Wyborowa te pionierskie czasy były ogromnym wyzwaniem. Pionierzy zawsze mają przerąbane
Shihan A. D. boją się niektórzy do tej pory co stwierdzam czytając czasem konkurencyjne fora internetowe
gdzie każdy na faceta szczeka i jedzie na maksa ale nikt niczego nie robi , żeby to zmienić.
Wy z shihan Dyduchem stworzyliście podwaliny ruchu " narodowowyzwoleńczego" :wink:
Pamiętam jak będąc w PZK często słyszałem, że jesteście zdrajcami, że odeszliście dla sławy, zaszczytów i tego typu głupoty.
Teraz w dobie internetu ludzie wiedzą już, że są inne organizacje, co się dzieje na Świecie w ruchu kyokushin i jest znacznie łatwiej.
Ale zobacz do czego to wszystko doprowadziło, w Oyama karate nastąpił rozpad na dwie frakcje a IFK w Polsce, zwłaszcza po Twoim z niej wyjeździe dogorywa, niczego już o tej organizacji w Polsce nie słychać niestety. A znam kilku ludzi z obu organizacji i uważam, że są bardzo wartościowymi karateka i trenerami...
Dlatego niech korzystając z Waszych doświadczeń i wiedzy inni też działają. :-) i robią dobrą robotę. Błędów na pewno się nie ustrzegą, bo błądzenie jest przecież częścią życia :wink:
Drogi Shindojo,
ja to szczekanie przerabialem na wlasnej skorze. To jest oportunizm - tak jak pisalem wczesniej i hipokryzja. Jak sie z tego czlowiek od poczatku nie leczy to musi z tym zyc. To nie jest smiertelna choroba. Ale ja sie zawsze z tym zle czulem. Wiec bylem jedyny ktory AD zapytal o Oyama Cup, tuz po zawodach, reszta milczala albo mowila za plecami. Ja nie mam tego w zwyczaju.
Wielu mnie potem skomentowalo, ze sie niepotrzebnie wychylilem i ze teraz to mam przerabane. Wtedy jeszce nie podjalem decyzji o tym ze odchodze.
Zobaczylem, ze zamiast dzielnych i sprawiedliwych ludzi mam wokol siebie tchorzy, hipokrytow i oportunistow. Ludzi ktorzy przelykaja gorzkie pigulki i ratuja resztki honoru tlumaczeniem ze "robia swoje". Zrozumialem w pore ze to nie moja droga. Wielu odeszlo po mnie, niektorzy po dekadzie treningu oportunizmu i hipokryzji. Czekali na dogodny moment. Na pewno latwiej w takich sytuacjach zanlezc bezpieczny sposob ladowania, ktory umozliwia latwe funkcjonowanie, ale w moich oczach jest to decyzja moralnie uposledzona, a na pewno zadnego bohaterstwa w tym nie ma.
Pamietam jak musialem troche powalczyc o telefon shihan Dyducha bo wtedy w Polsce o internecie to tylko w dobranockach mowili.
Rozlam w Oyama to widza glownie ci ktorzy sa od lat wrogami Dyducha, a takich jest wielu. A to jest jedyny facet ktory rzeczywiscie na lidera organizacji sie nadaje, gdzie nie spojrzec - silne strony. Jako zawodnik - mistrz Polski w ciezkiej, reprezentant na MS. Wyksztalcenie wyzsze humanistyczne. Oczytany, otwarty na wspolprace, zorganizowany. Swietny manager, swietny szkoleniowiec. W wielu wypadkach bezinteresowny - bylem mile zaskoczony jego recenzja mojej ksiazki. Nie spodziewalem sie tego i nie prosilem o to. A dzieki temu ksiazka sie lepiej sprzedaje. To jedyna calosciowa recenzja tego co napisalem. Niezalezne, orginalne spojrzenie, pokazujace ze czlowiek wie o czym pisze, wie o wiele wiecej o swiecie niz przecietny czarny pas. To, ze Dyduch potrafi dbac o swoja organizacje i o siebie to kolejna zaleta, ktorzy inny mu poczytuja za wade. Ja to doceniam i po cichu zazdroszcze, bo tego nie potrafilem.
Ale jak zwykle w Polsce znajda sie zawsze tacy co kazdemu morde dorobia i leci w eter- ten kawal chuja, tamten zlodziej, ten nieudacznik, nastepny glupek, a kolejny malwersant.
Jesli chodzi o paczkowanie organizacyjne i i tak najlepsi sa w tym Japonczycy, wielu o tym zapomina.
Czytalem dlaczego od Matsui odszedl Royama. Bo zobaczyl ze Matsui robi "busines karate" zamiast "budo karate". Pytanie tylko co robil Royama miedzy 1994 a 2001 rokiem?
I czemu mu tak duzo czasu zajelo odkrycie faktu, ktory dla reszty byl oczywisty?
Od poczatku istnienia IFK w Polsce sa ludzie ktorzy chca widziec organizacje na smietniku. Tego nie zmienie i nie zaprzatam sobie tym glowy, nie ma snow o potedze. Nigdy nie bylem dobrym managerem, potrafilem zrobic dobra sportowa impreze, ale nie bylem nigdy zainteresowany tzw. budowaniem organizacji.
Mocny bylem tylko w treningu. I mysle ze w tej chwili jestem mocniejszy niz kiedykolwiek. Jestem nadal czescia polskiej organizacji, ale juz jej nie szefuje. Pomagam szkoleniowo. Nie slychac o nas bo sie nie afiszujemy. Nie robimy nic na pokaz. Robimy dla siebie. Nie potrzebujemy byc wieksi i nie szukamy ludzi zeby sie przylaczyli do nas. Jest super tak jak jest.
Prowadzilem w listopadzie na dwudniowe seminarium w Katowicach. Bylo 50 ludzi, w srodku tygodnia. Nie naglasnialismy tego bo nie chcialem ludzi z zewnatrz chociaz i tacy tez sie ostatecznie znalezli. Ludzie w IFk przygotowuja sie do egzaminow. Ja im w tym pomagam. Jest szansa na masowa promocje 3 danow, po wielu latach.
W kwietniu ekipa jedzie na mistrzostwa swiata IFK w kata. Odbeda sie w Szwajcarii, beda na moim terenie wiec ich specjalnie ugoszcze.
W planach mamy starty w Anglii i Holandii, o Szwajcarii pisalem. Dwa obozy standardowo w zimie i latem. Tuby mamy wylaczone, nie naglasniamy imprez bo szkoda na to energii. Jak ktos sie rzeczywiscie pointeresuje to i tak znajdzie.
Nie organizujemy wlasnych imprez bo taniej w ogolnym rozrachunku jest wsiasc w samolot i bic sie w Anglii, Szwajarii czy Holandii. Robimy imprezy w Polsce glownie dla dzieci. Plan mamy dostosowany do potencjalu i nie ma nas co porownywac do Kan czy IKO. Dzialamy inaczej. Wiec jesli dotra do nas jakies zaproszenia na imprezy z Polski to owszem wezmiemy je pod uwage ale beda one konkurowac z Londynem czy Rotterdamem i szanse ze pojedziemy do Grodziska a nie do Antwerpii widze raczej marnie.
Raczej nikomu nie przeszkadza ze sa w malej organizacji, wszyscy sie znaja i lubia sie rowniez prywatnie spotykac. A po tych wszystkich akcjach z politykiem z Walbrzycha nikt nie ma cisnienia na wladze i wieksza organizacje.
Jak ktos ma nadal sny o potedze to niech aplikuje na Kremerowska bo to nadal najliczniejsza organizacja KN w Polsce, ktora robila imprezy z 10 tysieczna widownia.
Pozdrawiam.