Psychika a dostanie w mordę
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Raczej chodzi o sytuacje sparingowe na ringu/macie/sali. Nie wyobrażam sobie bowiem dostania w ryj prywatnie w domu. Z koleii na ulicy gdybym dostała to się ucieszę, że tylko tyle. Na ulicy są większe problemy niż duma i ambicja.
Nie za bardzo rozumiem: pytasz o utratę twarzy na treningu, bo sparring partner okazał się lepszy?
Trening sportowy rządzi się swoimi regułami. Przede wszystkim zakłada agresywne współzawodnictwo, a ono jak wiadomo przewiduje tylko dwie role: zwycięzcy i pokonanego. Zwycięzca triumfuje, pokonany płacze. Można zadać pytanie: co robi na sali treningowej ten, kto nie akceptuje tych reguł?
Skoro już rozpoczęto rozmowę na ten temat w tym dziale, to warto zastanowić się nad rywalizacją w samoobronie kobiet.
Gdyby postrzegać samoobronę kobiet jako trening sportowy, gdzie obowiązują wymienione wyżej reguły, to musielibyśmy w pewnym momencie uznać bezsensowność takich działań. Kobieta jest statystycznie niższa od mężczyzny, ma krótsze kończyny, stosunek tkanki tłuszczowej do mięśniowej stawia ją w gorszej pozycji startowej do rywalizowania o pierwszeństwo. I powiedzmy sobie szczerze – od razu skazuje na porażkę.
Niestety, wiele osób kształcących kobiety z samoobrony to instruktorzy sportów walki – ludzie o wielkich umiejętnościach i nierzadko sporych osiągnięciach w zakresie swoich dyscyplin, ale niemający pojęcia o samoobronie kobiecej. To ludzie, którzy tkwią w utrwalonym schemacie zachowań „kto - kogo”. Przeniesienie tego schematu na grunt samoobrony dla kobiet jest poważnym błędem.
A przecież można inaczej ...
Filozofia systemu WSDP oznacza obronę własnych granic bez podejmowania rywalizacji. Bez ustalania, kto od kogo jest silniejszy czy sprawniejszy. To w ogóle nie o to chodzi. WSDP zamiast rywalizacji proponuje zaniechanie poszukiwania algorytmów zachowań (bo takie po prostu nie istnieją) na rzecz rozważnego i zindywidualizowanego podejścia do każdej sytuacji. Tylko takie podejście doprowadzi obie strony do możliwie najtańszego w kosztach rozwiązania zaistniałego problemu. Podkreślam – obie strony.
Człowiek jest integralną istotą, w której fizyczne, umysłowe, duchowe i społeczne potrzeby są wzajemnie ze sobą powiązane i współzależne. Skoro mężczyzna oddziałuje na kobietę, to i ona może oddziaływać na niego, umiejętnie wykorzystując mieszaninę potrzeb tych dwojga osób.
Innymi słowy - samoobrona WSDP jest wolna od rywalizacji, egoizmu, wrogości, swarów, pragnienia dominacji czy niezdrowego podekscytowania.
Wymaga to odejścia od typowo sportowego myślenia, co – zwłaszcza na tym forum – jest trudne, ale możliwe do osiągnięcia.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Myślę, że nawet trenując systemy, w których nie ma rywalizacji, człowiek staje przed problemem "porażki". Nie porażki sportowej, ale porażki, którą przeżywasz w duchu. Może to być nawet wkurw... na siebie, że nie jesteś dostatecznie skupiony, zdeterminowany, wytrzymały. Obrywasz, bo popełniasz błędy, co uświadamia ci jakie masz braki.
wydaje mi sie, ze w przypadku samoobrony kobiet w takim pojeciu jak opisala to Mameha nie ma co mowic o porazce. Nie wyobrazam sobie kobiety, ktora zostala napadnieta na ulicy czy pobita w domu, ktora rozpatruje to w kategorii porazki bo przeciez nie byla dostatecznie skupiona, zdeterminowana czy wytrzymala.
To samo nawet mozna odniesc do treningow chocby krav-magi, jesli w jakies sytuacji np przy zrywaniu duszenia czy obchwytu nie poradzilam sobie z facetem ciezszym o 50 kg to nie traktuje tego w kategorii porazki, mysle, ze nie udalo mi sie, bo facet mial suspensor a ja go walilam po jajach, wiec tego nie czul, ze mialam luzna reke na jego twarzy i oczodolach a przeciez wystarczylobuy mocniej nacisnac itp.
Tak samo jest na sparinach bokserskich - kiedy spuszcza mi lomot duzo wiekszy i ciezszy ode mnie facet, ktory ma pojecie o technice to trudno - staram sie na chlodna analizowac co moglabym zrobic by nie dac sie trafic (wiecej unikow, czy skracania dystansu) i nawet jak dostane to manto to mam np satysfakcje z tego, ze facet po walce potrzebuje namiotu tlenowego i nie jest w stanie sie ruszyc a ja chociaz ''przegralam'' czuje sie dobrze
Dlatego bardziej bola i wkurzaja mnie ciosy od kobiet czy facetow powiedzmy w mojej kategorii wagowej nawet jak sa duzo slabsze - jestem wtedy na siebie wsciekla, ze sie podlozylam.
mimo to staram sie traktowac moje treningi jako przede wszystkim wielka przyjemnosc i nie rozpatrywac wszuystkiego w kategoriach zwyciezca-przegrany.
Napisano Ponad rok temu
Z tego co tu wypisuję możecie mieć wrażenie, że ja chyba cały czas obrywam. Tak nie jest (hehe), po prostu byłam ciekawa, czy inni mają na ten temat jakieś refleksje. Szkoda, że żaden facet nie napisał, że oberwał od dziewczyny i bylo mu niemiło.
Napisano Ponad rok temu
Nie odklepie wtedy w mate Confused
a poza tym to wszystko ok?
Napisano Ponad rok temu
Z resztą faceci mają jeszcze trochę litości, w przeciwieństwie do kobiet, króre często napieprzają na całego.
Wydaje Ci się. W życiu nie dostałam w twarz od dziewczyny na treningu (oczywiście mówimy o uderzeniu konkretnych a nie o atemi które ma za zadanie mnie tylko wystraszyć/rozluźnić) za to wiele razy „udało” mi się dostać od facetów.. oczywiście zaraz skacze mi wtedy cieśninie w duchy wyklinam go od wszystkiego co jest możliwe starając się powstrzymać lejące się łzy, ale nigdy, nawet wtedy nie bije po twarzy.. po prostu nie umiem
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ciekawe jak wobec tego reagujecie na mocniejsze ciosy od ukochanego, lub osoby na której wam prywatnie zależy. W ogóle ciekawi mnie jak funkcjonują takie związki, czy pary "z treningów". Dostać po głowie od własnego chłopaka to chyba nie jest miłe, zwłaszcza gdy ma się zły humor.
mój były facet tylko raz był na moim treningu (sam ćwiczył TKD)
po prostu mialam straszne opory, żeby go uderzyć, hamowałam uderzenia a przez to jeszcze dostawało mi się od trenera
ale szczerze mówić gdybym np w domu dostała od mojego mężczyzny (jeśli odwarzyłby się podieść na mnie rękę ) , chyba nie miałabym oporów, żeby oddać
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Zaliczam sie do 'par z treningów'. Na początku znajomości, gdy dopiero zaczynaliśmy razem trenować, Mój Mężczyzna stwierdził, że chyba wolałby, żebyśmy nie ćwiczyli razem, bo będzie bał się mnie skrzywdzić. Szybko mu przeszło :wink:
Z powodu różnicy 20kg rzadko trenujemy razem, jednak jesli już sie zdarzy, jest zdecydowanie bardziej wymagającym i przeciwnikiem, niż reszta facetów. Jednoczesnie, nie jest niebezpieczny i wie, kiedy przestać, żeby nie zrobić mi krzywdy. Uzyteczne (dla mnie ) - poruszając się w poblizu tej granicy mogę nauczyć sie czegoś o walce z wiekszym przeciwnikiem. Poza tym, w takiej sytuacji zawsze bardziej się staram :wink:
W domu dośc czesto zdarza nam sie 'pobaraszkować', co jest świetnym sposobem na rozładowanie nadmiaru energii, a czasami na unikniecie sprzeczki.
Jednak w momencie, gdyby któreś z nas uderzyło podczas jekiejś kłótni, ten związek prawdopodobnie natychmiast by się skończył. W sytuacji, gdy 3 razy w tygodniu mamy możliwość nabicia sobie paru siniaków 'niepatologicznie', trzeba bardzo uważać, żeby poza matą nie przekroczyć granicy. Mamy do niej znacznie bliżej niż ludzie, którzy nigdy w życiu nikogo, a tym bardziej tej drugiej osoby, nie uderzyli.
Napisano Ponad rok temu
Jednak w momencie, gdyby któreś z nas uderzyło podczas jekiejś kłótni, ten związek prawdopodobnie natychmiast by się skończył.
Zgadzam się w 100%, tylko, że moj facet nie trenuje SW. Ale to chyba logiczne, że nikt nie ma prawa, nawet w ogromnej złości uderzyć kogoś (chodzi między o relację kobiety i męzczyzny w związku).
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
i niestety jest cholernie wymagajacy.
ciosy od niego mocniej bolą niż od innych chlopaków... dlatego nie ćwiczymy za czesto zeby nie było fochów w domu
Napisano Ponad rok temu
mnie rowniez bardziej "boli" jak dostane od kobiety. i rowniez w zasadzie dlatego, ze kobiety sie zadko hamuja ;]
ale fakt - jak facet trafi, to zawsze w duchu zachowamy twarz, "bo wiekszy, silniejszy, i w ogole".
zaobserwowalam u znajomej pary na treningu ciekawa rzecz - facet "nie pozwala" dziewczynie cwiczyc z innymi dziewczynami! twierdzac ze nic sie nie nauczy, bo bedzie gadac i patrzec by nie zrobic partnerce krzywdy. co powiecie na to?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Szukam artykułu o natrętach
- Ponad rok temu
-
Kobieta vs mężczyzna
- Ponad rok temu
-
Kursy w Częstochowie
- Ponad rok temu
-
Dziewczyny - bjj w Gracie Barra Toruń!
- Ponad rok temu
-
Dlaczego kobiety "ładują" się w patologiczne związ
- Ponad rok temu
-
kobieta ocalona przed gwałtem
- Ponad rok temu
-
uparta baba no! ;-)
- Ponad rok temu
-
Kurs samoobrony dla kobiet w Lublinie
- Ponad rok temu
-
Sekcja Kravmaga Gdańsk IKMF -Naucz się skutecznej samoobrony
- Ponad rok temu
-
Capo dla kobiet w Gdańsku?
- Ponad rok temu