w większości się z Tobą zgodzę (co rzako mi się zdarza hehe), z tym że nie wiem ( a bardzo mnie ciekawi) konfrontacja Mike'a w szczycie formy z Lewisem...to byłaby walka, co do samego Tysona to fakt- napewno długo (a może nigdy ) nie będzie drugiego takiego zawodnika...uważam jednak że pomimo wszystkiego co osiągnął można w pewien sposób powiedzieć o nim że był niespełnionym talentem, gość z takimi warunkami- gdyby komuś udało się nad nim zapanować ,nad jego psychiką i pokierować ją w dobrym kierunku to poprostu nie byłoby na niego bata...problemem chyba jest to że po części troche go wszyscy wydymali- tzn był na fali to byłą kasa, było wszystko, zaczęły się problemy to został olany, końcówka kariery straszna- porażki legendy na jakie ciężko patrzeć (jak choćby ostatnia walka)...jak dla mnie troche żal że tak to się wszystko skończyło (no bo chyba Mike skończył już z boksem-przynajmniej tak zapowiadał),chyba Mike nie powinien teraz bawić się w żadna K1 ani inne cuda na kiju-po co mu to?Porażki Mike? Dobrze wiecie, ze przegrywał sam ze sobą, a nie z przeciwnikiem, dobrze wiecie, ze jakby doszło na konfrontacji Mike w zyciowej dyspozycji ze swoimi pogromcami to znokautowałby ich jeden po drugim, tj. w ten sam wieczór, jeden po drugim. Kiedy Mike dzielił i rzadził na swiecie boks był nieporównywalnie lepszy niz teraz, był chyba najlepszy, największa kumulacja Mistrzów, prawdziwych championów, Tyson robił z nimi co chcial, jeden po drugim. Kochajmy Tysona...wielki bokser.
jedno jest pewne- jeszcze przez długo jak gdzieś usłyszę "zawodowy boks" to pierwszym skojarzeniem będzie Tyson.