kwestie ambicjonalne
Napisano Ponad rok temu
czy uważacie, że podział karate między kilka organizacji ma jakikolwiek sens? czy to wszystko tak naprawdę się od siebie różni, czy też władze wprowadzając swoje przepisy zawodów powiększają dystans między fajnymi ludźmi chcącymi ćwiczyć?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Apropo komercjalizacji. W naszych czasach ludzie myślą "pasowo". Tzn. "Mam wyższy pas, jestem od niego lepszy". Ćwiczący skupiają się na tym kto ma jaki pas a nie jak co umie. Kiedyś nie było pasów, ludzie ćwiczyli dla siebie. Sami musieli wyrobić sobie reputację dobrych karateków. Dzisiaj mamy wątpliwe egzaminy które zapychają kieszenie Danów. Tylko nie mówcie że egzamin jest formą sprawdzenia się, gdyż dla mnie ich wartość (egzaminów) jest wątpliwa. Najlepszym sprawdzianem są zawody i sytuacje życiowe (głównie samoobrona chodź nie tylko). Swoje karate zyskujesz przez wysiłek jaki włożysz w trening, a nie przez pieniądze. Style zmieniają się w firmy dające zarobek. Takie jest moje zdanie.
Osss!!!
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Problem, kiedy zaczynają się mnożyć identyczne szkoły, służące tworzeniu miejsc dla prezesów. No i maskowanie tego poprzez kładzenie silnego nacisku na jeden wybrany element, mający pokazać różnice stylowe. Im wyższy poziom ćwiczących, tym różnice stylowe mniejsze.
Napisano Ponad rok temu
Racja!!!! Mój Sensei tłumaczył, że mając żółty pas daję in formacje np. czrnemu jak za mną ćwiczyć. Tłumaczył, że fajnie mieć brązowy czy czarny, ale wtedy w konfrontacji- no mercy!. jak ktoś cię widzi na treningu z czarnym pasem to zaklada, że nie dasz się sprać i nie trzeba na ciebie uważać jak na początkującego.
------------------------------------------
Wracając do tematu- nie może być tak, że czarny pas odkrywa, że np. mae geri to jego super technika i zakłada styl"mae geri", zostaje prezesem, wybiera najlepszego kumpla na Vice i razem robią kasę tłumacząc ludziom nieistniejące naprawdę różnice
Napisano Ponad rok temu
Ale jeżeli ktoś zakłada nową federację np. z Kykokushin też na Kyokushin a nawet robi to pod taką samą nazwą to jest to głupi ciąg do kasy , której i tak nie ma i tępe ambicje być szefem .
I tak goście , których nie nazwię po " imieniu " rozpieprzyli nam KYOKA
a naiwniacy / ćwiczący / na to poszli - też dla niespełnionych ambicji.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Dzisiaj mamy wątpliwe egzaminy które zapychają kieszenie Danów. Tylko nie mówcie że egzamin jest formą sprawdzenia się, gdyż dla mnie ich wartość (egzaminów) jest wątpliwa.
No to zależy kto prowadzi egzamin i jak do niego podchodzi. Czy chce się "nahapać" kasy, czy naprawdę chce zrobić egzamin.
Pomijając to, najważniejsze moim zdaniem jest, jak Ty podchodzisz do egzaminu. Jeżeli ktoś zdaje bo "danik by się przydał" no to nie ma pojęcia o co w tym chodzi. Zdajesz nie przed egzaminatorem ale przed samym sobą a wtedy dajesz z siebie wszystko.
Napisano Ponad rok temu
Pozatym teraz wiele styli robi razem np. zawody i nie ma żadnych problemów w konfrontacjach pomiędzy szkołami. Ale zawody są ciekawsze, bo każda szkoła na co innego kładzie nacisk.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ci pierwsi osiągają wyniki, a ci drudzy rekreację. A wszystko przez brak ambicji.
Masz rację, ale nie zawsze tak jest.
Przytoczę może pewną historię która świadczy o tym, że nie zawsze ambicje dobrze wpływają na człowieka :
A mianowicie moja kuzynka (13 lat ) zapisała się na karate.
Uznając, że jest na tyle stara na grupę początkującą, postanowiła zdawać od razu na 10 i 9 kyu. ( nie twierdzę, że to jest szaleństwo), lecz przy dwóch zajęciach tygodniowo ( 1 h - rozgrzewka ok. 40 minut ) 40 minut treningu to trochę za mało aby w miarę dobrze nauczyć się wszystkiego.
I do czego doszło: przestała się wysypiać, zaczęła mniej jeść ( ciągły stres, że źle jej pójdzie na zajęciach), drastyczny spadek sił.
I niestety muszę przyznać, że to nadal trwa, może po egzaminach trochę przystopuje, bo długo tak nie pociągnie.
Ale, żeby nie było że nie na temat to w moim dojo znajdują się takie osoby, które uważają, że jak mają wyższy pasek to są najlepsze na świecie . Ale cóż na świecie są różni ludzie.
Choć trzeba czasem sprowadzić ich na ziemię
Napisano Ponad rok temu
Właściwie to istnieje pewien podział na tych co trenują (żeby coś osiągnąć) i na tych którzy przychodzą na trening dla przyjemności. Ci pierwsi osiągają wyniki, a ci drudzy rekreację. A wszystko przez brak ambicji.
Jakie wyniki? Medale na zawodach o pietruszkę? Kolejną beleczkę na kolorowym (lub czarnym) pasie?
I co jest złego w trenowaniu dla przyjemności? Od tego się wszystko zaczyna i na tym kończy. Ci, którzy trenują dla "wyników" kończą treningi, gdy kończą się wyniki, a o to nietrudno. Wystarczy przejść do wyższej kategorii, mieć problemy ze zdrowiem, nawał pracy czy nauki lub dowolne stresy i po wynikach. I u "wynikowca" po treningach.
Człowiek ćwiczacy dla przyjemności będzie ćwiczył bez względu na trudności. Gdy nie będzie mógł, zrobi przerwę, ale wróci. I nie będzie się żalił i wstydził, że coś mu nie idzie, tylko weźmie się do roboty.
Parę lat ćwiczę, widziałem wielu z obu kategorii i doprawdy cenię raczej tych co ćwiczą dla przyjemności. Zwłaszcza, że w wynikach to nie przeszkadza.
Napisano Ponad rok temu
Po co trenować dla wyników?? A po co piłkarz chce strzelać bramki? Po co sprinter chce biec coraz szybciej? Po co skoczek chce skakać coraz wyżej? Z tego samego powodu.
I jeszcze jedno: Gdy "wynikowcowi" kończą się wyniki to oznacza że tuż przed chwilą był u szczytu formy. "Przyjemnościowiec" nigdy nie zajdzie tak wysoko co "wynikowiec". Dlatego, że nie będzie mu zależało.
Z drugiej strony zdarzają się też przegięcia. To co robiła kuzynka Anakondy_x to nie była ambicja. To była obsesja (no może obsesja to trochę za mocne słowo). Wiadomo, że co za dużo to nie zdrowo. Na wyniki oprócz ambicji potrzebny jest także czas.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
To jeszcze zależy od tego co jest twoim celem w karate. Jeżeli chcesz się trochę poruszać i pogadać ze znajomymi z klubu to proszę bardzo. Jest jednak wiele przyjemniejszych rzeczy (żeby nie napisać "sportów") od karate. Na treningu pocisz się wysilasz mięśnie i ogólnie pracujesz psychicznie i fizycznie. ............................
I jeszcze jedno: Gdy "wynikowcowi" kończą się wyniki to oznacza że tuż przed chwilą był u szczytu formy. "Przyjemnościowiec" nigdy nie zajdzie tak wysoko co "wynikowiec". Dlatego, że nie będzie mu zależało.
No cóż, moja przyjemność ćwiczenia karate, to właśnie wysiłek mięśni i umysłu. I chęć dojścia do czegoś, co mnie akurat w danym momencie przerasta. Na piwo zawsze mogę pójść, a sporty zespołowe, jako typ wybitnie aspołeczny, uważam za ewidentne zboczenie.
Pisząc o "Wynikowcach" mam na myśli tych, którzy gnają od pasa do pasa, od zawodów do zawodów itp. Takich, którzy ciągną do maximum formy, zdobywają wysokie wyniki sportowe na międzynarodowych imprezach cenię i wręcz podziwiam. Ale większości "W" to ta pierwsza kategoria. Ich wyniki kończą się, kiedy parę razy pod rząd spotkają lepszego. Psychika siada i wymiękają. I niestety to też z obserwacji.
Zostaje też kwestia, co to znaczy "nie zajdzie tak wysoko"? Jeżeli chodzi Ci o wyniki sportowe, medale, pasy itp., to masz oczywiście rację. Tyle, że wielu ćwiczących to po prostu nie interesuje. Gość chwalący się, że jest x-krotnym mistrzem karate powiatu, województwa czy jakiegoś mniej czy bardziej egzotycznego stylu lub jednej ze 150 federacji, nie zachodzi moim zdaniem wysoko. On tylko tworzy szum informacyjny, a techniki ma niestety bardzo często ograniczone i wpasowane w ścisłe ramy wąskich przepisów.
Napisano Ponad rok temu
Dlaczego stworzono pasy? Mentalność amerykanina czy europejczyka jest inna niż japończyka. Aktualna mentalność "pokojowych czasów" jest inna, niż trudna rzeczywistość Okinawy czy Japonii okresu gwałtownych przemian. Inaczej trenowało się z uwagi na konieczność zdobycia skutecznych umiejętności walki, które są potrzebne na codzień, w walce, która rmoże się skończyć tragicznie, delikatnie mówiąc. Na cholerę wtedy komu jakieś paski? Inne było nastawienie psychiczne, determinacja. Inaczej trenuje się, żeby zagosdpodarować wolny czas, dla zabawy, bo to fajne, i "sprawdzić się" na zawodach, albo po to, bo może cię ewentualnie kiedyś ktoś zaczepić w tramwaju chcąc odebrać komórę.... Trzeba to rozumieć. Dlatego sztuki walki uległy zmianie, skomercjalizowały się, zamknęły się w rózne reguły różnych stylów (np. zatrzymaj cios, tu uderzaj, a tam nie, przerwij atak, jak leży itp), otwarte ręce zmknęły się w pięści, część technik poszła w niepamięć, bo mogłaby być kontuzjogenna dla sparingpartnera... Bo prędziej czy później karate będzie kolejnym sportem, kolejną zabawą sportową, a nie sztuką walki, tak, jak jujutsu stało się judo - bo takie są wymogi naszych czasów. Nie musimy już walczyć wciąż o życie. To inny świat, dlatego sztuki walki są inne, zmieniły się. I w tym wszystkim paski, ambicje, "patrzenie z góry", chełpienie się zwycięstwami, pucharami, dyplomami, zadzieranie nosa itp - jest normalne, naturalne, dzisiejsze. Tacy jesteśmy tu i teraz. Po prostu. Nie jest to ani dobre, ani złe. Tak jest.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Mistrz Karate z 19 wieku vs. wspólczesny Mistrz Karate....
- Ponad rok temu
-
egzamin z kyokushinkai
- Ponad rok temu
-
Stretching machine
- Ponad rok temu
-
Stłuczenie okostnej
- Ponad rok temu
-
Indywidualne zajęcia
- Ponad rok temu
-
oyama i kk
- Ponad rok temu
-
Mawashi-geri w shotokanie,dlaczego podbiciem,a nie grzbietem
- Ponad rok temu
-
karate a wady stóp
- Ponad rok temu
-
chem poznać karate!!! pomożecie ??
- Ponad rok temu
-
Kenneth Funakoshi
- Ponad rok temu