![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
Ale ani kosci ani miesni sie nie da utwardzic. W przypadku kostek nic sie nie utwardza tylko czlowiek sie przyzywyczaja do bolu i po jakims czasie potrzebuje wyzszy jego poziom aby bol byl nieprzyjemny. Wynika to tez poczesci z faktu ze na kostach postaja mikrouszkodzenia ktore potem obrastaja tkanka chrzestna(chyba) - tzw zwapninie. Ale nie jest to kosc! w brew powszechynm uwazaniom. Ta narosl nie ma budowy ani funkcji kosci. Jest to poprostu zwyrodnienie, z ktorym po latach mozna miec naprawde sporo problemow a nawet i nie na stare lata jak sie ostro przegnie. Np: A. Drewniak chyba ostatnio przechodzi(albo ma przechodzic) operacje piszczeli wlasnie wzwiazku z wieloletnim 'utwardzaniem' ich.
Caly paradoks tej metody polega na tym ze zmiejsza sie prog bolu ale w raz z nim wytrzymalosc kosci wcale nie rosnie, wrecz przeciwnie maleje bo kosci zbieraja coraz to wieksza ilosc mikrouszkodzen ktorych przy czestym 'utwardzaniu' nie sa wstanie zregenerowac. A wapienna narosl nie jest koscia i jej wplyw na wytrzymalosc kosci jest znikoma. I trzeba pamietac ze bol nie jest przeciwnikiem czlowieka a pomocnikiem. Bez niego bysmy sobie co chwila robili krzywde. To jest sygnal ze cos jest nie tak. Gdy sie go zagluszy mozna sie samemu uszkodzic.
Kolejna smieszna sprawa polega na tym ze ludzie utwardzaja sobie kosci przez lata tracac zdrowie i no nie jest to najprzyjemniejsze - i po co? Zeby raz na rok kumus dac w zeby? Szczerze jak czesto sie bijecie na ulicy aby wieksza wytrzymalosc kostek sie nam przydala?
Ze juz nie wspomne ze w starciu na ulicy podskakuje adrenalina i i tak sie nie czuje bolu.