Shotokan trening a Kyokushin trening
Napisano Ponad rok temu
To moj pierwszy post na tym forum, wiec klaniam sie nisko
Przejde od razu do rzeczy:
Kilka lat temu trenowalem Kyokushin`ke i bylem zafascynowany treningami. Jednak zycie sprawilo, ze musialem sie przeprowadzic i sila rzeczy przestalem trenowac. Obecnie chcialbym bardzo wrocic do karate ale w miejscu gdzie mieszkam nie ma sekcji Kyokushin (niestety, najblizszy klub jest oddalony o kilkadziesiat kilometrow - dojazdy niestety nie wchodza w gre). Natomiast jest kilka klubow Shotokan Karate i ostatnio chodzi mi po glowie aby isc i sprobowac i stad pytanie - jak wygladaja treningi Shotokan? Czy sa tak meczace i intensywne jak Kyokushin? Jesli chodzi o kata, kumite itp, orientuje sie jakie sa mniej wiecej roznice miedzy oba stylami wiec chodzi mi tylko o samo prowadzenie treningow (?) Absolutnie nie jest to doszukiwanie sie, ktory styl jest lepszy itp, bo domyslam sie, ze oba style maja mnostwo do zaoferowania.
Druga sprawa przy okazji - jeden z klubow oglasza sie jako Kenshinkan Karate ale pisze, ze naucza Shotokan. O co chodzi? Przyznaje, ze pojecia nie mam i troche mnie to zbija z tropu.
O odpowiedz prosze glownie osoby, ktore mialy okazje trenowac zarowno Kyokushin jak i Shotokan bo chyba tylko tak mozna uzyskac wglad porownania.
Pozdrawiam
Pawel
Napisano Ponad rok temu
Każdy instruktor jest inny i każdy prowadzi zajęcia po swojemu. Sa tacy u których znajdziesz treningi bardziej intensywne niż w Kyokushin i tacy gdzie ledwie złapiesz pierwsza zadyszkę. Po prostu przejdź sie po klubach i zobacz co Tobie pasuje. Poza tym niby Shotokan jest Shotokanem ale w zaleznosci od organizacji treningi potrafią być bardzo rózne.
Kenshinkan? Moze po prostu nazwa klubu albo Shotokan z dodatkami własnymi. Jest u mnie coś takiego na Wyspach w Yorku.
Napisano Ponad rok temu
A wiec bylem w klubie Shotokan i coz, podobalo mi sie - sensei i trenujacy maja swietna technike, duza szybkosc i piekne kata, byli bardzo mili i przyjaznie nastawieni co bardzo cenie w takich miejscach. Ale jesli chodzi ogolnie o trening to mialem wrazenie, ze wiecej jest "gadania" i tlumaczenia niz samego treningu. Po dlugiej przerwie w treningach, (nie urazajac nikogo) nie zabardzo sie spocilem a na drugi dzien nie odczuwalem zakwasow wcale (2 godzinny trening). Byc moze akurat trafilem na luzniejszy trening.... Natomiast dowiedzialem sie o sekcji Shidokan, ktora jest w sumie niedaleko od miejsca w ktorym mieszkam. Bylem wczoraj na treningu i jestem zadowolony. Nie wiedzialem, ze Shidokan jest bardzo podobne do Kyokushin (z ktorego sie wywodzi). Jest troche roznic i troszke luzniejsza dyscyplina niz w sekcji Kyokushin w ktorej trenowalem ale to poki co nie problem dla mnie tak dlugo jak dlugo bede wracac z treningu zwluczony i upocony
Dziekuje i pozdrawiam.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Nie mnie oceniac i poddawac dyskusji to co jest lepsze a co gorsze dla innych (pod wzgledem poziomu zmeczenia czy czegokolwiek innego). Moge jedynie oceniac to z punktu widzenia przydatnosci dla samego siebie i tak prosze traktowac moj wpis. Dla mnie istotny jest ciezki fizycznie trening, poprostu tego potrzebuje. Nie wiem czego inni potrzebuja i czego szukaja w karate. Wiem czego ja potrzebuje i to mi wystarcza. Nie dyskutuje o tym co lepsze a co gorsze bo kazdy szuka czegos innego, prawda? Jesli kogokolwiek urazilem swoim wpisem na temat tego co zobaczylem na treningu, przepraszam, nie bylo to moim zamyslem. Podzielilem sie moimi spostzrerzeniami, z ktorym nikt nie musi sie zgadzac - nie jest mi to do niczego potrzebne gdyz ja sam doskonale wiem, czego chce i czego oczekuje od karate. Dziekuje za wpis.
Pozdrawiam.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Podejrzewam, że kolega Romanowicz się zmartwił jedynie, że ocena treningu oparta była nie na merytorycznych wartościach procesu treningowego, tylko na wycisku. Nie ma co żałować shotokanu, ale mogłeś od razu nas nakierować na takie radyJesli kogokolwiek urazilem swoim wpisem
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Przeczytalem swoj post raz jeszcze i faktycznie moglo to byc odebrane, ze dla mnie liczy sie tylko wysilek fizyczny i nic wiecej. Jesli by tak bylo, zapewne wybralbym jakies inne metody aby sie tylko zmeczyc. Ale wybralem karate.
Sprostowanie - wysilek fizyczny nie jest dla mnie wyznacznikiem dobrego treningu a poprostu jego "niezbednym" elementem.
Dzieki.
Napisano Ponad rok temu
Natomiast w tej chwili rzeczywiście doceniam to co technicznie otrzymałem od Shotokanu (szeroko rozumianego) a wyprzedza to co widzę w Kyokushin. Kyok miota się pomiędzy tradycją a nowoczesnością. Kata robione na sztukę i bez wiedzy o buknai i oyo. Shotokan jest zaś wierny swoim korzeniom pozostając z tyłu z efektywnością rozumianą jako umiejętności walki gdzie za bazę porównawcza przyjmuję areny MMA. Choć w pewnym wieku studiowanie kata zaczyna być naprawdę ciekawe, choć nadal nie efektywne. Oczywiście wyjątek jest, w osobie Machidy, który jednak nie pozbył się całkiem techniki shotokanu na rzecz tego co jest potrzebne w klatce. Kyokushin buduje "bravehearts" a Zarówno shotokan jak i kyokushin dają "hurt knees and backs". Oczywiście ta teoria rozpęta pewnie zaraz małą burzę, ale ... sennie coś ostatni na forum. Czyżby FB wszystkich wyssał z Vortalu?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ja trenowałem daaawno temu (szalone lata 90-te; jeszcze gdy 10 i 9 kyu to był biały pas a nie pomarańczowy ;-) ) i wtedy to była taka stara szkoła - dużo wytrzymałościówki/wydolnościówki, przysiady pod drabinkami/ścianami z partnerem na barana, pompki na kościach (dużo), mocne lowkicki na partnerze, o ochraniaczach nikt nie słyszał, jak trenowaliśmy na workach to nieliczni obwiązywali ręce bandażami (kostki, nie nadgarstki :roll: ). Za każdą nieobecność bez zwolnienia lekarskiego było "4 serie żabek wzdłuż sali), itepe itede. Nie zrozumcie źle - to nie była jakaś rzeźnia, wszystko było z poszanowaniem zdrowia ćwiczących, trener był odpowiedzialny, ale mimo wszystko - mam wrażenie, że tak się już teraz nie ćwiczy ;-)
Wspominałem, że o piciu wody w trakcie nikt nawet nie myślał ;-) ?
Kurcze, teraz w moim wieku chyba bym wziął to śmiechem i nie wrócił na taki trening...
Jak to wygląda teraz? A moze ktoś się podzieli swoimi opowieściami weteranów?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Spoko, sam przechodziłem "przemianę"z shotokanowca w kyokushinowca a teraz bawię się kettlami, trx'ami ... etc, na granicy 75-80 HRmax, wiec rozumiem potrzebę zmęczenia.
Natomiast w tej chwili rzeczywiście doceniam to co technicznie otrzymałem od Shotokanu (szeroko rozumianego) a wyprzedza to co widzę w Kyokushin. Kyok miota się pomiędzy tradycją a nowoczesnością... ... Shotokan jest zaś wierny swoim korzeniom pozostając z tyłu z efektywnością rozumianą jako umiejętności walki gdzie za bazę porównawcza przyjmuję areny MMA.
Mysle ze trening Kyokushin w dluzszej perspektywie i od pewnego wieku (rowniez stazu) przestaje rozwijac: przygotowanie do walk to przede wszystkim "fizyka" + "akrobatyka". Malo jest elmentow ktore osoby w wieku, powiedzmy 35+ moga jeszcze cwiczyc. Lekkie walki sa oczywiscie mozliwe ale wg tych zasad sa malo ekscytujace, glowy jest w miare latwo upilnowac a trafienia w korpus i nogi mozna wlasciwie olac. Oczywiscie ze rowniez na Kyoku mozna ubrac rekawice i posparowac wg innych zasad ale to tylko odskocznia gdyz nie wynika z technik cwiczonych w kihon, czy ogolnie nie bardzo pasuje do caloksztaltu. Do tego dochodzi jeszcze pewne specyficzne "uksztaltowanie" ludzi dlugo cwiczacych Kyokushin. Sa przyzwyczajeni do "latwej" walki, twardej ale "latwej". Tamat pracy w zmieniajacym sie dystansie, trening reakcji, unikow, dopracowywania szczegolow zeby w walce byc lepszym ( nawet jesli fizycznie nie jest sie juz herosem) czyli wszystko czego wymaga dobrze rozumiany trening uderzen rekami w glowe jest po prostu nie do przejscia (mentalnie!!!) To jak drwala posadzic do szachownicy. Nie zrozumcie mnie zle, ja nie mowie o braku inteligencji, absolutnie nie (!) ale o takim wbudowanym wzorcu ruchowo-mentalnym ktory blokuje na amen. To odnosnie treningu walki. Pozostaje kata i to co szumnie w Kyoku nazywa sie Budo-Karate: temat krotko mowiac jest tak splycony ze w najlepszym razie wystarcza na zamydlenie oczu do poziomu max 1 kyu.
Co pozostaje? Ucieczka od bezsensownosci technicznych do fizyki - jak w twoim przypadku Romanowicz - giri, gumy itd. Osobiscie ubolewam nad takim rozwojem sytuacji ale obserwowalem do wielokrotnie.
Napisano Ponad rok temu
Nigdy wcześniej nie byłem tak rozciągnięty i mimo, że szpagatu nie robię tak jak nie robiłem to swoboda i kontrola w operowaniu technikami nożnymi poprawiła się bardziej niż się mogłem spodziewać.
Całkowicie odrzuciłem pewne zasady obowiązujące przy wykonywaniu technik w kihon, koncentrując się w pełni na biomechanice ruchu. Uwolniłem się od pewnych dolegliwości, które rzadko ale jednak ciągle wracały.
I to wszystko bez "kyokushinowego" treningu "do zajechania". Przez pół roku regularnie trenowałem z pulsometrem zapisując wyniki i analizując swoje subiektywne, ale moje własne odczucia przy osiąganiu różnych stref HR. Cały czas robiłem cykle 4-tygodniowe, po których następował tydzień prawie całkowitego rozluźnienia i regeneracji.
Zadziałało ... odrzucając fizykę i biomechanikę lub ich po prostu nie znając karatecy tracą więcej niż mogą sobie wyobrazić.
Cały czas bez kata, bo po co? I mówię to ja, człowiek który wręcz uwielbiał robić kata i zastanawiać się na bunkai itd.
Napisano Ponad rok temu
O których zasadach mówisz?Całkowicie odrzuciłem pewne zasady obowiązujące przy wykonywaniu technik w kihon, koncentrując się w pełni na biomechanice ruchu
Napisano Ponad rok temu
Druga dotyczy chociażby zenkutsu-dachi i nie usztywniania (z prostowania wyleczyłem się znaczenie wcześniej) nogi zakrocznej i poruszania się w zenkutsu-dachi.
Trzecia - walenie technik w kihon z bardzo dużą dynamiką. Dołożyłem 0,5 kg na dłonie i 1,5 kg na kostki i zamieniłem ilość i szybkość na dokładność i "miękkość" technik zwracając uwagę na nie prostowanie łokci. Kiedys tak robiłem, ale musiałem zmienić, żeby było "bardziej stylowo". Teraz "stylowość " mam w dupie.
Rozciąganie spokojne z napięciami izometrycznymi (wg Caculina) i szukaniem takich pozycji w których wyraźnie czuć rozciąganie mięśni a nie ścięgien i wiązadeł. Przypomnę, że w karate króluje szybkie i siłowe rozciąganie, a im bardziej bolą pachwiny, kolana i kostki "tym lepiej" bo się luzują.
Pewnie znalazłoby się jeszcze parę innych. Generalnie im mniej treningu typowego dla karate tym czuję się sprawniejszy.
Napisano Ponad rok temu
Trzecia - walenie technik w kihon z bardzo dużą dynamiką. Dołożyłem 0,5 kg na dłonie i 1,5 kg na kostki i zamieniłem ilość i szybkość na dokładność i "miękkość" technik zwracając uwagę na nie prostowanie łokci. Kiedys tak robiłem, ale musiałem zmienić, żeby było "bardziej stylowo". Teraz "stylowość " mam w dupie.
Wydaje mi się, że chodzi o szybkość -> dynamika jest jak najbardziej wskazana. W technice karate karate dynamikę rozumiem poprzez jak najbardziej płynne wykonanie techniki. Prostowanie łokci jest szkodliwe przy uderzaniu w powietrze z jak największa szybkością. Chodzi tu o ogromne przeciążenia stawów. Natomiast wyprostowana ręka w łokciu jest jak najbardziej potrzebna w momencie kontaktu z ciałem przeciwnika lub workiem, chodzi o amortyzacje uderzenia i przekazanie jak największej ilości energii. dlatego też szybkość powinno trenować się na workach albo łapach.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Tylna pięta w ashihara karate.
- Ponad rok temu
-
Tradycyjne techniki w ashihara
- Ponad rok temu
-
czy warto przejść z muay thai na shotokan
- Ponad rok temu
-
Serwis informacyjny karate
- Ponad rok temu
-
Karate Ne Waza
- Ponad rok temu
-
Przesiadka z Shotokan na Shorin-Ryu...?
- Ponad rok temu
-
Specjalne elitarne seminarium Azjatycjich Sztuk Walki
- Ponad rok temu
-
kyokushin body conditioning
- Ponad rok temu
-
Metodyka nauczania karate - prośba do instruktorów
- Ponad rok temu
-
Adepci Sztuk Walki, Pomóżcie!
- Ponad rok temu