O nienienienienie Szczepan, jest dokladnie odwrotnie. Idąc od końca Bardziej prostackie jest działanie na samej dzwigni. Doswiadczony uke równiez zeleje dzwignie samą w sobie, jak widzisz to nie jest argument.
Smieszne, temat jest kokyunage, a my tu o dzwigniach 8)
Ogolnie teren jest sliski, bo rozmawiamy o odczuciach wewnetrznych. W tym wypadku wystepuja 3 czynniki jednoczesnie, jak ktoregos brakuje to kicha: wywalenie uke z rownowagi, dzwignia i utrzymanie go w ruchu zeby nie odzyskal rownowagi. Sama absorbcja nie osiagniesz tego. Nie mozes nawet teoretycznie rozpatrywac samej dzwigni osobno. Ja widze absorbcje jako pewnego rodzaju oszukanie timingu atakujacego - i trwa to ulamek sekundy, potem jednak musisz powstala proznie czyms wypelnic. I tym czyms jest wlasnie dzwignia.
Zawsze musisz do tej dzwignie jakos doprowadzić. Mozna to zrobić na sztywno, tak jak pokazuja ilustracje w pierwszej lepszej ksiazce do samoobrony. LEcz tak praca wymaga duzej biernosci od uke, co ciekawe rowniez rowniez jego energi do wykonania rzutu. Coprawda technika wykonana jest na bólu. Ale nie byla wykonana w ruchu przez co wymagana jest dodatkowa praca uke w postaci blyskawicznej reakcji na bodziec, w celu oczhrony w tym przypadku nadgarstka. Natomiast jezeli szerzej spojrzysz na sposób dojscia do dzwigni dostrzezesz ze istnieje tam miejsce do absorbcji. A twoje nie powodzenie ew. prowadzi do wczesniejszej metody wykonania. Choc osbiscie tego nie polecam bo na zadnym z e znanych mi bardziej zaawansowanych ode mnie aikidoków to nie działa.
W adnym razie nie rozpatruje robienia czegokolwiek statycznie. To nie aikido :wink:
Doprowadzenia do dzwigni sa bardzo roznorodne. Po pierwsze mozesz wychylic atakujacego w 8 kierunkach (albo w 16
) zeby stracil rownowage. Absorbcja ci na to nie pozwala, wlasciwie ograniczasz sie przy niej do akceptacji kierunku ataku. A gdzie pozostale kierunki? pomysl o tym :wink: Najpewnieszym i podstawowym sposobem na doprowadzenie do dzwigni, to uzycie kokyu polaczone z irimi. Tylko za pomoca tego patentu mozesz dowolnie przekierunkowac atak uke jak chcesz. Co wiecej, kokyu pozwala wytworzyc swego rodzaju napiecie fizyczne w ciele uke, dzieki ktoremu zachowujesz nad nim kontrole bo podtrzymujesz tym wywalenie z rownowagi a on jednoczesnie stara sie ja odzyskac - wytwarza sie taka "rownowaga dynamiczna". Jest oczywiste ze to trudno przeprowadzic z bardziej doswiadczonym uke, ale czesto dziala doskonale. I znowu, to tylko jeden z wielu sposobow, tu trzebaby bylo ksiazke napisac...
No widzisz Szczepan przeciez włąsnie mniej-wiecej o tym mówie.
Mam tylko uwage do "zanim dojdziesz do dzwigni...", powiedz mi dlaczego z nia czekac do momentu kiedy uke sie ustabilizuje, przeciez wtedy jest znacznie trudniej.
A skad to wziales? Gdzie ja tak napisalem? Stabilny uke to martwy tori.
Uke jest stabilny ma mocną pozycje, a jedynya mozliwość pracy to albo sprobowac go ponownie wprowadzic w ruch (co graniczy z cudem - w końcu nasz uke nie jest glupi i drugi raz nie da sie tak sie zalatwic, chociaz w takim momencie powinien ponowic atak), albo zalozyc dzwignie bez przemieszczenia uke czyli na bólu, co nie zawsze jest jak mi sie wydaje dobrym rozwiazaniem. Ponieważ spotkałem juz kilku "yoginów" kt. zadna (czysta) dzwignia sie nie ima.
Cwiczenie statyczne to tylko dla polepszenia techniki. W ogole to Sokkaku Takeda cwiczyl baaaaaaardzo powoli. Co ma roznorodne zalety, sam tez czesto tak cwicze - ale normalne wykonanie techniki jest bardzo dynamiczne. Oczywiscie to tori powoduje ze uke sie przemieszcza dynamicznie a nie odwrownie 8)