...
... Na początek chciałbym poinformować, że ja nie zabiegałem o sukcesję po śmierci K. Kondratowicza. List w sprawie sukcesji, który otrzymałem a który zamieścił na Vortalu Eryk, był dla mnie ogromną niespodzianką. Faktem jest, że od 1977 r. byłem bezpośrednim uczniem Mistrza i ćwiczyłem pod jego okiem i ręką przez siedem lat, aż do zdobycia czarnego pasa i aż do zamknięcia prowadzonej przez Niego sekcji a następnie przez wiele lat byłem jednym z jego najbliższych współpracowników w różnych organizacjach. Niestety w 1994 roku nasze drogi rozeszły się. Założyłem Unię Jiu-Jitsu oraz stworzyłem i opracowałem w szczegółach od podstaw styl Shizoku-Ryu, którego nauczam do dzisiaj.
Ponad dwa lata temu, dzięki Markowi Rudzkiemu i Pawłowi Bomastykowi zostałem zaproszony na seminarium Goshin-Ryu do Gliwic, ale pojechałem tam nie po to by wrócić do organizacji, ale by spotkać się z moim Mistrzem. Zacząłem być zapraszany na seminaria PCJJGR, ale co było dla mnie dużo ważniejsze zacząłem częściej spotykać się z moim Nauczycielem. Dałem Mu w prezencie moją książkę o Jiu-Jitsu i pokazałem następne dwie. Do książki o technikach interwencyjnych mam nawet recenzję napisaną przez dr Kondratowicza. Przez ostatnie trzy dni Jego życia byliśmy prawie cały czas razem, ale nie było rozmowy o żadnej sukcesji ani o stopniach. Rozmawialiśmy o sprawach codziennych i o bardzo ważnych dla nas obu … wspominaliśmy treningi w Nowym Dworze i uczniów, których pamiętał. Zawiozłem Mistrza do domu, pożegnałem Go i jak się później okazało kilkanaście minut po tym już nie żył ;(
Tyle wyjaśnień i wspomnień.
- nie wiem, czy ktoś z PCJJGR, poza Krzysztofem Wasiakiem i Jarosławem Duczmalewskim był świadkiem rzeczonego oświadczenia K. Kondratowicza. Może powodem był fakt, o którym pisał już Eryk … Mistrz nie miał zaufania do części swoich współpracowników. Osobami, które były bardzo blisko i którym ufał w ostatnich dwóch – trzech latach swojego życia byli: Piotr Halladin, Marek Marciniak, Krzysztof Wasiak oraz Jacek Chęciński.
- jak mówiłem od czasu rozstania się z Goshin-Ryu w 1994 r. nie pretendowałem do następstwa po szefie tego stylu, ale w świetle listu (który był niespodzianką dla mnie) wyjaśnił się dla mnie fakt zaproszenia mnie przez dr K. Kondratowicza do jego domu, chyba w czerwcu lub lipcu 2010 r. w celu podpisania dla mnie certyfikatów na wyższe stopnie. Jedyną osobą która o tym wiedziała był … Krzysztof Wasiak. Spotkanie nie doszło do skutku bo Mistrz bardzo źle się czuł a ja nie nalegałem, bo nie spotykałem się z moim Nauczycielem dla stopni !!!
- z tego co pamiętam, to Krzysztof Wasiak trenował Jiu-Jitsu i Seitedo Karate a nie Tsunami.
- według mnie jeszcze przynajmniej trzy lub cztery osoby jeszcze się nie ujawniły jako Sukcesorzy