4 odpowiedzi w tym temacie

[budo_słoniak]

Gorąco polecam. Dobrze wpływa na kondycję ogólną, spostrzegawczość i wyczucie równowagi. A jak masz w miarę ciężki plecaczek, to ładnie wzmacnia kręgosłup. Dobrze robią podbiegi w górach. Ale pamiętać trzeba o podstawach, czyli dobre buty, dopasowany osprzęt, trudność i długość trasy zależna od umiejętności i stanu kondychy. Trzeba pamiętać, że kondycja biegowa (treningowa) nie do końca przekłada się na radznie sobie z wysiłkiem w górach.

[budo_lubomir]

Co do biegania po górach to w poradniku dla biegaczy doczytałem się informacji, że należy tyle samo (mniej więcej) wbiegać co zbiegać podczas jednego treningu, żeby nie ponacięgać łydek.

[budo_słoniak]

Przy wbieganiu i zbieganiu pracują inne grupy mięśniowe, więc obie formy są bardzo wskazane. Ze względów kondycyjnych i bezpieczeństwa bardziej polecam jednak wbieganie. Nie polecam natomiast zbiegania w miejscach żwirowych i trawiastych, jeśli jest stromo i jeśli mamy plecak. W górach biega się przede wszystkim głową. A potem to już można kombinować. Na przykład wbiegać lub zbiegać ze stawianiem nóg na przemian szeroko i wąsko. Tylko uwaga na kolana! Im cięższy plecak tym bieganie musi być bardziej przemyślane. A po takim treningu nie padać jak wieloryb na plaży, tylko rozciągnąć trochę nogi, roztrzepać je i pochodzić. Inaczej pozaciągają wam się mięśnie jak postronki. A w mieście zawsze można dopakować plecak i na schody. Na zmianę wbieganie, wchodzenie co drugi schodek, wciąganie się co trzeci. Parę lat temu szczeciński klub wysokogórski wszedł w ten sposób na Mount Everest :-)

[budo_slaszysz]

A w mieście zawsze można dopakować plecak i na schody. Na zmianę wbieganie, wchodzenie co drugi schodek, wciąganie się co trzeci. Parę lat temu szczeciński klub wysokogórski wszedł w ten sposób na Mount Everest :-)

Czyżby podtrzymywanie tradycji? 8)

W latach 80-tych zrobiono to w akademikach we Wrocławiu:

Grzegorz Chyła ([link widoczny dla zalogowanych Użytkowników])
Temat:Re: Rekord Polski w Górołażeniu!
Grupy dyskusyjne:pl.rec.gory
Data:2002-07-16 23:34:30 PST
Ja uczestniczylem w tym przedsiewzieciu (doszedlem do 3286 m i odpadłem, potem kiblowałem w namiocie do końca imprezy jako obóz I).
Wchodziło się po schodach, zjeżdżało na dół z windą. Obowiązkowy był
plecak 20 kg, z zewnątrz dostawaliśmy tylko wodę.
Ze szczytu uczestnicy zjechali windą ;-)

Chodzenie odbywało się w trzech akademikach (cholera, pozapominałem już numerków...). W jednym chodzili ci, którzy przeszli badanie lekarskie, w dwóch innych pozostałych na zmianę reszta.
Tamci się ścigali, my robiliśmy show. Rozbijaliśmy namioty na noc,
gotowaliśmy posiłyki, przechodziliśmy gęsiego z akademika do akademika
co jakiś czas.

Wygrał to wtedy facet biegający maratony, a sędzią był jeszcze mało
znany A. Lwow.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

[budo_słoniak]

Takie czasy. Coraz trudniej będzie być orginalnym. Współczuję naszym dzieciom :-) Te to się dopiero będą musiały nagłowić, żeby coś wymyślić.
Hehe, a krakowski KW oporęczował kiedyś drogę z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka, z wyciągami, obozami i jednym nocowaniem na "ściance" :-) Przynajmniej tak słyszałem. Źródeł pisanych nie znam.