Napisano Ponad rok temu
Re: Po stażu z Ch. Tissier
była jazda przez różne techniki przy czym sensei wyraźnie rozdzielał konstrukcję danej techniki od jej aplikacji (praktycznego zastosowania)
wskazywał, że ucząc się posługujemy się pewnem "kodem nauczania" i specyficznymi reakcjami (np. przy katate dori trzymanie za łapkę do końca/niezrywanie uchwytu), które służą tylko do nauki i nie mają nic wspólnego z - jak to mówił "realem".
było trochę o tym, żeby techniki wykonywać pewnie, bo jak człowiek sam nie wierzy, że to zadziała to na pewno nie zadziała - czyli trochę takiego yodaizmu (do not try - do or do not)
co mnie wprawiło w dobry nastrój to fakt, że o "realu" nie tylko opowiadał ale i pokazywał wielokrotnie jak coś takiego będzie w jego wykonaniu wyglądać. Uprzedzał, że dana technika w aplikacji realnej "książkowo" wyglądać nie będzie ale po latach ćwiczeń ON w sobie takie przełożenie na "real" odnajduje.
Do tego "usprawiedliwiał" się, że jego aikido się ciąąąąągle zmienia i że to jest naturalne u każdego, kto się rozwija (puścił anegdotkę, że on miał takie wrażenie jak ćwiczył u Yamaguchi sensei, że jeśli nie widział go przez tydzien to wydawało mu się, że tamten robi te same techniki zupełnie inaczej niż tydzień wcześniej)
zwracał uwagę, żeby w trakcie wykonywania technik było jak najmiej otwarć - i przy okazji wywrócił mi do góry nogami tenchi nage 8O
wykonywał je bowiem tak - z katate dori - że przechwycona ręka nie idzie na zewnątrz tylko przed brzuch ...
generalnie było git, jedna wada to mało miejsca do ćwiczeń.