Cześć !
Wpis z cyklu psychologii treningu, która jak uważam jest kluczem do osiągnięcia jak najlepszych efektów treningowych.
Uważam, że z punktu psychologicznego najlepszą porą na trening jest koniec dnia. Trening traktuję jako formę nagrody po całym dniu. Najlepiej jest łączyć przyjemne z pożytecznym. Trening fizyczny odbieram jako formę relaxu i odprężenia psychicznego po obowiązkach dnia codziennego.
Wiele lat temu ten stan wyglądał zupełnie inaczej, jakikolwiek trening traktowałem jako formę obowiązku. Konieczność jaką należy wykonać, aby osiągnąć swój cel. Trening wykonywałem jak najwcześniej, aby poczuć komfort psychiczny na resztę dnia. Z czasem ta czynność stała się nawykiem, który przynosi wewnętrzną ulgę oraz spokój. Zauważyłem, że jest możliwość podchodzenia do treningu jak do np.ulubionej gry komputerowej. Obecnie ile bym nie wylewał z siebie potu na treningu, to szczególnie nie nazwałbym tego "ciężką pracą". Jeżeli twoja obecność na siłowni wyglada tak, że przychodzisz o godzinie 18 i już na samej rozgrzewce odliczasz czas do 19.30, to nie wróżę ci wielkich sukcesów w dłuższym okresie. Jest to często tylko kwestią czasu aż się złamiesz i to rzucisz. Z drugiej strony możemy spotkać chwilowych zapaleńców. Przypominją fajerwerki w nowy rok, mocno świecą, ale tylko przez chwilę. Mam wrażenie, że jestem w stanie obserwując tylko wibrację jaka emanuje od ludzi na siłowni stwierdzić kto na niej wytrzyma próbę czasu. Nie chodzi tu tylko o brak determinacji, nietolerancji swojej obecnej sytuacji, ale szczególnie chodzi tu o brak wewnętrznej tolerancji względem procesu, któremu się poddają.
Większość ludzi ma wbudowane złe skojażenia na poziomie podświadomym, jeżeli chodzi o wysiłek fizyczny, kojarzą to z czymś niewygodnym i trudnym. Zdrową sylwetkę z czymś mistycznym, ciężkim do osiągnięcia, a ona jest czymś zupełnie naturalnym dla zdrowego człowieka i można ją mieć naprawdę za niewielką cennę i to w sposób lekki, a nawet przyjemny. Podstawą tego procesu jest odpowiednie podejście mentalne. Fizyczne serie i powtórzenia są obowiązkiem, ale jak to tylko możliwe z czasem należy odnaleźć w tym jakąś satysfakcję. Pamiętajcie natura nie lubi rewolucji ona lubi ewoulować!
Skuteczną ewolucję naszego podejścia do treningu mogą nam zapewnić procesy zbudowane z nawyków. Jedną z najlepszych metod, aby zbudować w sobie nawyk jest technika niedosytu, polega ona na tym, że stopniowo zwiększasz ilość treningów. Na początku robisz trening tylko raz w tygodniu, a po paru tygodniach dopiero zaczynasz chodzić dwa razy w tygodniu i stopniowo zwiększasz intensywność. Warto jest kończyć trening z uczuciem niedosytu, to tak jak z graniem w ulubioną grę, opuszczasz ją w momencie, kiedy jesteś wkręcony, aby wywołać poczucie głodu. W ten sposób stopniowo sam siebie nakręcasz. Druga bardziej znana metoda to granie do swoich mocnych stron, lubisz robić nogi to rób je częściej. Nikt z czasem nie będzie dla ciebie lepszym trenerem niż ty sam. Celem jest wywołanie uczucia dyskomfortu jeżeli opuścisz treningu. Na siłowni masz być jak dziecko na placu zabaw w połączeniu ze zdrowym rozsądkiem, a nie leczyć swoje kompleksy i powtarzać sobie: "ale to ciężki trening zrobiłem". Musisz powtarzać sobie, że na koniec dnia czeka cię nagroda w postaci twojego ulubionego zajęcia jakim jest trening, okłamujesz siebie, aby wprowadzić zmiany, a kłamstwo powtarzane dostatecznie długo staje się prawdą.
Pozdrawiam.
www.karolhobot.pl