rzut karateki cwiczony tylko jako symbol w kata (nie przeciwczony na przeciwniku) bedzie tak samo przystawał do reczywistosci jak aikidockie uderzenia atakujace...
Ale ja nie napisałem, że się ten rzut ćwiczy jako symbol, symbol nie rzuca, trzeba ćwiczyć z partnerem, czyli w judo rzuty i walkę, w karate interpretacje i walkę...dla mnie kata są pigułką, dzięki której karate przetrwało. Mogę się zgodzić, że w nowoczesnych stylach karate, takich jak shidokan, gdzie cały czas pracuje się z partnerem, na różnych poziomach oporowania, to nauka pewnych elemntów, typu jakiś rzut czy obalenia przyjdzie szybciej, ale ćwicząc kata nie ćwiczymy tylko elementów technicznych...poza tym jestem zdania, że walka na ulicy to nie to samo, co walka zawodnicza z partnerem/przeciwnikiem na kumite/ringu. Ulica to zwykła napierdalanka. Dla mnie karate oznacza również kata i ich interpretacje, ale zgodnie z tym, jak to ćwiczono w dawnych systemach, czyli z położeniem nacisku na pracę z partnerem. Zresztą mam dużo większe pojęcie o rzutach i obalaniu, niż moi koledzy z sekcji, ale jednak niektórzy z nich potrafią mnie obalić i tak czy siak lądujemy na ziemi...a to już inna sprawa

Kto chce ćwiczyć ringowo/zawodniczo niech wybierze mua thai, shidokan, etc...jeśli chodzi o samoobronę w warunkach zaskoczenie to stare sytemy i ich kata są w tym wystarczająco dobre, czy są lepsze to trzeba by przeprowadzić szeroko zakrojone badania statystyczne, których dotychczas nikt nie przerowadzał i ti przy założeniu, że ankietowani mówią prawdę...
Co ma do tego wszystkiego uderzanie z aikido