usiąść na jak najniższym krzesełku) kolana na wyskokości palców (przynajmniej u mnie ) blisko siebie, kręgosłup wyprostowany- lekko pochylony do przodu (tsaa... bardzo zrozumiałe :roll: ) ręce wyprozstowane przed sobą dla utrzymania równowagi, lekko zgięte w łokciach :roll: :roll: głowa także wyprostowana. spojrzenie skierowane w przód (podobno najlepiej skupić je na jakimś nieruchomym obiekcie) hmm... chyba wszystko odmośine postawy... teraz zaczynamy iść- tempo marszu - różnie- ogólna zasada- jak najwolniej (jakąś 1 matę (metr) na 3 min- ale to są indywidualne preferencje powinno się iść znacznie wolniej :? ) ruch rozpoczyna się od miednicy (któr ma pozostać nie ruchoma- nie można balansować... tsaa... nobody's perfect )... i idziemy- przesuwamy naprzemianlegle palce stóp (o jakąś rszerokość palców... hmm... piszę to i sama się śmieję jak to brzmi charakterystycznym znakiem dla osób przykładających się do ćwiczenia jest zostawianie za sobą ślladów z potu - dwóch pasów w miejscu gdzie suną stopy i kropelek po bokach z reszty ciała (ależ to obrzydliwe )
W marszu można chodziś w różnych warjacjach- my praktykowaliśmy go na palcach (polecam kilka dni w szpilkach dla treningu ) idzie się wspierając się tlko na pacach i podstawie paliczków bodajże bliższych kości śródstopia (jak kiciusie ) marsz jest w tym wypadku szybszy (u mnie gdyż naprawdęcieżko utrzymać równowagę :? ), innym typem jest marsz z wyciąniętymi w górę rękami (rękoma?) zarówno na palcach jak i normalnie...
Hmm... dobra... nie mam pojęcia co jeszcze... tak w ogóle ciężko to opisać podejrzewam że pisząc to popełniłam jakieś straszne ilości herezji.. ale cóż dziś już nikt nie pali na stosie :-) ... prawda :shocked!:
...a tak poza tym- wingman ma rację- to trzeba przeżyć i- chętnych do zobazenia jak to rzeczywiście wygląda zapraszam na taiso
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
To Tatsu: połączenie 2 treningów moim zdaniem nie było złym pomysłem, bo pozostawało więcej czasu wolnego na opalanie, pływanie, etc... We Francji funkcjonuje to w podobny sposób-ludzie ćwiczacy aikido przyjeżdżają tam z całymi rodzinami.
Ta Jon Snow: Dlatego napisałam że to moja własna i osobista opinia opinia ja z dziećmi nie przyjechałam,bez nich pływać mogę o każdej godznie a południowego słońca było mi żal
Napisano Ponad rok temu
Od dzisiaj jestem twoim fanem!
LUDZIE! okazalo sie ze mozna opisac rozne techniki z tego calego taiso, zadne tam tajmnice, zwykla fizyka a nie czary-mary. I co, bylo z czego robic takie hocki klocki? Jon Snow ? Garry? nie wstyd wam, ze Tatsu potrafi wiecej od was?
Mozna technicznie pisac o treningach w Kokusai Aikido Kenshukai (Kobayashi Hirokazu Ha), no zwykly CUD
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Czy to naprawde jest H.Kobayashi sensei?
- Ponad rok temu
-
Zdrobnienia a szacunek
- Ponad rok temu
-
"Autorytet"
- Ponad rok temu
-
Do Szczepana
- Ponad rok temu
-
Fenomen O-sensei
- Ponad rok temu
-
Relacja - oboz Aikido na Slowacji (Nebi Bural 6 dan)
- Ponad rok temu
-
magiczny rytuał
- Ponad rok temu
-
PFA CZY PUA ? OTO JEST PYTANIE
- Ponad rok temu
-
techniki destrukcyjne w aikido
- Ponad rok temu
-
filmiki z aikido
- Ponad rok temu