Skocz do zawartości


budo_mameha

Rejestracja: Ponad rok temu
Poza forum Ostatnio: --
-----

Moje posty

W temacie: Żyrardów i 9-latka

Ponad rok temu

Nie wiem, czy dalsza dyskusja na ten temat ma jakikolwiek sens :?


Myślę, że nie ma sensu. Bo – jak wykazała ta rozmowa – samoobrona dla dziewczynki 9 letniej miała rozwiązać wiele problemów jednym prostym pociągnięciem. A w życiu tak niestety się nie da. Cieszę się, że są tacy jak A, którzy to rozumieją.

W temacie: Żyrardów i 9-latka

Ponad rok temu

A możesz coś przybliżyć z tej pedagogiki?


Pedagogika Gestalt to w największym skrócie uczenie się przez przeżywanie. Pozwolę sobie podać przykład, który dla mnie jest niezwykle cenny, ponieważ na nim właśnie uczyłam się „gestaltyki”. Tematem, który należało rozpracować była niepełnosprawność. Można było oczywiście ująć go tradycyjnie: porozmawiać o tym, co rozumiemy pod tym pojęciem, wymienić rodzaje niepełnosprawności, omówić prawa osób niepełnosprawnych, podzielić się doświadczeniami dotyczącymi ich obecności w społeczeństwie. Taka lekcja na pewno nie byłaby bezwartościowa. Ale w tym przypadku postąpiono inaczej. Mieliśmy rozmawiać o osobach niewidomych. Kazano mi zamknąć oczy i przez pół godziny wykonywać normalne czynności bieżące np. pójść do stołówki i zamówić śniadanie (z kubkiem gorącej kawy!!), potem wejść po schodach i trafić do sali zajęć .. Jak zmienia się świat, kiedy odkrywamy go poprzez uczucia! Wtedy dotarło do mnie, że na ogół powtarzamy jakieś frazesy o niepełnosprawności nie zadajac sobie trudu, by zrozumieć, czym tak naprawdę jest niepełnosprawność i jakie życie wiodą niepełnosprawni. Odkrycie tego jest trudne i czasami bolesne (wpadłam na jakieś krzesło, które ktoś ustawił na środku sali i nabiłam sobie siniaka), ale ma wartość najwyższą – zostaje na całe życie. W tym nauczaniu-przeżywaniu jeszcze niezwykle istotne jest, żeby mieć oparcie w drugim człowieku. Nie zapomnę, że kiedy poruszałam się w tym moim „ślepym labiryncie”, ktoś podał mi dłoń. Zaufałam tej dłoni i już bez większych problemów dotarłam do celu mojej podróży.

W opisanym przypadku taką pomocną dłonią moim zdaniem powinna być dla dziecka matka (napisałam matka, ale dotyczy to każdej osoby, z którą dziecko pozostaje w bliskości). To z jej siły dziecko powinno czerpać swoją siłę do zmierzania się z przeciwnościami życia. A jak matka sama się boi, to dziecko przejmuje ten strach.

Jak dla mnie na początek jakieś judo sportowe. Jak łyknie bakcyla, to dodatkowo może rozpocząć karierę sportową.


Wyobraź sobie, że jesteś trenerem judo i trafia do ciebie dziewięcioletnia dziewczynka, której motywacją do treningu jest … strach. Co z takiego dziecka wyciśniesz? Jak taka motywacja będzie wpływała na motywację innych dzieci w grupie?

W obozach koncentracyjnych prowadzono badania zależności pomiędzy strachem a motywacją (słynne: naucz się malować pastelami albo komora gazowa). Strach o życie czy zdrowie rzeczywiście może motywować, ale tylko w sytuacji istniejącego realnie w danej chwili zagrożenia. Hipoteza zagrożenia, często jeszcze przerysowana, nie jest wystarczajaco silnym motywatorem do działania, zwłaszcza takiego, które ma trwać latami.

W temacie: Żyrardów i 9-latka

Ponad rok temu

Koleżanka szuka czegoś dla swojej 9-letniej córki w Żyrardowie. Chodzi o "nauki", które pozwolą małej na przeciwstawienie się próbom wywierania nacisku przez inne dzieciaki (głównie te silniejsze i wychowane w bardziej bezstresowy sposóB).
Można liczyć na Waszą pomoc?


Znam taką jedną walkę. Najlepsza dla dziewczynek 9 letnich oraz wszystkich innych dzieci. Można ją uprawiać w Żyrardowie albo w każdym innym miejscu na kuli ziemskiej. Nazywa się ... pedagogika Gestalt.

A jak koleżance zależy, żeby dziecko się poruszało, to niech się z małą wybierze na basen, albo na rower, albo do parku linowego... To naprawdę nie ma znaczenia, o ile prawidłowo pojmie się filozofię "sztuki walki" gestaltowskiej. :)

W temacie: Były szef

Ponad rok temu

Mam takie wrażenie, że jakakolwiek by nie była ta samoobrona, to na alkoholika nie działa. Żadne słowa ani rysowanie granic nie mają sensu. Równie dobrze mogłabym gadać do krzesła albo wykonywać gesty zatrzymania w stosunku do rozpędzonego IC. Kiedy jest po alkoholu, to nie wie, co czyni. A na drugi dzień niczego nie pamięta.

Radzę sobie w ten sposób, że nie nawiązuję z nim koleżeńskich relacji. Kiedy jest pijany schodzę mu z drogi. W ogóle utrzymuję z nim wyłącznie kontakty służbowe na maksymalnie dużej odległości. Minimum rozmów. Żadnych prywatnych wątków. Urzędowa uprzejmość bez uśmiechów (może bym się i uśmiechnęła od czasu do czasu, ostatecznie co mi szkodzi, ale faceci tak już mają, że uśmiech uznają za wyraz sympatii do ich osoby, więc na wszelki wypadek nie ryzykuję). Innymi słowy gram kobietę pt. Góra Lodu. W sumie jest to opłacalna gra, bo ze mną i tak począł sobie łagodnie w porównaniu z tym, jak się zachowuje w stosunku do innych kobiet. Głaszcze je, dotyka, podchodzi zbyt blisko i zionie ogniem w twarz... W jednym przypadku aż musiał interweniować mąż jednej z pań, który też jest tu zatrudniony.

Do innej pani ten alkoholik zadzwonił w Nowy Rok. Myślała, że jako były szef chce jej złożyć życzenia noworoczne. Akurat! Kazał jej natychmiast przyjść do pracy (widocznie zapomniał, że już parę lat nie jest szefem) i wziąć pracę do domu. Oczywiście był nagrzany i trzymał ją na telefonie przez pół godziny.

No i co z tego, że istnieją fajne techniki samoobronne: słowa, gesty, uderzenia, kopnięcia… Wszystko to psu na budę w takiej sytuacji, kiedy człowiek widzi, że alkoholik przez cały dzień pije w pracy, dowala się do wszystkich kobiet, a potem ledwo stojąc na nogach wsiada za kierownicę i odjeżdża do domu!!!

W temacie: I'm looking for a hard headed woman

Ponad rok temu

A ja powtarzam: nie walczyłem jeszcze z dziewczyną, więc nie wiem, jak to jest u mnie. Czas pokaże, co też już raz napisałem. Wiem natomiast, że na treningu aikido z kobietą, która mi się podobała i która ładnie pachniała ciężko było się skupić na technice, choć objawów podniecenia żadnych nie było. Tyle ode mnie. Kiedy już - jeśli kiedykolwiek - zweryfikuję sprawę organoleptycznie, dam znać, jak było. ;)


ShabuShabu, specjalnie wytłuściłam Twoje słowa, bo one stanowią niepodważalny dowód na uprawianie demagogii. Zazwyczaj najwięcej do powiedzenia maja faceci, którzy powtarzają szabloniki.

Ja w przeciwieństwie do Ciebie, mam spore doświadczenie w walce z facetami (już nie pamiętam jak to jest, kiedy walczy się z kobietą :) ) I stwierdzam, że jest grupa facetów, którzy zachowują się całkiem normalnie i jest grupa facetów, którzy mają problemy ćwicząc z kobietą. Z moich skromnych obserwacji wynika, że właśnie ci drudzy (zapewnie jest ich mniej, niż tych z grupy pierwszej, ale zachowują się tak, jakby ich była większość) mają w ogóle problemy w relacjach z kobietami. Ale nie moje małpy, nie mój cyrk. Nie zamierzam być terapeutką dla mężczyzn - ofiar systemu.

A propos, zgadzam się z Tobą - współcześni mężczyźni są jak najbardziej ofiarami systemu, który sami stworzyli, czyli patriarchalizmu. Bo patriarchalizm to taki skorpion, który najpierw zeżre wszystko dookoła, a jak już nic nie zostanie, to wtedy zżera własny ogon. Aż się udławi. Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział - słowo "patriarchalizm" pochodzi od łacińskiego pater, is - ojciec i oznacza rządy ojców, mężczyzn najstarszych w rodzie.

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024