Cześć!
Rejestrację na tym forum traktuję jako akt pewnej desperacji. Przeczytałam trochę wątków i mam wrażenie, że Wasza wiedza i doświadczenie być może pomogą mi osiągnąć cel. Jest nim oczywiście szczupłe, w miarę wysportowane ciało. O tym, że nigdy nie będę atletką, wiem bardzo dobrze. Zawsze byłam bardzo słaba z WF, poza tym spełniam wszystkie cechy ektomorficznej budowy ciała. Mniej więcej do 20. r.ż. miałam niedowagę, choć nie miałam problemów z jedzeniem. Przy 176 cm ważyłam 52 kg, ale odkąd pamiętam, nigdy nie postrzegałam siebie jako osobę chudą, bo zawsze odstawał mi miękki, wypukły brzuch
Teraz ważę 64. I choć teoretycznie moja waga jest w normie, a ludzie odbierają mnie jako osobę szczupłą, to mam wrażenie, że problem z brzuchem i boczkami (klasyczna oponka uniemożliwiająca noszenie np. ładnie skrojonych jeansów...) pogłębia się coraz bardziej. Kilka miesięcy temu wzięłam się za siebie - chodzę na siłownię, gdzie ćwiczę głównie nogi, albo biegam na bieżni (również pod górę), brzuszki i maszyny na brzuch porzuciłam, bo nie widziałam w ogóle efektu.
Może Wy będziecie umieli podpowiedzieć mi, co robię nie tak Nie zależy mi na mega chudnięciu (choć to chyba jedyna metoda, żeby pozbyć się brzucha), bardziej na wyrzeźbieniu sylwetki, która choć jest w miarę szczupła, to mimo wszystko nieładna przez to, że mam "wodnistą" konsystencję ciała (nie wiem jak to określić), wrażenie opuchnięcia.
Przesyłam zdjęcia do wglądu i z niecierpliwością czekam na Wasze porady i sugestię, co robię nie tak. Prooooooooooszę!