
Przybywajcie, a uwierzycie
Stan Bahia to przygraniczny rejon Brazylii - dzika kraina, w której istnieje niezwykły mistyczny klimat. Na Wielkanoc ściągają tam rzesze pielgrzymów z całego kraju, nie brakuje też wyznawców pogańskich bóstw.
LUCY GILLMORE
12.04.2003
Na czarno-białych, ziarnistych zdjęciach Monte Santo (Świętej Góry) wi-działam rzesze czołgających się pielgrzymów. Pokonywali w ten sposób trzy kilometry, pełznąc w górę urwistego zbocza, w palącym słońcu brazylijskiego sertao (półpustyni). Ale teraz była godzina piąta po południu i trudno było iść nawet normalnie na nogach. Ksiądz podniósł drewniany krzyż i wyprowadził powłóczącą nogami procesję w zapadający półmrok. Po jego bokach kroczyli ludzie ze świecami. Za nim ruszyli staruszkowie w dziurawych butach, matki niosące senne dzieci i nastolatki w koszulkach piłkarskiej reprezentacji Brazylii. Słyszałam tylko drżące głosy ludzi odmawiających różaniec. Wszyscy oni zebrali się na kamienistej drodze wiodącej ku brazylijskiej Kalwarii. Tak dzieje się w każdy piątek Wielkiego Postu od ponad 200 lat.
Na świętej drodze
W 1765 roku włoski misjonarz Apollonio de Todi, zwany apostołem północy, miał wizję. Ukazała mu się góra Mt. Piquaraca, a nad nią wznosił się krzyż. Szczyt jest położony na odludziu w północno-wschodniej Brazylii. Strome zbocza góry dominują nad okolicą - płaską, wysuszoną i ciernistą.
W tej dzikiej krainie misjonarz nakazał sertanejos wycięcie w litej skale via sacra - "świętej drogi". Wzdłuż niej wzniesiono 25 białych kapliczek z drewnianymi krzyżami. Na samym szczycie góry zbudowano sanktuarium, a jej nazwę zmieniono na Monte Santo. Dziś katolicy z całej Brazylii - największego na świecie kraju katolickiego - podróżują w to miejsce, aby podążać drogą krzyżową.
Miasteczko Monte Santo, rozciągające się u podnóża góry, jest położone około 400 kilometrów w głąb lądu od miasta Salvador - pierwszej stolicy Brazylii, a obecnie dużego ośrodka turystycznego. Monte Santo próżno by szukać na mapie turystycznej. Celem większości podróżnych są miejsca, gdzie można oglądać pokazy caipirinha i capoeira (kombinację sportów walki i tańca). Turyści ściągają do miast położonych na bogatym północnym wybrzeżu Brazylii - wzdłuż liczącego 2 tys. kilometrów pasa piaszczystych plaż otoczonych palmami. Jednak podróż w głąb lądu to okazja, aby ujrzeć zupełnie inny świat: krainę rozległych przestrzeni i surowego, naturalnego piękna, w której legendy rozkwitają jeszcze bujniej niż miejscowa roślinność. Bahia ma mniej więcej taką powierzchnię jak Francja i jest jednym z dziewięciu stanów położonych na brazylijskim północnym-wschodzie. Najbardziej typową cechą tej prowincji jest sertao: rozległy, nieprzyjazny interior, z ubogimi, kamienistymi glebami i skąpymi deszczami. To brazylijski Dziki Zachód: kraina kaktusów, gdzie vaquieros (kowboje) pasą stada chudych krów. Miejscowe powiedzenie doskonale oddaje tę izolację: sertao to miejsce, gdzie wiatr zawraca.
Rebelia na odludziu
Mieszkając tu, trzeba w coś wierzyć. To pragnienie duchowego oparcia od wieków wykorzystywali różni mistycy i fanatycy (jak też "oficjalny" Kościół). Do najbardziej osławionych należał Antonio Conselheiro, czyli Kanclerz. W ładnym kolonialnym budynku u podnóża Monte Santo mieści się Museo de Sertao. Muzeum upamiętnia wojnę, jaką Kanclerz wydał pod koniec XIX wieku nowo utworzonej republice. Rząd próbował bowiem nałożyć podatki na ubogich sertanejos. Muzealna ekspozycja (dość przygnębiająca) to zardzewiałe strzelby i fotografie w sepii, które ilustrują tę tzw. wojnę Canudos.
Niezwykłe dzieje mesjanistycznego przywódcy dokumentuje trylogia "Os Serteos" (Sertony albo rebelia na odludziu), napisana w 1902 roku przez Euclidesa da Cunhę. Według autora Kanclerz miał "włosy do ramion, długą, splątaną brodę, wychudzoną twarz i przenikliwe oczy. Wzrostu był olbrzymiego, ubierał się w szaty z niebieskiego płótna, chodząc podpierał się laską". W tłumaczeniu, które przejrzałam, książkę tę nazwano brazylijską biblią.
Antonio Conselheiro wędrował po bezdrożach sertao przez długie lata, stopniowo gromadząc nowych uczniów. Według legendy, kiedy dotarł do Monte Santo, wdrapał się na górę i wszedł do sanktuarium. Gdy stał przed posągiem Maryi Dziewicy, z jej oczu spłynęły dwie krwawe łzy. Po tym zdarzeniu Kanclerz założył osadę - rodzaj Utopii - w Canudos, 100 kilometrów od Monte Santo. Jednak młoda brazylijska republika wysłała armię, aby rozbić rosnące zgromadzenie religijnych wyrzutków. Zwolennicy Kanclerza odparli trzy ataki, zanim zostali zmasakrowani, a całą osadę doszczętnie spalono.
Zgliszcza Canudos zostały w latach 50. ub. wieku zatopione w wodach sztucznego jeziora. Można jednak odwiedzić ten rejon, dziś stanowiący park narodowy nazwany Parque Estadual de Canudos. Nie jest to może wycieczka ciekawa dla przeciętnego turysty, jednak będąc w okolicy warto tam zajrzeć ze względu na majestat i spokój surowego krajobrazu. Antonio Conselheiro ma swój pomnik w Nova Canudos, miejscowości, przy której Monte Santo wygląda jak ruchliwa metropolia.
Wracam na wybrzeże, gdzie żyje się bardziej komfortowo. Kiedy słońce zaczęło zachodzić, rybacy w swoich dłubankach wracali na brzeg. Siedząc na nabrzeżu, obserwowałam ich, jak ciągnęli swój połów po schodach. Ci ludzie wciąż jeszcze stosują tradycyjne metody połowów, wierzą w swoją tradycję i w swoich bogów. Gdy tego wieczora w Bahia wdychałam głęboko ostry zapach palmowego oleju, mieszający się ze słoną wonią ryb, łatwo mi było uwierzyć.