Thufir twój problem polega na zero- jedynkowym widzeniu problemu
twoim zdaniem skoro kontaktowe sprty walki nie odzwierciedlają w pełni zagrożeń ulicy to nie mają wartości na tej ulicy
Tymczasem tak nie jest. zacznijmy od początku.
Większośc ludzi, którzy walczą na ulicy, w tym napastnicy nie trenuje żadnej techniki. Napatnicy zwykle wykorzystują zaskoczenie- uderzają znienacka, są agresywni i zadają wiele ciosów. Często atakuja osoby mniejsze, takie które wyglądają na zdezorientowane i łatwe do zdominowania
Starcie z rteguły rozstrzyga się juz przy pierwszym ciosie a czasem nawet przed, gdy ofiara przyjmuje postawę pasywna, najwyżej się zasłania a niezagrożony napastnik zadaje kolejna ciosy, przewraca itd
Tymczasem ludzie trenujacy kontaktowe sporty walki mają odruch przełamywania tej pasywności- zmieniają pozycję, odskakuja, wchodzą w klincz, nawet ogłuszeni ciosem, szarpią się i oddają ciosy
to zwiększa szansę przetrwania, przejęcia inicjatywy.
Z własnego doświadczenia moge podać przykłady, gdy byłem krojony na ulicy przed ćwiczeniem SW ( totalna panika) i po latach treningu kiedy umiejętność nietracenia głowy i jakiegokolwiek działania pozwalały mi uzyskać efekt, ze to napastnicy uciekali przede mną.
I to wcale nie ze względu na osiągnięcie nockoutu, tylko ze względu na totalne zaskoczenie ich, że niedoszła ofiara zaczyna atakować.
Argument o braku rund na ulicy jest bez sensu z tego powodu, ze walki uliczne to najczęściej kilku-kilkunastosekundowe starcia w trakcie których rozstrzyga się sytuacja, dalsza częśc to najwyzej pastwienie się nad pokonanym.
Istotne jest natomiast to, ze na ulicy ludzie starają się naśladować ruchy bokserów i karateków- więc siła rzeczy prawdziwy bokser i karateka ma lepiej- spotkałem się z wysokimi kopnięciami, kopnięciami z wyskoku, obrotówkami.
linkiem do filmu Carla Cestariego pokazałeś jak skuteczna formuła jest boks.
Przy okazji- 8 lat temu zadałem tu pytanie dlaczego dziesiejsza i dawna garda rózniły się między sobą. No i wreszcie dostałem odpowiedź
Musze ci jednak powiedzieć, że żaden prawdziwy bokser nie trzyma gardy tak jak pozorant na filmie Cestariego. Taką pozycję przyjmuje się tylko podczas niskich zejść i rotacji- przez chwilę.
Pozycja wyjsciowa, której uczył mnie Henryk Kukier (wicemistrz europy z 1953 r.- a więc szkoła Stamma wywodząca się z przedwojennego boksu, w którym znano jeszcze pozycje dawnego boksu)) to prawa ręka poniżej brody a lewa ręka wysunięta do przodu i nieco wyżej.
Garda taką jak na filmie pokazuje pozorant pozwalała od razu rozpoznać poczatkującego i często na sparingach otwierałem gardę właśnie waląc w jego rękawice i uderzając go jego własną rękawicą w oko
Zdarzyło mi się sparować z medalistami mistrzostw polski i europy w kickboksingu ( sekcja włodzimierza Trzeciaka w Radomiu) i uwierz mi, że cios w twarz ręka albo bosą stopą nie powodował u tych osób nawet sekundy zawahania- ja specjalizuję się w uderzeniu w tempo z kontry i ci goście kopani frontkickiem w twarz i tak nie przerywali ruchu. Była to całkiem inna reakcja niż ta z jaka spotkałem się na amatorskiej sekcji akademickiej przy UMCS Lublin.
To po prostu kwestia nastwienia psychicznego, ktora wyczynowiec góruje nad przecietnym przechodniem- ból i obawa przed tym bólem nie odstraszają wyczynowca, on przychodzac na trening wie, ze otrzyma cisoy i ma to wliczone w koszta.
Stąd wszelkie techniki tzw atemi ( plaskacze) nie są zbyt sensowna taktyka na takie osoby.
Zaskoczony bokser albo odskoczy z obydwu nóg poza zasięg przeciwnika, albo wejdzie w klinch rozbijając uppercutami wątrobę i nerki przeciwnika.
filmiki cetariego pokazuja także, że udrzenia goła pięścią sa całkiem sensowne jesli uderzamy w miękkie. mnie tak właśnie uczono.
Faktycznie nowoczesny boks skupia się na uderzeniach w głowę i zapomina o korpusie, złamania kosci dłoni sa własnie wynikiem uderzeń w głowę zamiast w twarz ponizej oczu.
Jednoczęsnie dzisiejsi wyczynowi uderzacze są znaczni silniejsi fizycznie niż bokserzy z poczatku 20 wieku ( siłownia). zreszta najczęsniej jest to złamanie albo wybicie kcikuka na skutek zesliżnięcia się pięści po okragłej czaszce.
zatem udrzenie, ktore złamie bokserowi kości dłoni wyeliminuje także napastnika
- coś za coś
a na nóż nie ma zadnych sensownych technik z wyjatkiem ucieczki, wiec argument, ze sprty walki dając ciała w tej płaszczyźnie jest bez sensu.
obecnei trenuję bjj- wyłącznie rekreacyjnie i dla przyjemności. Sam od kilku lat naywałem je "szachami błyskawicznymi" ze względu na róznorodnośc techniczną. Myślę, że większośc trenujących nie ćwiczy go dla samoobrony lecz dla poprawy koordynacji siły i zmagania się z samym sobą. Około 10 lat temu robiłem dla siebie symulacje z flamastrami pokazujące, że techniki zapaśnicze są bez sensu na nóż. wyglądało to mniej więcej jak na filmach z human weapon.
To tylko ówcześni talibowie bjj w rodzaju boruty doradzali wejscie w nogi i gardę jako odpowiedź na nóż.
Nawet roy harris, ktory wówczas był guru bjj w polsce na nóż odpowiadał wyplatanym krzesełkiem z ogródka piwnego;)
jedynymi technikami sensownie które przeszkadzały nożownikowi.
Myślę, że bez sensu jest postawa, że techniki X są skuteczne a techniki Y są nieskuteczne- taka dyskusja do niczego nie doprowadzi
Cestari i jego close combat jest jechany jako "scum" na forach szkoły samoobrony sammiego franco
czy bto o czymś świadczy?
Od zawsze skutecznośc sprowadza się do tego żeby użyć technikę we własciwym dla niej czasie i we właściwej płaszczyźnie- tu paradoks kano stosuje się wprost bo jeśli coś trenbujesz jest większa szansa , ze zrobisz to odruchowo. Pod warunkiem oczywiście, że technika jest odpowiednio dobrana