Witam. Nie wiem dlaczego teraz, po takim czasie (3 lata) od ostatniego treningu postanawiam napisać tego posta. Bodajże jesienią 2004 roku dowiedziałem się, że mają odbyć się zajęcia z Capoeiry. Od dziecka interesowałem się sztukami walki i wiedziałem, "że to ten sam styl, którym posługiwał się pewien zawodnik w filmie 'Quest'" . Poszedłem na trening wraz z moim kolegą. Człowiek, który miał nas uczyć był nie wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną, który nazywał się Ryszard Dudek (Wilk?). Byłem zafascynowany tym co wyczyniał na scenie tamtejszego dnia w Bartoszyckim Domu Kultury. Sam trening był nie miłosiernie ciężki. Po 2h zajęciach czułem się jak flak, jednak podobało mi się.
Przychodziłem na kolejne treningi z coraz większym zapałem. Wciągnąłem swojego brata i tak rozpoczęła się nasza przygoda z Capoeirą. Na początku było nas ok. 30, treningi odbywały się w poniedziałki i środy (chyba, że już coś mylę). Z czasem, jak to zawsze bywa liczba osób zmniejszała się i zaczynałem mieć obawy, czy nie zakończy się to szybciej niż się rozpoczęło. Kiedy zapytałem o to p. Ryszarda, odpowiedział "będę tu przyjeżdżał dopóki ostatni z nas nie zrezygnuje" (jak się potem okazało to właśnie ja byłem jednym z takich ludzi).
Czas mijał, a ja byłem coraz bardziej pochłonięty Capoeirą. Ćwiczyłem po treningach na trawie, piasku (wszędzie tam gdzie było trochę miejsca) z bratem i kolegą. Po jakimś czasie p. Ryszard Dudek przyjeżdżał już tylko w poniedziałki, aby nauczyć nas czegoś nowego i skorygować błędy. Gdy sam nie mógł przysyłał nam swojego podopiecznego "Muchę", który razem z nim trenował w Lidzbarku Warmińskim (ok. 20 km od Bartoszyc).
Nie sprawiało nam to większego problemu. W wakacje, trenowaliśmy od samego rana do nocy. Szlifując nowo poznane techniki. Wszystko było fajnie do momentu jak p. Ryszard Dudek zaprzestał stopniowo się u nas pojawiać (tłumaczył to później tym, że jeździ po całej Polsce i nie zawsze udaje mu się do nas dotrzeć). Pomimo tego przychodziłem z małą już grupką na kolejne treningi (ok. 10 osób, która na prawdę pokochała Capoeirę jako sztukę, a nie akrobatykę).
[edit]na prośbę osoby, o której w tym fragmencie mowa - usuwam dyskusyjne szczegóły, do załatwienia prywatnie między stronami[/i]]
2 lata temu próbowaliśmy odnowić treningi, jednak trafiliśmy nie w tą grupkę młodzieży co trzeba. Przychodziły osoby mające w głowie "potężne śruby, olbrzymie fiflaki i salta". Plan spalił na panewce, a my już nigdy niczego nie zaczynaliśmy.
Ale to nie koniec. Jakiś rok temu zauważyłem na drzwiach mojej szkoły ulotkę związaną z Combat'em. Jako że w moim mieście jest tylko sekcja karate, a to było kompletną nowością, bez zastanowienia poleciałem na pierwszy trening. Ku mojemu zdziwieniu "trenerem" był nie kto inny jak Ryszard Dudek. Wspomniałem tylko, o tym, że kiedyś prowadził u nas Capoeirę ale widocznie nie za bardzo się tym przejął. Zostałem na treningu, zebrałem parę guzów ale nie wróciłem tam już. Dzisiaj w Bartoszycach coś takiego jak Combat już chyba nie istnieje.
Koniec. Wybaczcie, że się tak rozpisuję ale takie mam przyzwyczajenie
Jeśli jest tu ktoś kto ma kontakt z tym człowiekiem, to będę wdzięczny za jakieś informacje dotyczące dalszych zajęć lub choćby krótkiej odpowiedzi na mój tekst
Pozdrawiam
-
Jakie feromony moglibyście polecić?
- 3 tygodni temu
-
Tabletki Penilarge
- Miesiąc temu
-
Brak ochoty na seks po treningu
- Miesiąc temu
-
Witam wszystkich
- Miesiąc temu
-
Meltamin - Odchudzanie
- Miesiąc temu
-
Suplementy Zdrowia i Urody
- 2 miesiące temu
-
Suplementy Zdrowia i Urody
- 2 miesiące temu
-
Nicotinon - Pozbywanie sie Palenia
- 2 miesiące temu
-
Zdalna księgowość dla małej firmy.
- 4 miesiące temu
-
Najlepsza kawa w Olsztynie - gdzie?
- 5 miesięcy temu