Re: Jeszcze karate, czy juz herezja kickbokserska...
Widze ze nie powinienem zamykac poprzedniego tematu
Moj trener mowi po prostu stan w pozycji do walki. Tyle. Nawet nie nakazuje jakiegos szczegolnego ulozenia nog, bioder, ciala. Poprawia tylko ewidentne bledy.
Sformalizowane postawy karate sluza tylko do nauki. Karate to nie ringowa sztuka walki a raczej metoda ogolnego przygotowania adepta do walki w roznych warunkach: na ringu, macie, na polu bitwy (stad postawy z nizej polozonym srodkiem ciezkosci np. fudo-dachi), w ciasnej karczmie, na lesnej sciezce na nierownym podlozu czy na waskim moscie. Duza ilosc postaw ma raczej nauczyc adepta panowac na cialem, nad srodkiem ciezkosci, nad zachowaniem roznowagi. W pozniejszym etapie w walce juz nie ma miejsca na formalnosci, na bawienie sie czy biodro jest odpowiednio otwarte badz zamkniete.
W mojej opinii zewnetrzna forma nie definiuje karate. Moze istniec karate w rekawicach MMA z bokserska garda (jasli tego wymagaja okolicznosci np. walka w ringu), walka o wlasne zycie w gestym lesie, w dzisiejszych czasach np. o zdrowie na blokowisku wymagac bedzie juz nieco innych cech. Duze znaczenie ma moim zdaniem tzw. chwilowy spryt. O ile walka ringowa ma okreslone zasady i nie ma co tam kombinowac o tyle karateka z naprawde otwartym i czystym umyslem (nie sparalizowanym sytuacja) moze sporo nakombinowac na ulicy.
Sama zewnetrzna forma bym sie nie przejmowal. Dla mnie to jest karate.
Odnosnie broni (poruszyl temat Kselos) to szczerze powiem ze nie przepadam za wynalazkami w kobudo.
Lubie bo, jo, bokken, kije kalaki, z typowo okinawskich podoba mi sie kastet tekko (ach jak pieknie sie metoda walki zmienia kiedy obydwoje maja kastety

)
Nie lubie nunchaku.
Przyznam szczerze ze na dzien dzisiejszy broni uzywam tylko jako rozgrzewki. Czasu nie wystarcza na dokladniejsze studiowanie a i za nauczycielem najpierw tzreba by sie rozejrzec.