ARTYKUŁ: Jedność pięciu elementów
Napisano Ponad rok temu
JEDNOŚĆ PIĘCIU ELEMENTÓW
Przekład z chińskiego: Andrzej Kalisz
Od tłumacza: Tekst ten stanowi fragment pierwszego z głównych dzieł Wang Xiangzhai'a. Traktat "Właściwa ścieżka yiquan" powstał w 1928 roku i wstrząsnął wówczas środowiskiem sztuk walki w Szanghaju. Moment ten traktowany jest jako początek rozwoju współczesnego systemu yiquan.
Mówi się, że pięć elementów, to matka tworzenia, niszczenia i przemian. Jest źródłem wszelkich rzeczy. Gdy rozprawia się o pięciu elementach, twierdzi się, że metal rodzi wodę, woda rodzi drzewo, drzewo rodzi ogień, ogień rodzi ziemię, ziemia rodzi metal. To jest cykl rodzenia. Metal pokonuje drzewo, drzewo pokonuje ziemię, ziemia pokonuje wodę, woda pokonuje ogień, ogień pokonuje metal. To jest cykl niszczenia.
Ta zgniła koncepcja odległa jest od teorii sztuki walki. Ci którzy ją stosują, o sztuce walki nie mają pojęcia. Mówią, że jakaś technika rodzi inną technikę, że jakaś technika pokonuje inną technikę. Z pozoru wydaje się, że jest w tym jakiś sens. A jednak gdy dokładniej rozważyć zasady sztuki walki, dochodzimy do wniosku, że gdy dochodzi do kontaktu w walce, nie ma czasu na dostosowanie twojej techniki do techniki przeciwnika zgodnie z taką teorią. Naprawdę nie uwierzę, że coś takiego może się udać, gdy oczy zaobserwują, umysł to przeanalizuje, i dopiero wtedy ręce wykonają akcję. A ponadto kierunek i sposób działania siły przeciwnika ulega ciągłym, błyskawicznym zmianom. Jak zatem można uzyskać w tak złożonych sytuacjach zwycięstwo trzymając się teorii tworzenia i niszczenia pięciu elementów? Taka teoria może służyć tylko wprowadzaniu w błąd i bezczelnemu oszukiwaniu ludzi. Jest to wyjątkowy poziom bzdury!
Nawet gdy ktoś potrafi zachować się spontaniczne w nieprzewidzianej sytuacji i uderzyć bez zastanawiania się, nawet wówczas nie ma pewności, że uda się pokonać przeciwnika! Jeśli natomiast ktoś mówi o myśleniu w czasie walki, analizowaniu, zastosowaniu określonych technik i form, jasne jest, że w zakresie walki jest kompletnym laikiem.
Jeśli mówić o pięciu elementach w sztuce walki, to chodzi o siłę metalu, siłę drzewa, siłę wody, siłę ognia i siłę ziemi. To znaczy, że ścięgna i kości są silne i twarde jak metal i kamień. To jest charakterystyka metalu, stąd mowa o sile metalu. To sens powiedzenia, że skóra i mięśnie są jak bawełna, a ścięgna i kości jak stal. Jeśli chodzi o wszystkie kończyny i kości, wszędzie są ugięcia i odcinki proste, jak w przypadku gałęzi drzewa. To jest charakterystyka drzewa, stąd mowa o sile drzewa. Gdy ciało się porusza, jest jak smok unoszący się w powietrzu, jak wąż płynący w wodzie, jak strumień wody, bez ścisłej formy, płynący żywo i ulegający nieustannym zmianom. To jest charakterystyka wody, stąd mowa o sile wody. Gdy ręce uderzają jak pociski, jak bomby, gdy ciało porusza się gwałtownie i dziko, jakby płonęło, to jest charakterystyka ognia, stąd mowa o sile ognia. Gdy w całym ciele jest krągłość i pełność, taka solidność, jakbyś był potężną górą, gdy nie ma miejsca gdzie nie mogą pojawić się ostre krawędzie, to jest charakterystyka ziemi, stąd mowa o sile ziemi. W każdym ruchu i w każdej akcji zawartych jest tych pięć rodzajów siły. To nazywa się jednością pięciu elementów.
Ogólnie mówiąc, w bezruchu całe ciało przenika jednolita siła. W ruchu nie ma najmniejszego stawu i miejsca, gdzie nie byłoby układu przeciwstawnych sił we wszelkich możliwych kierunkach. Tylko w ten sposób można osiągnąć całościową siłę – hunyuan li.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
a) od zajmujących się systemami wewnętrznymi - co faktycznie kryje się za pojęciem "stal wewnątrz, bawełna na zewnątrz", jak to się w praktyce przejawia - najlepiej na zajęciach
od specjalistów sportu - czy tak zwane rozciąganie polega na rozciąganiu ścięgien :-)
Napisano Ponad rok temu
ale czwarty akapit jak dla mnie nieco ogólnikowy...
np...
To sens powiedzenia, że skóra i mięśnie są jak bawełna, a ścięgna i kości jak stal.
Przecież każdy z nas ma miękką skórę (a kobiety nawet bardziej) i twarde kości (poza przypadkami chorobowymi). Ale nie każdy ma to coś co nazywają stalą owiniętą w bawełne.
Jeśli chodzi o wszystkie kończyny i kości, wszędzie są ugięcia i odcinki proste, jak w przypadku gałęzi drzewa. To jest charakterystyka drzewa, stąd mowa o sile drzewa.
Tak jak wyżej wszyscy mają odcinki proste i ugiente ale nie każdy ma z tego powodu siłę.
Czy tam jest jeszcze coś między wierszami ? czy może te tematy są rozwinięte w dalszej części dzieła...
pozdr.
Napisano Ponad rok temu
Pewne bardzo ciekawe rzeczy praktyczne były przekazywane, przez bezpośrednie nauczanie, długi trening, korektę. Ale teorie którymi to opisywano, jakby niewiele wyjaśniały. No właśnie tak, jak to tutaj zauważyłeś w odniesieniu do tego tekstu, tyle, że w większości przypadków było jeszcze gorzej. Jeśli z praktyki nie znaleś każdego jednostkowego przypadku do któego opisu stosowano daną teorię/koncepcję, to zapoznając się z teorią i pewną liczbą przypadków, nie bardzo miałeś szansę, by to przenieść na inne przypadki. A tego spodziewamy się, gdy znamy jakąś teorię naukową. Niestety wiele chińskich teorii (w tym dotyczących sztuk walki) w ogóle nie było teoriami w takim rozumieniu. Raczej były to prymitywne sposoby opisu czegoś co osiągnięto w praktyce, ale nie potrafiono tego w lepszy sposób wyjaśnić.
Gdy nie znałeś zagadnienia od strony praktycznej, nie miałeś szansy, żeby teoria cokolwiek ci wyjaśniła. Nawet gdy znałeś teorię i znałeś z praktyki różne elementy do któych tę teorię odnoszono, to mogłeś nadal nie mieć zbyt wielkiej szansy, by dojść do tego o co chodziło w czymś innym, opisywanym niby tą samą teorią.
Czyli generalnie były pewne praktyczne osiągnięcia i były pewne koncepcje, którymi je próbowano opisać, ale nie bardzo udanie.
Dzisiaj mamy ludzi, którzy próbują czytać takie teorie, i stwierdzają: ależ to pierdoły, zero sensu, nie ma co zaprzątać sobie głowy tymi głupotami. Inni z kolei nawet nie bardzo chcą czytać, tylko słuchają niesamowitych opowieści i sloganów na poziomie plotki z magla, i podniecają się "mądrością wschodu". Gdyby jednak mieli dostęp do oryginalnych teorii, w których cudowność i wyjątkowość chcą wierzyć, to po próbach przeczytania kilku, raczej przeszliby do pierwszej grupy Mało jest natomiast takich, którzy podchodzą do tego rozsądnie, starając się wyłuskać to co wartościowe w praktyce, i próbując wyjaśnić to w sensowny sposób.
To co napisałem wyżej należy w sztukach walki odnieść do okresu np. przed powstaniem "Właściwej ścieżki yiquan". Bo powstanie tej pracy jakby otwieralo nowy etap. Ale to był tylko pierwszy moment, punkt zwrotny, a nie coś rozwiniętego.
To było dopiero pierwsze spojrzenie krytyczne, próba spojrzenia z nowej perspektywy. Ale jednocześnie wciąż było to bardziej "prymitywnie naukowe" w takim sensie jak opisalem wyżej, niż naukowe w sensie od jakiego jesteśmy przyzwyczajeni.
W pracy tej są jeszcze np. rozdziały "Trening qi", "Kultywowanie qi", czyli rzeczy, które później Wang porzucił, i to bez poczucia straty czegokolwiek. Jeśli chodzi o historię, to Wang też jeszcze przywiązany był do legendarnych schematów, w związku z czym wg. tejże pracy twórcą yiquan był oczywiście ... Bodhidarma
Nawet jeśli chodzi o fragment wyżej przytoczony, to Wang jeszcze nie jest w stanie oderwać się od użycia koncepcji pięciu elementów, tyle tylko, że próbuje jej nadać nową interpretację. I to jest normalne, patrząc na to jak na ewolucję jego myślenia, gdzie sam był przecież pod wpływem starych koncpcji i dopiero robi pierwsze nieśmiałe kroki na nowej drodze. Ponadto trzeba zdawać sobie sprawę, że traktat był skierowany właśnie do ludzi, którzy posługiwali się tymi starymi koncepcjami, a innymi nie potrafili jeszcze, więc nowe koncepcje nie mogły być zupełnie oderwane od starej terminologii.
Ponadto praca nie była skierowana do tych, którzy chcieli rozpocząć naukę, i potraktować książkę jako podręcznik, ale głównie do ... kolegów po fachu, innych ekspertów xingyiquan, którym Wang chciał ukazać problemy i wskazać lepszą drogę. Pisząc ten czwarty akapit, pisał o rzeczach, które oni znali z praktyki, i nawiązywał do koncepcji i konkretnych opisów, w jakimś stopniu już przez nich stosowanych.
Tak, że czytając różne rzeczy należy widzieć, że to nie są jakieś absolutnie doskonałe teorie, ale coś z pewnego miejsca i pewnego okresu. W tym przypadku ilustracja pierwszego momentu w procesie przechodzenia od xingyiquan do yiquan. Zdajac sobie z tego sprawę można lepiej zrozumieć chińskie sztuki walki, ich proces rozwoju. Ale samo czytanie nic nie da. Praktyka i teoria, to razem pozwala rozumieć co się robi, co w tym jest sensowne. Bez tego jest albo psioczenie, że to kung-fu to jedna chała, albo bezkrytyczne łykanie ściemy.
Trzeba wiedzieć przy tym, że czytając bardziej klasyczne teorie sztuk walki, i próbując analizować sam tekst, nie wiedząc bezpośrednio z praktyki co sensownego się za tym kryło, można co najwyżej dojść do wniosku, ze to kung-fu, to w ogóle od początku musiało być jedno wielkie śmierdzące gówno
"Właściwa ścieżka yiquan" to pierwszy krok. Póżniej było parę lat nauczania w Szanghaju, gdzie jego uczniowie "ręcznie" tłumaczyli nieprzekonanym co ma sens, a co nie. Potem kilka lat w rodzinnej wiosce spędzonych z kilkoma najlepszymi uczniami okresu szanghajskiego na intensywnym treningu i doskonaleniu systemu, łącznie z testowaniem metod szkoleniowych na chłopakach z wioski (podział na grupy nauczane w różny sposó. Wreszcie okres pekiński. W 1939 roku Qi Zhidu spisuje nauki Wanga w książce "Nowy rodział yiquan" (wkrótce także ta książka będzie dostępna po polsku dla naszych uczniów). Ok. 1940/1941 Wang udziela cyklu wywiadów dla pekińskiej prasy (dostępne dla naszych uczniów, fragmenty były tu zamieszczane). Wkrótce powstaje też "Środkowa oś drogi pięści" - dzieło reprezentatywne dla tego późniejszego, bardziej dojrzałego okresu (dostępne dla naszych uczniów, fragmenty były tu zamieszczane). Niestety niewiele tam jest wyjaśnionych zagadnień praktycznych. Wang koncentruje się bardziej na istocie problemów dotyczących środowiska sztuk walki. Uczniowie Wanga robią wrażenie na japońskich judokach. Po wycofaniu Japończyków okres walk z gangami ulicznymi. I powstanie ChRL. Oficjalnie nauczana tylko "część zdrowotna" (aż do końca lat 70, gdy nastąpiła odwilż). Powstaje kilka prac pisanych już nieco bardziej współczesnym językiem z elementami terminologii naukowej, ale niestety koncentrować się w tamtych warunkach mogły tylko na aspekcie zdrowotnym.
Trzeba wiedzieć, że Wang nie miał szansy przeskoczyć po prostu od starych koncepcji do nowoczesnego podejścia naukowego. I kwestia czasu i jego ograniczeń. Bardzo zdolny, wręcz geniusz, ale chłopak ze wsi, niepiśmienny, czytać i pisać uczyła go pierwsza żona. Instruktor walki wręcz w różnych armiach pod koniec cesarstwa i na początku republiki. Inteligenty i krytyczny, więc wpływ kultury i nauki zachodniej i jego sprowokował do próby innego spojrzenia. Ale nie miał wykształcenia. Nie był w stanie starych koncepcji zastąpić koncepcjami naukowymi. Był tylko w stanie dostrzec problemy, sprzeczności wynikające ze starych koncepcji. Ale jedyne co mógł zrobić, to zamiast tychże koncepcji użyć paradoksów wzorowanych na buddyjskich gong'anach (koanach). Wprawdzie niewiele one teoretycznie wyjaśniały, ale przynajmniej wskazywały, że teorie były niedostateczne, że ich logiczna analiza do niczego nie prowadziła, że wartościowe rzeczy, osiągane w praktyce były "poza słowami". Stopniowo, powoli przyswajał pojęcia naukowe, inspirując uczniów, żeby studiowali współczesne nauki.
Wyraziście to wygląda na tle np. Sun Lutanga, gościa super klasycznie wykształconego, ale zbyt spętanego przez tradycję, który w tym samym czasie robił coś odwrotnego, bezsensownie próbując wszystko podporządkować tym starym "teoriom", w jeszcze większym zakresie niż to wszyscy robili, i przez swój autorytet wyjątkowo przyczyniając się np. do tego, że do dziś są tacy, którzy chcą wierzyć np. w wykorzystanie pięciu elementów w walce i inne bzdury.
Jego następca Yao Zongxun, z formalnego wykształcenia literaturoznawca, ale wszechstronnie zdolny, samouk w zakresie fizyki, biologii, psychologii itp. To on w większym stopniu zaczął wyrażać to co praktycznie opanował, współczesnym językiem. Ale to wszystko działo się gdy nie można było yiquanem zajmować się oficjalnie, a zatem nie było najmniejszej szansy na doprowadzenie do badań naukowych.
A i tak, mimo wszystko yiquan jest kilkadziesiąt lat do przodu na tle innych chińskich systemów :-) To co w yiquan zaczęto próbować robić od lat 20. XX wieku, innym dopiero w ostatnich latach zaczyna przychodzić do głowy, a i tak wciąż jest wielu takich, którzy wolą raczej pogrążyć się w fantazje o cudowności dawnych chińskich teorii :-)
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
KUNG FU POZNAŃ
- Ponad rok temu
-
Sędziowanie w Chinach
- Ponad rok temu
-
VT/WC/WT czy już w łodzi czy jeszcze nie..?
- Ponad rok temu
-
animacje dla tych co lubia sportowe wushu
- Ponad rok temu
-
Did ta jow
- Ponad rok temu
-
Chińskie kopnięcia
- Ponad rok temu
-
Style zewnętrzne?
- Ponad rok temu
-
Rozmowy o ZLOCIE KUNG-FU/WUSHU 4.02.2006
- Ponad rok temu
-
Film który powala na kolana ;)
- Ponad rok temu
-
"biale kung fu" vs. "chuan tong gong fu"
- Ponad rok temu