zyje sobie kilka miliardow ludzi - wegetarian na tej planecie.
Rozumiem że to dane z tego samego rocznika statystycznego w którym co piąty człowiek jest homoseksualistą Ty nie lubisz pindolenia o niezbędności mięsa, mięsożerni nie lubią pindolenia o jego zbędności. Rzecz zamyka się w światopoglądzie - jeśli mi wegetarianin mówi, że nie je mięsa bo mu zwierząt szkoda - to ja to rozumiem jak najbardziej, każdy ma inną wrażliwość. Ale pierdzielenie w gruncie rzeczy a'priori o mięsie jako cichym zabójcy to już zajawka na miarę Ala Gore'a.
Co do grupy krwi - powiem tak, akurat w moim przypadku w procencie satysfakcjonujacym moja logike
Potwornie skromny jesteś. Najpierw inwektywy o dwudziestoletnich ignorantach, a później tekst o Twojej niewzruszonej logice. To satysfakcjonuje co najwyżej Twoje przekonania - logiki w to nie mieszaj. Bo - przepraszam najmocniej - i Ty musisz założyć że są ludzie mądrzejsi od Ciebie i zajmują się badaniem takich rzeczy zawodowo. BADANIEM, a nie pisaniem artykułów do gazetek dietetycznych. I przykro mi, lecz ciężko odnaleźć w tym logikę, szczególnie jeśli miałeś do czynienia z opracowaniami krytycznymi wobec tej diety. Co oczywiście nie przeszkadza w niczym - możesz w to wierzyć, stosować i twierdzić że działa. Twoje święte prawo. To ten sam koszyk co homeopatia. Tarot też ludziom pomaga. Może nawet i w diecie.
Wspominasz, że przetestowałeś kilkanaście/dziesiąt diet. Rozumiem że to ma być argument w tej dyskusji - i to z tych "logicznych". Optymistycznie (jeśli za dużo - z góry przepraszam) założę sobie że masz 40 lat. Założę również że w wieku 20 lat zacząłeś sprawdzać owe diety. Średnio wychodziłoby że co roku zmieniałeś 1-2 razy dietę. To niewiarygodne, że po takim czasie jesteś w stanie określić "skuteczność" diety, wiedząc jednocześnie, że skutki żywienia (właściwego i niewłaściwego - najczęściej) jakie stosujemy - objawiają się po latach a bywa, że i czasie znacznie dłuższym.
No to ja zjem dziś dwaNie jem tunczykow i delfinow.
I ostatnie - jedzcie co chcecie.
DZIĘ-KU-JE-MY!