http://wyborcza.pl/d...Gazeta_Wyborcza
Pare kwiatkow z tresci:
Artur (35): - Jedna pani doktor powiedziała babci, że schudnę, jak będę jeść biały ser zalany gorącym kisielem. Jadłem to na śniadanie przez dwa lata. Nic nie pomagało.
Ja nie wiem co autor mial na mysli piszac te wypociny, bo dalej uwazam ze otyli sa sami sobie winni w 99% przypadkow (wylaczajac patologie jak ta molestowana dziewczynka z artykulu + lekarze konowaly tez nie pomagaja). Jako ze powinienem sie uczyc do egzaminow a zdalem sobie sprawe ze w kwestii "chrobliwej" otylosci jestem najwyrazniej ignorantem, czy jest na sali jakas madra glowa ktora mnie oswieci w tej sprawie?32. rok życia. Postanawia przytyć dla zdrowia. Je bitą śmietanę i ziemniaki, żeby oszukać mały żołądek. Tyje do 130 kilo.
Mianowicie, czy sa rzeczywiscie ludzie otyli nie ze swojej winy i jezeli tak to na jaka skale? Jedyne sensowne wytlumaczenie jakie mi przychodzi do glowy to endomorfik ktory z powodow zdrowotnych ma uniemozliwiony/ograniczony sport i nie mial szczescia doedukowac sie w kwestii zdrowego zywienia.