45 odpowiedzi w tym temacie

[budo_voivod]

Mówi się wszem i wobec, że trening aikido jest (w porównaniu z innymi MA, a w szczególności sportami walki) stosunkowo malo urazowy. Wiadomo mi skądinąd, że jednak wypadki, nierzadko poważne, czasem się zdarzają. Zna ktoś takowe...?

[budo_spid]

Ja znam. Mój kumpel 4 lata temu złamał obojczyk podczas próby padu "na twardo" bodajrze z shihonagi. Nie obyło się bez przyjazdu pogotowia. Miesiąc z życiorysu :?

[budo_nota-bene]

Przykład z własnego podwórka: zdecydowanie dobre wejście aiki-nage, kolega Maciej nie zdążył zareagować, krótkie pikowanie głową w dół, połamany bark. Rok wykluczenia :-( .

[budo_irimi]

Zdaje się, że w przypadku Macieja była to konkretnie łopatka. Okrutnie upierdliwa kontuzja :?

[budo_isao]

Znajomy coś sobie zrobił w kolano przy koshi nage i już niestety nie wróci na matę, inne sporty też ograniczone. Ale to o czym mowa to chyba losowe przypadki nie wynikające z urazowości tej sztuki walki. Równie dobrze mozna sie wypieprzyć na lodzie zima i połamać.

[budo_shabu]

Kumpel kiedyś podczas robienia ukemi źle stanął - i najprawdopodobniej pękła mu kość śródstopia. Miał problemy z przenoszeniem ciężaru na tą stopę, ale do lekarza nie poszedł. Jak się trochę podkurował, to co wpadł na trening, to mu się odnawiało, i potem nie chodził jakiś czas. W sumie tak z półtora miesiąca w plecy.

Ale najpoważniejsza kontuzja, jaką miałem "przyjemność" oglądać, to było złamanie spiralne dwóch palców u nogi. Jakiś nieudany tenkan był w ruchu i pięta jednego kolegi energicznie trafiła w palce drugiego (na sztorc). Jeden palec zgiął się o 90 stopni, tyle że w kierunku przeciwnym do tego, w którym normalnie się zgina. Ale poszkodowany to rehabilitant, więc szast prast sobie palec nastawił, spryskał chłodzącym sprayem i chciał ćwiczyć, ale się nie dało. Pojechał więc do lekarza i tyle go widzieliśmy, aż do niedawna. Okazało się właśnie, że miał złamanie spiralne dwóch palców. Tego, który sam sobie nastawił, nie trzeba było już ruszać, był profesjonalnie nastawiony, natomiast palec obok trzeba było poprawić. No a potem przez 6 tygodni gips, i następne dwa miesiące bez treningów. 8O

[budo_hara-kiri]

Powybijane paluchy, barki, trzeszczące kolana i łokcie to norma. Często śmiejemy się, sącząc po treningu płyny yzotoniczne, że gadamy jak pensjonariusze sanatorium „jak tam twoje kolanko?”, „ech… kiepsko i lepiej nie będzie, a twój łokieć?”, „trzeszczy, kurcze, ale co zrobić”, "a zobacz, tu mam gulę na wybitym palcu już pół roku!" ,"mam tak samo tutaj, patrz!"
Trudno to nazwać poważnym wypadkiem, ale miałem kiedyś coś takiego: robiliśmy interpretację kata jo „mercedes” jak je nazywamy – trzech na jednego w układzie znaczka mercedesa :wink:
Jest tam taki element: dźgnięty w bęben uke pochyla się a tori wykonując kijem obszerny zamach odgania pozostałych dwóch uke, po czym jego jo ląduje na karku tego pochylonego uke, który następnie jest rzucany przy pomocy takiego „zawijasa” wykonanego kijem na szyi.
Jeżeli ktoś cos z tego zrozumiał – szczerze gratuluję
W każdym razie ja byłem tym dźganym i rzucanym uke.
Po zebraniu dźgnięcia w bęben pochyliłem się a jakże, a następnie dostałem końcówką jo gong w bok głowy i nagle… straciłem słuch 8O
Słyszałem tylko pisk/gwizd/brzęczenie dzwonków ale nic poza tym. Stałem rozglądając się wkoło z niezbyt chyba inteligentnym wyrazem twarzy i widziałem swoich druhów (i druhnę, która mi tego gonga sprzedała :wink: ) jak machają mi przed nosem rękoma i chyba coś mówią bo poruszają ustami
Po kilku minutach mi przeszło i było ok.
Pozdrawiam, h-k :-)

[budo_ligeia]

Bardzo kontuzjogenne to aikido 8O 8O 8O

[budo_shawnee]

Taka sytuacja: uke kopie mawashi na wysokość chudan, tori przechwytuje nogę i delikatnie sprowadza uke na matę. Tori oczywiście chciał być mądrzejszy od kury i próbował podciąc nogę, na której opierał się uke. Zachwiał się przy tym i upadł, ciągnąc uke za sobą. Uke wylądował na kolanie tori. Efekt: naderwane wiązadła krzyżowe kolana. Wyuatowanie na pól roku. Niczym nie nauczony uke wraca na matę po kwartale i kozakuje. Efekt: powtórny uraz kolana z, tym razem, zerwanymi wiązadłami. Operacja, druty, gips, usztywnienie dziwnym mechanizmem, zabiegi - przerwa na 1,5 roku pi razy drzwi...

Drugi przpadek:

Atak: ryokata tori, obrona - kokyunage. Uke chwyta bluzę uke i staje jak wryty. Niczym żona Lota. Trochę szarpaniny i tori zmienia wysokość wykonania techniki. Uke ląduje na glebie i coś mruczy pod nosem. Instruktor zwraca uwagę, że to nie zapasy. Uke odpowiada - oj, tam, nie zapasy... . Kontynuują pracę i jeszcze raz uke stopuje, spina się i nie pozwala wykonać techniki. Tori po raz kolejny obniża postawę i uke leci na łeb, na szyję. Nie zdążył się przewinąć i uderzył barkiem o podłoże. Wylądował w szpitalu, gdzie stwierdzono zerwanie wiązadeł mięśni i rozdzielenie stawów. Podobno byłoby lepiej, gdyby obojczyk sie złamał. Efekt - operacja, druty (wychodzą...) i przerwa do nie wiadomo kiedy.

O skręconych palcach, nadgarstkach, stłuczeniach i innych pierdołach nie wspominam.

[budo_hara-kiri]

O swoim atemi twarzą w kolano już chyba wspominałem…? :wink:
Pozdrawiam, h-k

[budo_firippu]

kolana... łokcie, nadgarstki...
a może macie jakieś urazy psychiczne przez aikido


:wink: pzdr

[budo_hatamoto]

Ale to o czym mowa to chyba losowe przypadki nie wynikające z urazowości tej sztuki walki.

Racja, myślę że aikido nie jest ani bardziej, ani mniej urazowe niż inne systemy. Niestety kontuzje często są wynikiem brawury lub braku koncentracji. Uke myśli o niebieskich migdałach, tori w tym czasie wykonuje technikę i kontuzja gotowa. Sam byłem świadkiem właśnie takiego wypadku. Wybity bark przy shiho nage

[budo_voivod]

Ale to o czym mowa to chyba losowe przypadki nie wynikające z urazowości tej sztuki walki.

Racja, myślę że aikido nie jest ani bardziej, ani mniej urazowe niż inne systemy. Niestety kontuzje często są wynikiem brawury lub braku koncentracji. Uke myśli o niebieskich migdałach, tori w tym czasie wykonuje technikę i kontuzja gotowa. Sam byłem świadkiem właśnie takiego wypadku. Wybity bark przy shiho nage

Wlaśnie mi przypomnieliście, jak dwoje braci ode mnie ćwiczylo "po kanadyjsku" i jeden drugiemu bark wyrwal... Wytlumaczeniem mogl być dawniejszy uraz tegoż barku (upadek z rusztowania).

Niemniej, chodzilo mi o NAPRAWDĘ POWAŻNE wypadki, kończące się trwalym kalectwem lub nawet tzw. zejściem...

[budo_sos]

Niemniej, chodzilo mi o NAPRAWDĘ POWAŻNE wypadki, kończące się trwalym kalectwem lub nawet tzw. zejściem

a co ty, piszesz artykuł do Super Expresu typu: "Aikido: ultra super extra brutalna sztuka walki, którą opanują tylko twardziele" ?

Przepraszam, wiadomo, że odpowiedź jest oczywista(a może nie ) ale wypytujesz jak wygłodniały dziennikarz :wink:

[budo_voivod]

Przepraszam, wiadomo, że odpowiedź jest oczywista(a może nie ) ale wypytujesz jak wygłodniały dziennikarz :wink:

Odpowiedź jest oczywista...?????

[budo_shabu]

6 tygodni w gipsie i dwa miesiące kurowania się to nie jest poważne? Zerwane więzadła krzyżowe kolana to nie jest poważne? :roll:

Jak chcesz o śmiertelnych albo prawie śmiertelnych, to po pierwsze trzeba było od razu napisać w swoim poście (telepatia nam nie grozi jeszcze), a po drugie nie sądzę, abyś zbyt dużo odpowiedzi otrzymał. Ja nie znam żadnego przypadku z gatunku tych, które Cię interesują. W każdym razie powodzenia życzę.

[budo_voivod]

6 tygodni w gipsie i dwa miesiące kurowania się to nie jest poważne? Zerwane więzadła krzyżowe kolana to nie jest poważne? :roll:

Jak chcesz o śmiertelnych albo prawie śmiertelnych, to po pierwsze trzeba było od razu napisać w swoim poście (telepatia nam nie grozi jeszcze), a po drugie nie sądzę, abyś zbyt dużo odpowiedzi otrzymał. Ja nie znam żadnego przypadku z gatunku tych, które Cię interesują. W każdym razie powodzenia życzę.

To, ze Ty nie znasz, nie znaczy chyba, ze nikt nie zna, nieprawdaz...?

[budo_shabu]

Prawdaż. Tymniemniej uskuteczniam coś, co Anglosasi nazywają "an educated guess". Nigdy nie obił mi się o uszy żaden przypadek śmiertelny w aikido i podejrzewam, że po prostu ich nie było - albo było bardzo mało - a Ty szukasz sensacji, jakby w każdym dojo regularnie ktoś się zabijał albo prawie zabijał.

[budo_voivod]

Prawdaż. Tymniemniej uskuteczniam coś, co Anglosasi nazywają "an educated guess". Nigdy nie obił mi się o uszy żaden przypadek śmiertelny w aikido i podejrzewam, że po prostu ich nie było - albo było bardzo mało - a Ty szukasz sensacji, jakby w każdym dojo regularnie ktoś się zabijał albo prawie zabijał.

A skad ten niesluszny wniosek, ze szukam sensacji...? Po prostu badam...

[budo_shabu]

A stąd tylko, że gdyby rzeczywiście ktoś podał jakieś odosbnione przypadki śmierci czy kalectwa w aikido, to by dla mnie była - nie przymierzając - sensacja.