Żyrardów i 9-latka
Napisano Ponad rok temu
Można liczyć na Waszą pomoc?
Napisano Ponad rok temu
Zdecydowanie Sensowni instruktorzy i, o ile wiem, spora grupa dziecięca.
Pozdrawiam,
Napisano Ponad rok temu
Koleżanka szuka czegoś dla swojej 9-letniej córki w Żyrardowie. Chodzi o "nauki", które pozwolą małej na przeciwstawienie się próbom wywierania nacisku przez inne dzieciaki (głównie te silniejsze i wychowane w bardziej bezstresowy sposó.
Można liczyć na Waszą pomoc?
Znam taką jedną walkę. Najlepsza dla dziewczynek 9 letnich oraz wszystkich innych dzieci. Można ją uprawiać w Żyrardowie albo w każdym innym miejscu na kuli ziemskiej. Nazywa się ... pedagogika Gestalt.
A jak koleżance zależy, żeby dziecko się poruszało, to niech się z małą wybierze na basen, albo na rower, albo do parku linowego... To naprawdę nie ma znaczenia, o ile prawidłowo pojmie się filozofię "sztuki walki" gestaltowskiej.
Napisano Ponad rok temu
A możesz coś przybliżyć z tej pedagogiki?... pedagogika Gestalt.
Jak dla mnie na początek jakieś judo sportowe. Jak łyknie bakcyla, to dodatkowo może rozpocząć karierę sportową.
Napisano Ponad rok temu
A możesz coś przybliżyć z tej pedagogiki?
Pedagogika Gestalt to w największym skrócie uczenie się przez przeżywanie. Pozwolę sobie podać przykład, który dla mnie jest niezwykle cenny, ponieważ na nim właśnie uczyłam się „gestaltyki”. Tematem, który należało rozpracować była niepełnosprawność. Można było oczywiście ująć go tradycyjnie: porozmawiać o tym, co rozumiemy pod tym pojęciem, wymienić rodzaje niepełnosprawności, omówić prawa osób niepełnosprawnych, podzielić się doświadczeniami dotyczącymi ich obecności w społeczeństwie. Taka lekcja na pewno nie byłaby bezwartościowa. Ale w tym przypadku postąpiono inaczej. Mieliśmy rozmawiać o osobach niewidomych. Kazano mi zamknąć oczy i przez pół godziny wykonywać normalne czynności bieżące np. pójść do stołówki i zamówić śniadanie (z kubkiem gorącej kawy!!), potem wejść po schodach i trafić do sali zajęć .. Jak zmienia się świat, kiedy odkrywamy go poprzez uczucia! Wtedy dotarło do mnie, że na ogół powtarzamy jakieś frazesy o niepełnosprawności nie zadajac sobie trudu, by zrozumieć, czym tak naprawdę jest niepełnosprawność i jakie życie wiodą niepełnosprawni. Odkrycie tego jest trudne i czasami bolesne (wpadłam na jakieś krzesło, które ktoś ustawił na środku sali i nabiłam sobie siniaka), ale ma wartość najwyższą – zostaje na całe życie. W tym nauczaniu-przeżywaniu jeszcze niezwykle istotne jest, żeby mieć oparcie w drugim człowieku. Nie zapomnę, że kiedy poruszałam się w tym moim „ślepym labiryncie”, ktoś podał mi dłoń. Zaufałam tej dłoni i już bez większych problemów dotarłam do celu mojej podróży.
W opisanym przypadku taką pomocną dłonią moim zdaniem powinna być dla dziecka matka (napisałam matka, ale dotyczy to każdej osoby, z którą dziecko pozostaje w bliskości). To z jej siły dziecko powinno czerpać swoją siłę do zmierzania się z przeciwnościami życia. A jak matka sama się boi, to dziecko przejmuje ten strach.
Jak dla mnie na początek jakieś judo sportowe. Jak łyknie bakcyla, to dodatkowo może rozpocząć karierę sportową.
Wyobraź sobie, że jesteś trenerem judo i trafia do ciebie dziewięcioletnia dziewczynka, której motywacją do treningu jest … strach. Co z takiego dziecka wyciśniesz? Jak taka motywacja będzie wpływała na motywację innych dzieci w grupie?
W obozach koncentracyjnych prowadzono badania zależności pomiędzy strachem a motywacją (słynne: naucz się malować pastelami albo komora gazowa). Strach o życie czy zdrowie rzeczywiście może motywować, ale tylko w sytuacji istniejącego realnie w danej chwili zagrożenia. Hipoteza zagrożenia, często jeszcze przerysowana, nie jest wystarczajaco silnym motywatorem do działania, zwłaszcza takiego, które ma trwać latami.
Napisano Ponad rok temu
Fajne. Wyobraźmy sobie PRZEWROTNĄ metodę Gestalt na nauczenie dziecka "radzenia sobie" z nadpobudliwymi kolegami i koleżankami. Należało by dziecko nauczyć wczuwać się w rolę napastnika. Powinno ono samo spróbować zaczepiać inne dzieci. Po dłuższym czasie przekonało by się, że zaczepianie biernych i wystraszonych dzieciaków jest łatwe i przynosi wiele satysfakcji. Bójka z zachowującymi się asertywnie i umiejącymi się bronić jest "kosztowna" i bolesna. Dowiedziało by się również, że nawet silniejsze dziecko można pokonać jeśli wezwie się na pomoc koleżankę. Dziecko nauczyło by się wielu ważnych prawd życiowych. Umiało by wczuć się w napastnika, wiedziało by, że jeśli będzie umiało dość twardo pilnować swoich granic to klasowe zabijaki będą je "omijać" i zaczepią "łatwiejsze" ofiary. Dodatkowo przekona się, że w życiu liczą się nie tylko własne siły ale również pomocna dłoń przyjaciół czyli tak zwane "plecy".Pedagogika Gestalt to w największym skrócie uczenie się przez przeżywanie.
Tak zorganizowana pedagogika Gestalt miała by sporą skuteczność. Ba, ona jest powszechnie stosowana i tysiące rodziców po cichu namawia swoje dzieci do powyższej nauki. Nie mniej proponował bym ją nieco zmodyfikować z powodów "etycznych".
Może z własnego doświadczenia. Mam sporo młodszego od siebie brata. Kiedy miał 7 lat zacząłem go "uczyś się bić". Tak żeby sobie właśnie radził z "wychowywanymi bezstresowo".
kazałem mu się uderzyć z piąchy w "zęby". Kiedy uderzył lekko i nieśmiało powiedzialem, żeby uderzył mocniej, jestem od niego większy i tak mnie nie boli. Więc zaczął bić z całej pary. Potem zacząłem samemu boksować na granicy bólu. I kazałem mu oddawać. Oczywiście wszystko w zabawie, bez znęcania się nad dzieciakiem. Uczyłem agresji nie? Pedagodzy powinni mnie za "jaja powiesić"? Wyrósł na normalnego spokojnego faceta, tylko nikt go w szkole nie zaczepiał.
Ale dla czego mówisz o strachu. mówimy o 9 letniej dziewczynce. 3 klasa podstwówki. Jeśli w tym wieku ma PALĄCE problemy z rówieśnikami, są jakieś wielkie lęki; to natychmist do psychologa dziecięcego, a nie na samoobrone. Tutaj mówimy o rodzicach którzy chcą by dziecko lepiej sobie radziło. Generalnie jest chęć ze strony dziecka w tym kierunku i tylko trzeba znaleźć odpowiedią sekcję.Wyobraź sobie, że jesteś trenerem judo i trafia do ciebie dziewięcioletnia dziewczynka, której motywacją do treningu jest … strach. Co z takiego dziecka wyciśniesz? Jak taka motywacja będzie wpływała na motywację innych dzieci w grupie?
Judo ma te zalety, że:
- judo to sport olimpijski, więc uczą tego doświadczeni trenerzy często po AWF.
- dziecko łapie sporo "kondychy", rozwija sobie motorykę itp. Judo jest generalnie dobre do rozwijania ogólnej sprawności fizycznej.
- nauka odbywa się w dużej części przez zabawę, różne mocowanki, przepychanki. Więc dziecko ma szansę oswoić się z walką, zmaganiem z przeciwnikiem. To poprawia psychikę. Dziecko uczy się, że może w konfrontacji fizycznej wygrywać. Wchodzi w rolę "młodego wojownika". Dostaje kolorowe pasy i generalnie jest szczęśliwe.
- dziewczynki w wieku 9 lat są mniej więcej tak samo silne jak chłopcy, więc spokojnie może być to "nauka samoobrony" dla dziewczynki
- Jeśli dziecko chce dalej ćwiczyć sport to ma otwartą drogę do kariery choćby olimpijskiej
- Jeślli dalej chce ćwiczyć samoobronę to judo jest bardzo dobrym backgroundem
- Jeśli rezygnuje z ćwiczeń to zostaje w każdym razie ogólna sprawność fizyczna i przygoda z dzieciństwa
- Na judo są wysyłane zazwyczaj dzieci aktywnych rodziców "z dobrych domów", więc dziecko ma szansę poznać rówieśników na poziomie, będących alternatywą dla czasem "mętnej" podstawówki.
Jeśli chcesz wiedzieć jak to wygląda w praktyce to spytaj się Stado, bo wydaje mi się, że ona przechodziła podobną drogę
Napisano Ponad rok temu
Dziewczynka nie ma problemów psychicznych, społecznych, fizycznych i jakichkolwiek innych: jest prawidłowo rozwijającą się 9-latką. Jej matka chce, żeby dzieciak LEPIEJ dawał sobie radę z agresją w jej stronę skierowaną, a nie WOGÓLE dawała sobie radę (to już potrafi :wink: )
A jeżeli chodzi o metodykę Gestalt (poczytałem trochę na internecie i porozmawiałem o tym z moją żoną, która jest psychologiem), to ostatni taki stek bzdur widziałem czytając program wyborczy PiS.
Może Mameha ustosunkujesz się do. Szczególnie interesuje mnie pomiar efektywności tej metody...
Napisano Ponad rok temu
LesioS wyluzuj, inaczej Mameha zamiast bronić swoich racji, zacznie bronić swojej godności osobistej i będziemy mieć flamewar.A jeżeli chodzi o metodykę Gestalt (poczytałem trochę na internecie i porozmawiałem o tym z moją żoną, która jest psychologiem), to ostatni taki stek bzdur widziałem czytając program wyborczy PiS.
A samo Gestalt nie jest takie denne. Jest rodzajem terapii, jedni w to wierzą, drudzy nie.
Sam twórca Fritz Perls mial z tego co wiem nienajgorsze efekty terapeutyczne, zwłaszcza jak na swoje czasy.
Nie jestem fachowcem-psycholem wiec WYDAJE MI SIĘ, że Gestalt to fajna "filozofia psychoterapii". Wiele z jej postulatów jest mądra, ale nie mogą zastąpć konkretnych technik terapeutycznych, innych dla każdegpo zaburzenia i innego przypadku.
Dziewczynka nie ma problemów psychicznych, społecznych, fizycznych i jakichkolwiek innych: jest prawidłowo rozwijającą się 9-latką. Jej matka chce, żeby dzieciak LEPIEJ dawał sobie radę z agresją w jej stronę skierowaną, a nie WOGÓLE dawała sobie radę (to już potrafi :wink: )
Czegoś nie rozumiem. To radzi sobie z tą agresją czy nie. Rozumiem, że nie chcesz by ta konkretna, znajoma Ci dziewczyka została "naznaczona" "psychiczną, fizyczną i społeczną" ułomnością w oczach forumowiczów. Ale swoje problemy miewają bardzo skąd indziej sympatyczni ludzie i godni szacunku ludzie.
Z drugiej strony jeśli ktoś sobie z czymś radzi, to sobie po prostu radzi. Mama nie wie nic o problemie, bo go nie ma. Jeśli jest jakaś agresja. Dziewczynka odgryza się, niemniej agresja sie powtarza, to znaczy, że problem jest, dziecko nie umie stawiać granic. Jest to problem tkwiący w psychice, a nie w mięśniach.
To jak jest z tą dziewczynką?
Napisano Ponad rok temu
Wydaje mi się, że rodzic zapisując dziecko na "sztuki walki" chce by " umiało sobie radzić"
i to jest dobrze bo takie stwierdzenie umiało sobie radzić jest bardzo szerokie:
co dobrego niosą ze sobą zajęcia z Judo czy jiu jitsu dla małych dzieci ( i nie tylko dla dzieci) zostało już napisane dwa posty wyżej i nie będę powtarzać. Uważam że dużo gorszym jest przypadek szukania kursu samoobrony przez kogoś kto już dostał łomot i "musi " nauczyć się bronić.
Dzieci w sztukach czy sportach walki odnajdują dużo radości (Ważny jest trener i jego wiedzo oraz podejście do dzieci) jeśli wszystko jest nastawionę na naukę przez zabawę i naukę podstaw, nawyku prawidłowej postawy (mam na myśli proste lecy) to jest to czego dzieciom potrzeba - tylko wiadomo że nic na siłę i z przymusu.
Przykład z życia mojej szkoły.
na zajęcia przestaje przychodzić mały chłopczyk (7 lat), cóż może jest chory - po dwóch tygodniach przychodzi mam chłopca z kwiatkiem i bombonierką - dziękuję za uratowanie syna wyobrażacie sobie minę instrukora no ale co jak ... pyta
ano dziecko jak to dziecko wszędzie wlezie i biegało sobie po budowanym poddaszu (czy czymś takim) nagle zarała się pod nim podłoga (pewnie jeszcze tej podłogi nie było) i zaczął spadać na betonowe schody (na oczach matki) spadając "włączył się dziecku odruch - zwiną się w kulkę schwał głowę i po schpdach zrobił przewrót w pród przez bark - złamał tylko rękę, głowa ocalała ! (proszę bez komentarza w stylu jak można zostawiać dziecko bez opieki i kto go tam wpóścił i inne takie bo to nie istotne!!! dla tego tematu!)
Wniosek .....
Przykład drugi.
Przyprowadziła mi pani dziecko na zajęcia (9lat) bo on taki niesprawny i ma kłopoty na w-f_ie i wszkole .... Tia, każde ćwiczenie chłopic zaczynał od słów ale mnie się nie uda, mnie się nigdy nie udaje - wrrr szlag mnie trafiał ale formę trzymam więc zaczełam się z dzieciakiem zakładać, że ja wierzę że Ty to potrafisz tylko jeszcze nie wiesz i o proszę hop i wyszło brawooo, super i zobacz nikt się nie śmieje koledzy też gratulują efekt - po dwóch miesiącach kłopotów nie było
basen też jest fajny, ale ja nie przepadam za wodą
pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Dzieciak jest OK. Potrafi sobie dać radę. Ale zdarzają się sytuacje, gdy większy i silniejszy chłopak z jej klasy próbuje sobie na niej pojeździć. Kończy się wtedy różnie: któreś płacze. A jej matka nie chce, żeby to była ona. Czy to coś złego?Czegoś nie rozumiem. To radzi sobie z tą agresją czy nie. Rozumiem, że nie chcesz by ta konkretna, znajoma Ci dziewczyka została "naznaczona" "psychiczną, fizyczną i społeczną" ułomnością w oczach forumowiczów. Ale swoje problemy miewają bardzo skąd indziej sympatyczni ludzie i godni szacunku ludzie.
Z drugiej strony jeśli ktoś sobie z czymś radzi, to sobie po prostu radzi. Mama nie wie nic o problemie, bo go nie ma. Jeśli jest jakaś agresja. Dziewczynka odgryza się, niemniej agresja sie powtarza, to znaczy, że problem jest, dziecko nie umie stawiać granic. Jest to problem tkwiący w psychice, a nie w mięśniach.
To jak jest z tą dziewczynką?
Napisano Ponad rok temu
A kto mówi, że nie jest OK. BTW Czy jeśli ktoś nie daje sobie rady, to nie jest OK?Dzieciak jest OK.
Więc nie zawsze daje sobie radę?Potrafi sobie dać radę. Ale zdarzają się sytuacje, gdy większy i silniejszy chłopak z jej klasy próbuje sobie na niej pojeździć.
Nic złego. Ale mamy pomóc tej 9 latce. Żeby pomóc, potrzebna jest znajomość sytuacji. Stąd pytaniaCzy to coś złego?
- Czy jest to jakiś jeden konkretny "silniejszy chłopak", czy chodzi o problem z silniejszymi chłopakami wogóle?
- Czy tylko ona ma w swojej klasie te problemy, czy dotyczy to też innych dzieci?
- Czy tylko ona jest stroną pokrzywdzoną/broniącą się/niewinną, czy sama też rozrabia?
- Co to znaczy "agresywne ataki". Chodzi o normalne w tym wieku dziecięce przepychanki, czy o jakieś poważniejsze sprawy?
- Piszesz, cały czas o matce która chce chronić swoje dziecko. Zazwyczaj to ojciec jest tą stroną, która odpowiada za bezpieczeństwo. Dlaczego nic o nim nie wspominasz?
Napisano Ponad rok temu
No nie zawsze. Wyniki starć są różne...Więc nie zawsze daje sobie radę?
Chłopak jest 1 i ten sam. Generalnie nie tylko mała ma z nim problemy, ale chłopak jest cwany: ciężko go przyłapać, zmienia obiekty agresji. Mała nigdy (przynajmniej w relacji jej i matki :wink: ) nie jest stroną atakującą. Jeżeli siniak "wykonany" pięścią lub po pchnięciu na ścianę jest normalną dziecięcą przepychanką?...Nic złego. Ale mamy pomóc tej 9 latce. Żeby pomóc, potrzebna jest znajomość sytuacji. Stąd pytania
- Czy jest to jakiś jeden konkretny "silniejszy chłopak", czy chodzi o problem z silniejszymi chłopakami wogóle?
- Czy tylko ona ma w swojej klasie te problemy, czy dotyczy to też innych dzieci?
- Czy tylko ona jest stroną pokrzywdzoną/broniącą się/niewinną, czy sama też rozrabia?
- Co to znaczy "agresywne ataki". Chodzi o normalne w tym wieku dziecięce przepychanki, czy o jakieś poważniejsze sprawy?
- Piszesz, cały czas o matce która chce chronić swoje dziecko. Zazwyczaj to ojciec jest tą stroną, która odpowiada za bezpieczeństwo. Dlaczego nic o nim nie wspominasz?
Ojciec małej nie mieszka z nimi... I z tego co wiem, wogóle nie interesuje się córką.
Napisano Ponad rok temu
Chłopak jest 1 i ten sam. Generalnie nie tylko mała ma z nim problemy, ale chłopak jest cwany: ciężko go przyłapać, zmienia obiekty agresji. Mała nigdy (przynajmniej w relacji jej i matki :wink: ) nie jest stroną atakującą. Jeżeli siniak "wykonany" pięścią lub po pchnięciu na ścianę jest normalną dziecięcą przepychanką?...
Ojciec małej nie mieszka z nimi... I z tego co wiem, wogóle nie interesuje się córką.
Czy były na niego skargi rodziców (grupowe)? Moze dalo by go radę karnie przenieść do klasy równoległej? Nie znam sie na pedagogice. Niemniej w takim wypadku chyba rodzice powinni zadziałać razem. Bo facet będzie stanowił coraz większy kłopot dla całej klasy.
Co do pytania o ojca, to są to sprawy osobiste, niemiej bardzo znaczące dla dzieciaka. W Charakterach rocznik z 2005 roku od marca była seria artykułów o DDRR, czyli o Dorosłych Dzieciach Rozwiedzionych Rodziców Pana Jakuba Jabłońskiego. Jeśli tatuś przy okazji pił to grozi jej w przyszłości DDA czyli Dorosłe Dziecko Alkocholika. Też była seria w Charakterach. Wbrew pozorom nawet dziecko z którym "wszystko jest w porządku" bardzo przeżywa powyższe sytuacje. Zostawia to ślady, które bardzo wpływają na ludzkie życie.
Zaburzone bywają poczucie własnej wartości, poczucie bezpieczeństwa i oparcia w rodzicacach (o czym wspominała Mameha) Zachamowane wyrażanie gniewu. To z rzeczy które mogą przeszkadzać w "samoobronie" i asertywności. A oprócz tego masę innych zaburzeń które zwyczajnie rozpieprzają życie. Więc jak dla mnie do psychologa. Dla dobra dziecka.
A swoją drogą jakaś sekcja judo była by jak najbardziej polecana dla dzieciaka. Ale tu już ktoś z okolic Żyrardowa mógł by polecić jakiegoś trenera.
Napisano Ponad rok temu
Mała nie pamięta ojca, gdyż odszedł jeszcze przed jej urodzeniem. Nie wiem, czy wogóle go poznała.
Napisano Ponad rok temu
Skarg grupowych jeszcze na niego nie było... Nie znam dokładnie sytuacji w klasie, ale chyba jeszcze nie dojrzała do działań instytucjonalnych.
Mała nie pamięta ojca, gdyż odszedł jeszcze przed jej urodzeniem. Nie wiem, czy wogóle go poznała.
Widzisz LesioS, ja drążę temat. Bo cały czas coś mi się nie zgadza w układance.
Rzadko kiedy ludzie zapisują się na jakąś sekcję, żeby poradzić sobie z jednym przeciwnikiem. W dodatku z takim, który nie stanowi jakiegoś zagrożenia, który czasem też obrywa.
LesioS wyobraź sobie setki godzin spędzone na macie, wydane pieniądze. 2 razy w tygodniu wyrwane popołudnia z życia.
Nie prościej przenieść dzieciaka do innej klasy, żeby był spokój? Zwłaszcza dziwi to, jeśli mówimy o 9-letiej dziewczynce.
Dalej, nie napisałeś, że mama martwi się, że dziecko jest pobite przez chuligana, że bierze udział w bójkach. Nie, źle, że jak się bije, to czasem obrywa. No kurcze, to ma być jakaś supermenka, z którą w szkole żaden łobuz nie ma szans? I dziecko takie oczekiwania matki ma udźwignąć? Dalej, podkreślasz, że dziewczynka rozwija się normalnie. Znaczy się ktoś ją badał? Przecież mi nie chodziło o jakieś silne zaburzenia neurologiczne tylko normalne problemy dzieciaków. Takie właśnie jak brak ojca w wychowaniu.
Co na to Twoja żona-psycholog?
Napisano Ponad rok temu
Nie wiem, czy dalsza dyskusja na ten temat ma jakikolwiek sens :?
Napisano Ponad rok temu
Nie wiem, czy dalsza dyskusja na ten temat ma jakikolwiek sens :?
Myślę, że nie ma sensu. Bo – jak wykazała ta rozmowa – samoobrona dla dziewczynki 9 letniej miała rozwiązać wiele problemów jednym prostym pociągnięciem. A w życiu tak niestety się nie da. Cieszę się, że są tacy jak A, którzy to rozumieją.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Mameha może i myśl jakąś masz słuszną ale twoje rozwinięcie tematu jest co najmniej nijakie i niepasujące do pytania.
A możesz rozwinąć temat, bo nie kumam o co Ci chodzi?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Były szef
- Ponad rok temu
-
Wznowienie szkolen WSDP w Warszawie
- Ponad rok temu
-
Rickson i żona - samoobrona
- Ponad rok temu
-
I'm looking for a hard headed woman
- Ponad rok temu
-
Street Figthing Self Defence - Wrocław
- Ponad rok temu
-
KRAV MAG
- Ponad rok temu
-
Jaka sztuka walki dla kobiety?
- Ponad rok temu
-
Bezpłatne kursy samoobrony dla Kobiet w Warszawie
- Ponad rok temu
-
walki kobiet na duzym ekranie
- Ponad rok temu
-
Samoobrona dla kobiet Wrocław
- Ponad rok temu