No właśnie. Co kupić?
O to samo pewnego dnia sam siebie zapytalem i w odpowiedzi wpadlem na pomysl wystawy.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Nareszcie bedzie mozna porozmawiac z kilkoma osobami robiacymi miecze, porownac jakosc porownac ceny, wybrac najleprza opcje.
I to jest rewelacyjny pomysł moim zdaniem.
Moim zdaniem mozna kupic pozadny miecz jeszcze w rozsadnej cenie.
Ta Twoja 'rozsądan cena o ile Cię dobrze pojąłem to 1000 dolaów za pośledniej jakości kute gunto + kwota na honorarium eksperta, dzięki któremu nie kupisz podróbki...
Lub 2000 dolarów za kiepskie nihonto (do tego być może już skruszałe ze starości w efekcie krystalizacji) + oczywiście honorarium eksperta aby nie kupić podróbki.
A ekspert musiałby być naprawdę dobry biorąc pod uwagę, że miecze japońskie są fałszowane już od średniowiecza i to przez samych Japończyków, o współcześnie je fałszującym miliardzie ultrapracowitych Chinćzyków już nie wspominając.
Ów ekspert musiałby zresztą określić oryginalność i jakość miecza
na podstawie zdjęć, bo inaczej, to musiałbyś dopłacić jeszcze za bilet lotniczy do stanów dla siebie i dla eksperta (no akurat Ty może tylko za jeden bilet skoro sam jesteś swoim ekspertem, ale większość osób jednak za dwa).
Reasumując to by wyszło coś od
minimum(!) ponad 5000 pln do 10000 pln.
Licząc zaledwie 2000 dla eksperta, który orzeknie o oryginalności i stanie miecza
na podstawie fotek.
A my tu sobie rozmawiamy przecież o mieczach treningowych wartych do, powiedzmy, ok. 1500-2000 pln...
Jest różnica, co?
Oto pocje ktore ja znam ich wady i zalety:
1)Zamowic u kowala polskiego.
Zalety:
-cena,
Ano właśnie: Jaka? :-)
Za jakość, jak rozumiem, przynajmniej odpowiadającą Hanweiom. Czyli kucie ręczne ze stali wysokowęglowej i selektywne hartowanie.
Osobny wątek:
Dlaczego mieczy chinskich typu hanawei i coold steel ( i tak naprawde cala reszta bo to wszystko to samo ) nie polecam i nie uznaje za miecze?)
Chyba juz o tym pisalem jak nie to napisze raz jeszcze. Z punktu widzenia uzytkowego to nie sa miecze japonskie.
Zyletka da sie ogoloc siekiera da sie sciac drzewo. Nie zetniesz zyletka drzewa nie ogolisz sie siekiera. Oba narzedia maja swoj okreslony krztalt dopasowany do swego zadania.
Tak samo miecz japonski. Nim sie zarowno cielo twarde elementy uzbrojenia, kosci, drzewce, jak i parowalo ciosy czy wrecz lamalo inne miecze. Takie narzedzie musi miec swoj krztalt dlatego wbrew pozorom miecz japonski nie byl wcale strasznie ostry, gdyby tak bylo musial by miec krztalt blizszy zyletce a od tego odrazu by sie polamal. Dlatego miecze stare dobre ktore musialy sprawdzac sie w boju w miejscu ktorym ciely mialy sporo "miesa" czyli stali i byly tam dosc masywne. To co teraz robia chinskie firmy sa to miecze przechartowane by mozna bylo je bardzo naostrzyc i odchudzone by lepiej ciely maty. Taki miecz nie sprawdzil by sie w boju a co za tym idzie nie ma prawa bytu na drodze ewolucji. To co proponuja te firmy mozna nazwac sportowym przyzadem do ciecia mat. Ponadto to nie sztuka przeciac mate takim wlasnie ostrzem, sztuka dokonac tego poprawny mieczem, z tąd tak naprawde tameshi ma sens, w innym przypadku jest to bezmyslne golenie snopka bez wiekszego wysilku.
Sporo w tym racji.
Ale mam drobne zastrzeżenia.
Zgadzałbym się z Tobą w 100% gdyby katana miała służyć do... rąbania drewna.
Ale nie miała.
Wiele egzemplarzy europejskiej i azjatyckiej broni białej ma klingi bardzo ostre i właśnie jakby nieco 'wycieniowane' na krawędzi ostrza (oczywiście w pewnych granicach, ale jednak), a nie klinowate jak siekiery czy przecinaki do metalu.
Po prostu broń biała nie zawsze miała przecinać zbroje i odrąbywać członki. Zależało to zarówno od okresu historycznego, jak i od jej przeznaczenia i typu.
Szlachcic, który ruszał do bitwy np. z koncerzem do przebijania zbroi lub solidną batorówką, na codzień mógł nosić lekką i bardzo ostrą karabelę lub inny 'smyczek'. - Wszak istniała mała (lub nawet żadna) szansa, że napadną go ciężkozbrojni, a do obrony osobistej przed napastnikami bez ciężkich zbroi oraz do pojedynków lepiej właśnie nadawała się klinga ostra i lekka niż solidna i ciężka ale gorzej tnąca.
Z mieczami europejskimi było podobnie. Rycerz niekoniecznie drałował na codzień z wielkim i solidnym mieczem lub toporem, z którym ruszał do bitwy. Co nie znaczy, że ten mniej solidny ale za to obrotniejszy oraz lepiej wyostrzony miecz nie był śmiertelną bronią.
Właśnie zmniejszeniu wagi miecza oraz uczynieniu go ostrzejszym i lepiej tnącym służyło tzw. wklęsłe szlifowanie mieczy z tzw. ością. To, że stawały się one w efekcie nieco podatniejsze na szczerbienie nie umniejszało zalety płynącej z faktu, że nawet znacznie lżejsze cięcie taką 'wycieniowaną' klingą zadawało paskudne rany.
Jak to się ma do Japonii? Ano wg. mnie się ma bardzo...
W okresie wojen, samurajowie walczący w zbrojach używali nieco innych mieczy, niż w okresie długotrwałego pokoju, kiedy miecz służył im raczej do obrony osobistej przed przeciwnikami bez zbroi lub do wykazania swej biegłości w pojedynku.
Zakładam, że no dachi były znacznie solidniejsze niż katany. Czy nie było podobnie z tachi z okresów wojen - tego nie wiem. Przypuszczam, że tak. - Miecz, który miał trafiać przy cięciach na zbroję i ją forsować musiał być bardzo solidny i niepodatny na szczerbienie, nawet kosztem ostrości i zwrotności. Miecz, który przecinał głównie tekstylia i ciało - już niekoniecznie.
Istniały nawet dwa rodzaje szkół ken jutsu - jedne specjalizowały się w walce z przeciwnikiem w zbroi, zaś inne z takim bez zbroi.
Stalowy miecz, choćby i bardzo dobrze naostrzony i 'wycieniowany' przy krawędzi ostrza i tak przetnie bez problemu ludzkie tkanki miękkie. A że nie odetnie przy tym całej nogi, ani nie rozetnie człowieka na pół to już naprawdę dla ciętego ma małe znaczenie - on zginie i tak, skoro już został cięty.
Z japońskimi katanami wiąże się zresztą pewien paradoks:
Trzeba baaardzo się pilnować, aby ciąć prawidłowo technicznie żeby nie uszkodzić ostrza katany przy cięciu. Trzeba unikać twardego blokowania katną i raczej ominąwszy atak przeciwnika zabić go jednym ciosem, aby swej cennej katany nie narażać na uszkodzenie.
Dlaczego? Bo ostrze katany jest wyjatkowo cenne.
A czemu jest takie cenne? Bo jest znakomitej jakości.
A czemu jest znakomitej jakości? Bo jest niesamowicie wytrzymałe...
Czemu zatem trzeba tak się zamartwiać o tę jego wytrzymałość i uważać, aby go nie uszkodzić przy niewprawnym cięciu lub twardym blokowaniu?
Cholera, w końcu miecz to miecz. Nad szablami i nad mieczami europejskimi jakoś nie trzeba się tak trząść, że się uszkodzą przy odrobinę nieczystym cięciu. Nawet się stosuje tzw. zamachowe cięcia przełamujące wymierzone w sztywną zastawę przeciwnika. Dziwne to jakieś. Może to po prostu kwestia... cen?
I trzecia kwestia.
...Tameshi (...) sprawdza poprawnosc poszczegolnych technik. Czesto myslisz ze dobrze wykonujesz ciecie a przy tameshi okazuje sie ze miecz nie przecina maty bo prowadzony jest pod zlym kontem. A w boju to tez bylo bardzo wazne.
W boju przeciwnik się ruszał, zatem nie bardzo widziałbym tu przełożenie.
(Trochę jak z tymi karatekami łamiącymi zapamiętale w tamashiwari dziesiątki desek i dostającymi lanie od cwaniaczka spod bloku, który rok pochodził na kickboksing)
Już bardziej widziałbym przydatność tych testów miecza(!) dla treningu przed kaishaku właśnie, ale do tego było przecież suemonogiri - znacznie od tameshigiri trudniejsze...