Witam.
Krótka historia mojej redukcji (niestety zaprzepaszczonej). Z początkiem 2015 r. rozpocząłem redukcję przy wadze wyjściowej 100 kg (mierzę 184 cm, aktualnie 24 lata). W mniej więcej 3 miesiące zredukowałem do 92 kg. Liczyłem na szybsze efekty, ale każdy kg mniej cieszył. Później przyszła sesja, praca sezonowa i dobre nawyki żywieniowe zastąpiłem tradycyjnym jedzeniem, w dodatku sporych ilościach ( w pracy i po pracy chciałem się tylko najeść, nie myślałem o tym, by przynajmniej ilość trzymać w ryzach). Niestety bezwzględny efekt jojo mnie dopadł, chociaż na początku udawałem, że nie jest źle i pewnie waga mi wróciła co najwyżej do wyjściowej. Niestety...114 kg mnie załamało (wbrew pozorom nie wyglądam na taką wagę). Mniej więcej od lutego zredukowałem na 110, ale ciągle w kupnych planach coś mi nie pasowało. Postanowiłem więc samemu coś ułożyć. Zapotrzebowanie ustawiłem na około 2250 kcal ( B: 150g, W: 250g, T: 72g). Czy takie makro i poziom kcal na dzień jest ok? Konkretnych posiłków nie podaję,bo sam jeszcze nie wiem jakie, będę eksperymentował z kalkulatorem kalorii, zobaczę jak się będę mieścił w dziennym zapotrzebowaniu.
Wiem, że efektywność diety widać na wadze, ale czy chociaż w teorii taki układ jest w porządku?
Z góry dzięki za wszystkie porady.
P.S Mój cel, wyglądający teraz na odległy to 80 kg.