Napisano Ponad rok temu
Re: staż z Jiro Kimura shihan Wenecja
Jeden klasyk mawiał, ze prawdziwego meżczyznę poznaje sie nie po tym jak zaczyna, ale jak konczy. Jemu koniec tez nie wyszedł, ale porzekadło ostało się.
A pisze to w kontekście tzw. dobrego obyczaju, którego u nas niestety wciaz, ze świeca szukać. Jak pismo startuje i sie sprzedaje to logo i info wyłażą zwykle z kazdego kąta az strach lodówkę otworzyć. A pogrzeb odbywa sie cichy i bezimienny niczym rażonego dzuma trupa do komunalnego grobu. Co gorsza pozostawia sie zwykle czytelników bez grama informacji, o tym, ze pismo przestaje sie ukazywac i skazuje na domysły.
Pisze to nie tylko o Budojo, ale i o wielu innych projektach wydawniczych, tak z obszaru SW , jak i publikacji ogolnotematycznych. Tymczasem cywilizowany świat ma takie praktyki jak list z informacją do czytelnikow i prenumeratorów, czy np. uczestnikow liczacych sie gremiów typu niniejszy vortal, w który liderzy przedsiewziecia informują o tym co sie zdarzyło, jakie sa plany (jesli są), co z egzemplarzami archiwalnymi, i wreszcie dziękują wszystkim czytelnikom i przyjaciołom pisma. Zwłaszcza w dobie stron internetowych jest to dziecinnie łatwe. W końcu "szlachectwo zobowiązuje ". Tymczasem ostatni numer ukazał sie w połowie 2005 roku a w grudniu 2007 dalej oficjalnie nikt nic nie wie. Tego mi zabrakło, a sadząc z ogólnego stanu dezinformacji i błąkającycjh się sierotach po Budojo nie tylko mnie.
Ł. (redaktorujący sobie to tu, to tam od ponad 15 lat)