...jeżeli uda nam się złapać lufę pistoletu i skierować pierwszy strzał przeciwnika np. w niebo, to pistolet nie przeładuje się i co za tym idzie zatnie się uniemożliwiając oddanie kolejnego strzału aż do ponownego przeładowania lufy
To wygląda raczej na problem wadliwego / wyeksploatowanego / wadliwie tuningowanego (powód do wyboru) pistoletu, który się tnie jeśli nie jest trzymany poziomo. Rozwiązanie problemu: strzelać po uprzednim sprawdzeniu kąta poziomicą :wink: Nie strzelać jeśli odchylenie przekracza 5 stopni od poziomu, a kierunek strzału jest odchylony bardziek niż 30 stopni od lini północ-południe
Aczkolwiek coś w temacie może być na rzeczy. Tyle że nie to co w poście :roll:
Pistolety samopowtarzalne (tzn. te działające poprawnie, nie mówimy o popsutych) potrzebują zaryglować zamek aby można było oddać strzał. A że w większości mają zamek zewnętrzny (Kamasz666: to ten stalowy kloc co się rusza przód-tył, powyżej chwytu), to chwytając lub przechwytując broń można łatwo doprowadzić od odryglowania zamka, wystarczy go odsunąć do tyłu dosłownie o milimetry. A w efekcie można uniemożliwić oddanie strzału.
Co więcej, efek taki może (chociaż oczywiście nie musi) nastąpić nawet podczas silnego przyciśnięcia pistoletu do miękkiego obiektu (np. ciała). Może także to tego dojść po oddaniu strzału z przyłożenia - wystarczy że szczątki lub paprochy dostaną się do łożyska lufy uniemożliwiając domknięcie zamka. (case'y z policyjnego życia /i umierania/ w USA).
Teza 1: Oznacza to szansę (uwaga: nie pewność ale tylko szansę) uniemożliwienia wystrzelenia po przechwyceniu pistoletu samopowtarzalnego (z rewolwerem jest trudniej, a z rewolwerem z zakrytym kurkiem czy bronię długą - całkowita kaszana).
Teza 2: Opóźnienie w reakcji na bodziec (np. ruch), zwłaszcza w przypadku niezdecydowania napastnika lub jego skoncentrowaniu się na innym obiekcie daje szansę na przechwycenie i przekierowanie broni w bezpośrednim kontakcie - tzn. na odległość ręki lub bliżej (tzw. ECQ). Wyniki tego typu eksperymentów nastrajają do optymizmu, tzn. nie zawsze, ale da się to zrobić (opis: jeden z niedawnych numerów Combat Handguns lub Guns and Weapons for Law Enforcement, ale dotyczył tylko sytuacji twarzą w twarz).
Teza 1 + Teza 2 = Wniosek: Przed wystrzeloną kulą nie uciekniesz, ale zanim padnie strzał masz jeszcze szansę zawalczyć. Istnieją realne szanse na to że zdąży się przechwycić i przekierować broń lub uniemożliwić wystrzał (ale TYLKO szansę, o pewności zapomnij).
A potem - zgadywaka: kto jest lepszym grapplerem i komu się uda odzyskać/uzyskać kontrolę nad bronią :twisted: Czyli rozprawka "O wpływie technik walki wręcz dla wyniku strzelaniny"...
P.S. Gdyby ktoś do mnie celował i poprosił o portfel, to bym mu go grzecznie oddał. Prawdopodobieństwo obrażeń lub śmierci jest wtedy o niebo niższe, a dumą trupowi nie jest do niczego potrzebna
Ale w przypadku przekonania o zagrożeniu życia (przykład: poszukiwany przestępca wyrywa policjantowi broń z kabury) lepiej jest chyba spróbować zawalczyć, niż dać się zabić