dobrze Marcinie dam ci historyjke ale pewnie jak znam Twoje rzeczowe podejscie to i tak zaczniesz sie czegos czepiac 
To nie jest tak, ze sie Cibie czepiam, bo jakies androny tu wstawiasz

. Twoje doswiadczenia z Chin sa dla mnie ciekawe, ale pojscie Twoja droga i wyjazd do Chin w celu szukania jakiegos nauczyciela wewnetrznego stylu jest dla mnie czysta abstrakcja. To troche tak, jakbym chcial zostal lekarzem, a ktos by mi powiedzial, ze najlepsi medycy to na Marsie mieszkaja i od nich mozna zdobyc wiedze najwyzszej klasy. No to ja i tak poszedlbym na Akademie Medyczna, bo ci Marsjanie to super ekspertami moga saobie byc, ja tego negowal nie bede. Ale i tak leza poza granicami moich mozliwosci, wiec nie bede sobie nimi glowy zaprzatal. Tak samo jest z Chinami. Dla mnie dlugotrwaly wyjazd do Chin wiazalby sie z porzuceniem zony i dziecka. Moge w obecnej sytuacji pojechac jedynie na miesiac, a jak sam pisales, to wyjazd miesieczny w celu nauki Bagua to jest bez sensu. Oczywiscie, wszystko jest kwestia wyboru i rodzine tez mozna porzucic

. Ale ja tego nie zrobie, bo nie chce. Kwestia priorytetow. Zawsze jest cos za cos. Kilka lat temu podjalem decyzje o zalozeniu rodziny bedac swiadomy z jakimi ograniczeniami sie to wiaze. Wiedzialem co zyskam, a co strace, bo nie mozna miec wszystkiego. No i jestem konsekwentny.
Dlatego jak piszesz o Bagua w Chinach, to jest to dla mnie bardzo ciekawe. Jednakze nie zaprzatam sobie glowy mysla, ze to cos dla mnie. Robie swoje i tyle. A przy okazji, to kocham to co robie. Dlatego Yiquan przypadl mi do gustu, bo jest taki bokserski i ma pchajace dlonie. Ma wiele elementow, ktore juz wczesniej robilem. Ja nie chce poznawac zupelnie nowego zestawu technik zupelnie roznych od tego, ktory do tej pory robilem. Bardziej mi zalezy na tym, by to co cwiczylem wznosic na wyzsze poziomy. Jezeli jakis styl mi to umozliwia, to mi pasuje, jak nie, to mi nie pasuje. Ale to nie znaczy, ze go bede negowal. Po prostu nie bede go cwiczyl. Tak jak bjj, ktore szanuje, ale brac sie za to nie chce. Oczywiscie interesuje mnie jakie sa ograniczenia tego co cwicze, bo cwicze z takimi ludzmi jak ja, wiec wielu ograniczen moge nie dostrzegac, musi je wytknac ktos z zewnatrz. Stad tez moje czeste pytania do Ciebie.
kiedys bylem siatkiem jak moj nauczyciel (69 lat) odbil jak pilke goscia trenujacego sambo ktory chcial mu wejsc w nogi po prostu tylko widziales ze kolesie prawie zlapal mojego nauczyciele i nagle odfrunal do tylu, a byl to koles okolo 23 letni od mlodzika trenujacy sambo
Ja nie uwazam, ze obrona jakimis uderzeniami przed czlowiekiem wchodzacym w nogi jest bez sensu. Uwazam, ze w moim wykonaniu taka obrona bylaby bardo ryzykowna. O wiele bardziej niz jakas inna. Zreszta na UFC niektorzy wlasnie sie z powodzeniem bronia przed wejsciem w nogi wlasnie uderzeniami. Ja efektywnosc technik zawsze bardziej oceniam pod swoim katem, a nie pod katem jakiejs ich obiektywnej efektywnosci. Dla mnie podstawowe pytanie jest takie, czy ja bylbym w stanie to zastosowac, a nie czy to ma wartosc w sensie absolutnym.
Marcin