A tak mnie ciekawią trochę te podcięcia, dość ciekawie wyglądają. W Yi Quan też się to ćwiczy, stosuje w tai shou....
Pozdrawiam
Tui shou w yiquan jest przede wszystkim metodą treningową, która ma pozwolić na pracę w mniej złożonej sytuacji nad niektórymi z elementów istotnych w san shou. Szczególnie podkreśla się tu umiejętność wpływania na równowagę przeciwnika i niszczenia gardy poprzez kontakt choćby w jednym punkcie. Dąży się do szybkości uderzania, więc unika się chwytania, bo ręka która trzyma, nie może równocześnie uderzać (na turniejach tui shou dozwolone jest krótkie chwycenia w momencie szarpnięcia, bez dłuższego trzymania), stąd u nas podczas tui shou kontakt raczej przedramion, a nie dłoni, czy nadgarstków (jak u innych) - w ten sposób łatwiejsze jest wykorzystanie ręki do ataku i obrony równocześnie.
Trening tui shou w yiquan nie koncentruje się za bardzo na podcinaniu. Główna umiejętność do której się dąży to "yi chu ji fa", czyli umiejętność polegająca na tym, że w momencie kontaktu, choćby w jednym punkcie następuje gwałtowna "eksplozja" siły, która burzy równowagę przeciwnika lub przynajmniej burzy jego gardę i otwiera drogę do ataku.
W san shou natomiast jeśli dojdzie do sytuacji kontaktu nóg, to kontakt ten wykorzystuje się tak samo jak kontakt ramion w tui shou, dotyczy to zresztą i reszty ciała. Zasada brzmi: "całe ciało jest pięścią" (nie należy tego interpretować zbyt dosłownie :-) ). W tui shou poznajemy pewne zasady, a później staramy się rozszerzyć ich zastosowanie, w miarę możliwości przenosząc je na inne sfery spontanicznie, dzięki intuicyjnemu rozumieniu. Jeśli pojawiają się z tym trudności, wtedy trzeba dane zagadnienie rozpracować. Jeśli coś nie sprawia trudności, nie ma takiej potrzeby. Tutaj przytoczę słowa Wang Xiangzhai'a, który w jednym z tekstów opisuje dość długo pewne zasady, po czym podsumowuje: "jeśli uczeń jest zdolny, nie musi w ogóle się tego uczyć" :-)
Założenie w yiquan jest mniej więcej takie: uczyć się jak najmniej rzeczy, a umieć jak najwięcej :-)
Stąd program szkolenia jest bardzo szkicowy, bo nauka nie polega na opanowaniu coraz większej liczby ćwiczeń i technik, ale na praktycznym zrozumieniu i opanowaniu walki. Nauczane ćwiczenia są swego rodzaju przykładami, które wykorzystuje się, żeby można zrozumieć właściwe zasady. Uczeń musi zrozumieć relację między ćwiczeniami, a prawidłami walki i uświadomić sobie te prawidła. Rozumiejąc prawidła następnie testuje ich opanowanie w praktyce. Wtedy zauważa, że pewne rzeczy, "techniki", których w zasadzie się nie uczył, wychodzą mu spontanicznie. Zauważa wtedy, że chociaż się tego konkretnie nie uczył, to w sumie jest to coś czego się uczył, co poznał, zrozumiał i opanował, ale w innym kontekście. Istotne jest rozwijanie tej umiejętności przenoszenia czegoś i intuicyjnego dostosowania do innych sytuacji. Natomiast jeśli komuś coś nie wychodzi, nie jest w stanie czegoś załapać, czy przenieść tego na coś innego, wtedy wykorzystuje się dodatkowe ćwiczenia, w mniejszym lub większym zakresie, zależnie od faktycznych potrzeb.
Nauka więc generalnie rozpoczyna się od dość szkicowego programu. Uczeń powinien na tym etapie nie tylko opanować ćwiczenia, i pewne minimum umiejętności, ale wstępnie zrozumieć na czym polegają te umiejętności (prawidła walki) i jaka jest relacja między tymi ćwiczeniami a tym o co faktycznie chodzi (rozumienia prawideł walki i praktyczne umiejętności). Kolejny etap to w dużej mierze praca nad tym co uczniowi, czy grupie uczniów sprawia trudności. Odpowiednio do tego wykorzystuje się ćwiczenia programu podstawowego, jeszcze bardziej uświadamiając uczniom ich sens oraz ćwiczenia spoza programu - tutaj częściowo są to ćwiczenia uzupełniające, które instruktor poznał w trakcie zaawansowanej nauki u swojego nauczyciela, a częściowo ćwiczenia tworzone przez niego odpowiednio do potrzeb (w oparciu o zrozumienie o co w tym wszystkim chodzi i jak nad pewnymi elementami można popracować). Na tym etapie uczniowie więc zaczynają sami coraz lepiej rozumieć jak można modyfikować swój trening i tworzyć ćwiczenia odpowiednio do potrzeb i problemów na które napotykają. W ten sposób uczeń prowadzony jest stopniowo do coraz większej samodzielności. Nie uczymy systemu technik, a raczej uczymy stopniowo umiejętności coraz bardziej samodzielnego doskonalenia umiejętności walki.
Wracając do podcięć. Nie zajmujemy się tym zbytnio w tui shou. Natomiast w san shou też nie nastawiamy się na podcinanie, a raczej na niskie kopnięcia. W praktyce, ponieważ góra i dół atakują równocześnie, podczas kopnięcia może nastąpić szarpnięcie, sprawiające, że to kopnięcie stanie się jednocześnie elementem podcinającym - powstaje rodzaj rzutu. Natomiast raczej nie zaczynamy akcji z założenia jako podcięcia, gdy dystans między nogami jest jeszcze duży, bo od rozpoczęcia akcji do jej zakończenia wiele się może zmienić. Czasem natomiast mogą zaistnieć sytuacje, że doszło do kontaktu nóg, i wtedy działamy analogicznie jak w przypadku kontaktu ramion (tui shou) - wszystko opiera się na świadomości kierunków i sposobu działania siły, i wykorzystaniu dokładnie tych samych metod (różne relacje sił), które poznaje się w tui shou. Jeśli jest potrzeba (uczeń ma problem z intuicyjnym przeniesieniem tego do innej sytuacji), wtedy można wykorzystać
dodatkowe ćwiczenia, tworzone do rozwiązania określonego problemu. Nie muszą to być skodyfikowane metody. Niektórzy muszą nad czymś dłużej popracować, a innym wystarczy kilka minut skupić się na zagadnieniu, gdy np. w trakcie sparingu odkryją pewien problem, by problem rozwiązać, i wykorzystywać coś jakby to było proste i oczywiste.
Z tym, że by to wszystko mogło być możliwe, przede wszystkim trzeba się przestawić na zupełnie inną od potocznej perspektywę widzenia sztuki walki. Nie mechaniczne opanowywanie kolejnych ćwiczeń, technik i form, a bardziej podejście od strony doskonalenia percepcji ciała, ruchu, "siły" (faktycznie: siły, energii, pędu), przestrzeni, rozumienia i instuicyjnego opanowania zasad, które dają się w tym układzie zastosować.