Znowu pyatanie o Bryla
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
ponoc rzeczywiscieCzy rzeczywiscie jest takim "killerem" jak o nim pisza czy moze reklama dziwgnia handlu?
Napisano Ponad rok temu
" Opowiada: - Poligon w Drawsku. Naprzeciw grupie 20 najlepszych komandosów wychodzi Bryl. Mówi: "Niech każdy podejdzie i walnie jak chce, z całej siły. Nie oddam". Komandosi zaczęli go kopać: w brzuch, krocze, w twarz. Bryl jak skała. Komentował tylko: "najważniejsze przetrwać ból". "
Prawda-li to?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Kiedys przed laty, bilismy sie sie nie raz z tzw. komandosami, z wyzwania. Zawsze brakowalo im umiejetnosci, ktorych nie mozna nabyc na jakims tam nawet polrocznym kursie.
Ja nie sadze nawet, ze dr Bryl do konca wiedzial, co ten dziennikarz napisze. Zreszta nie wiem, czy ten dziennikarz w ogole go widzial. Bo mysle, ze dr Bryl facet "z glowa" i to otwarta. Choc mnie, jesli to prawda, jego system treningowy zupelnie nie odpowiada. Bo jak mozna doskonalic sie np. w balasze nie odklepujac? Co lamiemy sobie rece i mamy z glowy trening na pol, albo rok? Czego sie nauczylismy? Zgrzytu kosci? Metaforycznie - wole uczyc "plywac" poprzez powolne oswajanie adepta z woda, niz poprzez wyrzucanie kogos z lodki. Piewrsza metoda wymaga pracy z adeptem i generuje spore koszty i czas. Ale ogranicza w znacznym stopniu liczbe wdow i rozpaczajacych matek. Zwlaszcza dla tej drugiej idei warto wiele zrobic,. Wiem co mowie.... Druga metoda "specnazowska" jest skuteczna, ale ofiarorodna. A sa i inne mniej drastyczne metody selekcji, do najlepszych (nie tylko na odwage) wydaje mi sie rusztowanie SAS. Nikt nie ginie, a zostaje ziarno.
Kiedys w kyokushin bylo cos takiego jak trojkat sily. Adept przyjmowal straszne ciosy na korpus, czy nogi i kopniecia w jaja. Kazdy, kto tego doswiadczyl wie o co chodzi - wypuszcza sie powietrze, zebra i watrobe zaslania lokciami, a na miesnie proste brzucha w momencie wydechu, to ja i dzis jestem gotow przyjac cios kazdego fajtera. Natomiast jesli chodzi o jaja, to podciagalo sie je w gore dzieki ruchowi bioder i kopniecie od dolu grzezlo na wewnetrznej stronie ud.
Jakos nie wyobrazam sobie sytuacji, ze ktos mnie trzyma za oko, ja go za gardlo i moje myslenie przebiega - strace oko, ale tego s... zabije. Tak sie sklada, ze mam kolege, ktory upierdliwie mi sie dobiera do oczu, nie przydarzyla mi sie jeszcze jednak sytuacja, zeby mi sie zwlaszcza kiedys mialem go w zasiegu duszenia, zeby mi sie nie udalo odtracic jego lapy, w koncu lepiej sie ustawic i kontynuowac duszenia. Oko cale i duszenie wykonane. Czyli i wilk syty i wilk caly. Ale moze ja mam mala wyobraznie. W koncu nie jestem twardzielem.
Pozdrawiam
Zupelny Amator Kubus Puchatek
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
tacy ludzie istnieja ale na japonskich kreskowkach
Napisano Ponad rok temu
Co to znaczy 10, 20 najlepszych komandosow? Czy pracownikow Boru? Przeciez to nie sa mistrzowie walki. I nie to jest ich zadaniem. Nawet jakim bym mial np. w Gromie wybor jako dowodca, to zamiast jakiegos samotnego killera, ktory miazdzy kosci, wolabym zgrany zespol, ze swietnymi strzelcami, majacymi pojecie o wspolczesnej technice i leku.
He he - przeciez komandos zanim będzie musiał użyć własnych rąk i nóg- ma do dyspozycji karabiny, granaty, pistolety, nóż, garrotę + wszystkie elementy otoczenia :twisted:
Więc Kubuś ma 100% racji - na cholerę komuś samotny killer - jak trzeba miec grupę fachowców- którzy walkę wręcz mogą mięc na bardzo srednim poziomie... ( a poza tym jak się wymienia jakichś mitycznych "komandosów" to trzeba napisać o nich cokolwiek więcej - bo okreslenie komandosi znaczy wiele i niewiele...) A najlepsi tym bardziej 8)
Proszę skonfrontować mistrza swiata dowolnej sztuki walki/systemu
z oddziałem szturmowym (MP5 SD, Glocki, granaty hukowe, gazowe + karabin snajperski...) Czy też nawet 2 komandosów z nożami vs mistrz
Napisano Ponad rok temu
Tak i dostal wpierdol od 20 komandosow komentujac ze trzeba wytrzymac bol.
tacy ludzie istnieja ale na japonskich kreskowkach
Tak i wyszedł superhero - i złapał wszystkie kule Kałasznikowa w zęby - wypluł i powiedział: "no chłopaczki - trzeba przetrwać ból"
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
ja już poniosłem uraz i boję się wyjść na ulicę bo tam może grasować samotny wyłupiacz oczu i dusiciel....a na słowo "bryl" zaczyna mi się naciągać kurek w berettcie....matko ratuj!czy ktos zna osoby ktore w walce z brylem poniosly trwale urazy na ciele i duszy? :agrue:
Napisano Ponad rok temu
czyzbys byl jednym z pokonanych przez tego medialnego potworka.jesli tak to chetnie uslysze w jakiej sytuacji limoja już poniosłem uraz i boję się wyjść na ulicę bo tam może grasować samotny wyłupiacz oczu i dusiciel....a na słowo "bryl" zaczyna mi się naciągać kurek w berettcie....matko ratuj!czy ktos zna osoby ktore w walce z brylem poniosly trwale urazy na ciele i duszy? :agrue:
Napisano Ponad rok temu
Jeżeli tyle osób faktycznie załatwił (wyłupił oczy, połamał kości, itp) to powinien siedzić w puszce, bez względu na to w jakich okolicznościach się to wydarzyło.
He he nie calkiem - patrz UFC, K1, Wojna
Napisano Ponad rok temu
Co do wobny to zapewne wchodzą w grę tylko wojny domowe z własną żoną lub teściową, a wtedy o rany łatwiej niż podczas prawdziwej bitwy.
Napisano Ponad rok temu
Combat - A czy ktoś tu wspomniał o zawodach UFC, K1? Chyba nie.
NIE! I dobrze ze nie - dalem przyklad ze mozna komus złamać rękę - czy prawie go zabić - i nie isć siedzieć do puszki. Podobnie jak dwie osoby się umówią że chcą się pobić - np. aż któryś nie będzie mógł wstać - nie będzie żadnych konsekwencji prawnych
W podobnych warunkach mogą zdarzać się różne wypadki - wyłupienia oczu itp. itd.
Zacytuje drobny fragment:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
"[...] Dlatego zaleca się w miarę ostrożne używanie "kukieł", by służyły jak najdłużej. Ta dyrektywa nie wpływa w istotny sposób na przebieg ćwiczeń. Tobie nie wolno partnera za bardzo kaleczyć, ale on nie ma żadnych hamulców. W każdej chwili może wpaść w furię. Nie ma nic do stracenia. Może ci śmiało kark ukręcić. Dlatego walka z "kukłą" przynosi stokroć więcej pożytku, niż ćwiczenia z instruktorem, albo kolegą. Zmagania z "kukłą" to prawdziwa walka, prawdziwe ryzyko. "
Co do wobny to zapewne wchodzą w grę tylko wojny domowe z własną żoną lub teściową, a wtedy o rany łatwiej niż podczas prawdziwej bitwy.
Napisano Ponad rok temu
Co do opisanych ćwiczeń z kukłą , które są prawdziwą walką, to wybacz, ale ........... spadłem z fotela (choć jest stabilny).
Kiedyś w latach 80-ych podczas moich treningów judo walczyłem sobie z taką kukłą. Fakt, że nie miała oczu do wyłupienia i tylko jedną grubą nogę, ale przyznam żadnego ryzyka ze strony kukły nie odczułem (widocznie zmęczona była albo jakaś wybrakowana). Co do prawdziwej walki z kukłą też nie bardzo - ta moja kukła jakaś taka bierna była. Dziś z perspektywy czasu sądzę, że to chyba moja niedostateczna agresja spowodowała, że nawet kukłom nie chciało się ze mną porządnie poćwiczyć.
Pozdrawiam.
Napisano Ponad rok temu
Combat - co do umowy, w której dwie osoby zakładają się że chcą się pobić to nigdy takowej nie widziałem (a obejrzałem różnych umów sporo), raczej masz chyba na myśli tzw. ryzyko sportowe, które jest okolicznością wyłączającą bezprawność działania stron (tj. pobicia).
NIE umowę w sensie *prawnym9, na papierku, z pieczątką i datą!!
A tego typu "umowy" są i były - patrz forum - ktos opisywał jak się umówił ze znajomym na "naparzanie" w stylu prawie-ulicznym, mocno - do skutku 8)
A ryzyko sportowe istnieje swoją drogą.
Co do opisanych ćwiczeń z kukłą , które są prawdziwą walką, to wybacz, ale ........... spadłem z fotela (choć jest stabilny).
Kiedyś w latach 80-ych podczas moich treningów judo walczyłem sobie z taką kukłą. Fakt, że nie miała oczu do wyłupienia i tylko jedną grubą nogę, ale przyznam żadnego ryzyka ze strony kukły nie odczułem (widocznie zmęczona była albo jakaś wybrakowana). Co do prawdziwej walki z kukłą też nie bardzo - ta moja kukła jakaś taka bierna była. Dziś z perspektywy czasu sądzę, że to chyba moja niedostateczna agresja spowodowała, że nawet kukłom nie chciało się ze mną porządnie poćwiczyć.
Co? Wiesz o co w ogóle chodzi? O walkę z WIĘZNIAMI - na smierć i życie - tzn. kryminalista - po wieloletnim wyroku, z karą smierci - w zamian za przedłużenie życia - walczy.
KUKŁA = NIE JAKAŚ MASKOTKA NA SALI, ALE ŻYWY, agresywny przeciwnik Podobnie specnaz cwiczył z psami: tzn. gosć z nożem kontra wsciekły, trenowany brytan.
Napisano Ponad rok temu
NIE umowę w sensie *prawnym9, na papierku, z pieczątką i datą!!
A tego typu "umowy" są i były - patrz forum - ktos opisywał jak się umówił ze znajomym na "naparzanie" w stylu prawie-ulicznym, mocno - do skutku 8)
Zawierać i podpisywać to można, ale i tak są te umowy nieważne 8)
Możesz się umówić z kimś, że pomożesz mu zejść z tego świata, poświadczyć to notarialnie (albo krwią serderczną) a potem iść do więzienia za zabójstwo.
Swoboda zawierania umów jest ograniczona aktami wyższego rzędu (np. ustawami), inaczej kartka w sklepie "reklamacji nie uwzględnia się" miała by moc prawną.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
combat w Poznaniu
- Ponad rok temu
-
bryl, a combat kalaki
- Ponad rok temu
-
Czy ma ktoś scany ksiązki o KravMaga?
- Ponad rok temu
-
Uprawnienia ochroniazy?
- Ponad rok temu
-
Niezla stronka z linkami- combatives
- Ponad rok temu
-
Close combat
- Ponad rok temu
-
Rozwój Combat 56
- Ponad rok temu
-
Treningi techniczne
- Ponad rok temu
-
Combat w Poznaniu
- Ponad rok temu
-
Centrum Szkolenia Specjalnego
- Ponad rok temu