W samochodzie to ja używam L-L Magica. Co z tego, że litówki, czy akku NiMh tracą na mrozie, skoro pojemność dwóch takich R-14 jest przy mocy latarki zabójcza.
Mi kiedyś kryptonowy Philips na dwie R-20 (D) tak zmarzł, że ledwo świecił co przy jego skupionym świetle dawało żałosny efekt. A były to dwie nówki nieśmigane alkaliczne Varty załadowane z dwa miechy wcześniej. Byłem wtedy dosłownie w niezłym bagnie zakopany, na dworze z -15 stopni i to "światło"...
Co do L-L Magica to może daje radę - ma regulator w końcu, żarnik potrzebuje bezpośrednio napięcia. Trzymałeś go dwa miesiące na mrozie i świecił?
Niestety na podstawie też innych doświadczeń mam wrażenie, że mróz nie tyle osłabia co trwale niszczy zwykłe baterie.
Temat światła do samochodu przerabiałem dużo wcześniej zanim wszedłem po raz pierwszy na to forum. Miałem różne, różniste latarki w samochodzie i każda kiedyś zawodziła. Oto wnioski:
1. Plastikowe obudowy pękają z powodu wstrząsów, temperatur i ruchu ciężkich bateri wewnątrz.
2. Włączniki włączają się same (nawet jak wydaje Ci się, że go zabezpieczyłeś) i rozładowywują baterie i to najczęściej tuż przed tym, jak będziesz ich potrzebował,
3. Większość latarek daje zbyt skupione światło aby można było przy ich świetle samemu komfortowo założyć łańcuchy lub zmienić koło (i nie kłaść jej dwa metry dalej aby uzyskać oświetlony obszar działań),
4. Baterie alkaliczne i cynkowe nie działają w niskich temperaturach.
no i powinna być w miarę tania bo nie chodzi o to, żeby w aucie wozić Gladiusa.
Teraz wożę neonówkę na 4AA ale niestety zaliczyła już punkt 2, punkt 4 też może ew. zaliczyć. I pierwszy też. No i wożę swoje EDC oczywiście też .