Wroclawskie obozy
Napisano Ponad rok temu
Daniel Brunner Sensei 6 dan, Mrówki - lipiec 2005:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Obóz dla początkujących, Mrówki - sierpień 2005:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
dla dzieci, Radków - sierpień 2005:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Napisano Ponad rok temu
dowiem sie osobiscie :twisted: , bo znam takich dwoje fajoskich dzieciakow, ktore wybraly sie na Twoj oboz
Napisano Ponad rok temu
po pierwsze primo - wnioskując po ilości bandaży występujących na zdjęciach, już chyba wiem, w której sekcji przygotowuje się pierwszy zawodnik tradycyjnych sztuk walki do zawodów Vale Tudo :twisted: :twisted: :twisted:
po drugie primo - wnioskując po tym, czym ćwiczyli obozowicze (mam na myśli te konary przerobione na..... chyba bokeny, zaczynam podejrzewać, że opowieść o Sarapatach, Miszczu Marianie i jego uczniach nie tak do końca wyssana jest z twórczego umysłu niejakiego pmasza : 8O 8O 8O )
Obym się mylił w obydwu przypadkach
:wink:
Napisano Ponad rok temu
ad. 2 konary to suburito - uzywane z racji na małą praktycznosc krajowych bokkenów. w formach podstawowych nie da sie pocwiczyc. gdyby przecietnego ucznia stac było na solidny bokken z bialego debu a najlepiej dwa to nie byloby takiej potrzeby....
zreszta wlasnorecznie zrobione suburito to nasza 20 letnia tradycja jest.
a miszcz marian oczywista jest po czesci inspirowany...
Napisano Ponad rok temu
ad.1 bandaze wynikają z uzywania rzeczonych konarów. patrz ad. 2
ad. 2 konary to suburito - uzywane z racji na małą praktycznosc krajowych bokkenów. w formach podstawowych nie da sie pocwiczyc. gdyby przecietnego ucznia stac było na solidny bokken z bialego debu a najlepiej dwa to nie byloby takiej potrzeby....
zreszta wlasnorecznie zrobione suburito to nasza 20 letnia tradycja jest.
a miszcz marian oczywista jest po czesci inspirowany...
aha
(a ja i tak swoje wiem :wink: :twisted: :twisted: )
Napisano Ponad rok temu
jedliscie tak zawsze :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
http://wsaikido.wroc.pl/gallery/view.php?id=464
jedliscie tak zawsze :twisted:
oj paskuda, jak Ty siem na tym nic nie znasz. to obóz aikido a nie wakacje u babci. to nie posilek, tylko trening silnej woli i próba charakteru.
jedli to tam tylko od 2 dana w górę - młodzi tylko patrzyli i się ćwiczyli w zabijaniu głodu potęgą ki (coś o tym zabijaniu, głodzie i jedzeniu w w zasadzie niejedzeniu jest w knajpie) :twisted: :twisted: :twisted:
k.
Napisano Ponad rok temu
http://wsaikido.wroc.pl/gallery/view.php?id=464
jedliscie tak zawsze :twisted:
oj paskuda, jak Ty siem na tym nic nie znasz. to obóz aikido a nie wakacje u babci. to nie posilek, tylko trening silnej woli i próba charakteru.
jedli to tam tylko od 2 dana w górę - młodzi tylko patrzyli i się ćwiczyli w zabijaniu głodu potęgą ki (coś o tym zabijaniu, głodzie i jedzeniu w w zasadzie niejedzeniu jest w knajpie) :twisted: :twisted: :twisted:
k.
:roll: , taak, to zmienia postać rzeczy , próba charakteru powiadasz :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Co mnie zasmucilo, Pmasz, mala ilosc ran tluczonych na glowach cwiczacych od tych badyli. Rozpusciles ich jakdziadowskie bicze, slowo honoru....zanika u was duch wojenny w mlodziezy....
Napisano Ponad rok temu
no to byl oboz dla poczatkujacych jako ze zaawansowani joko ci vogoni wytłukli sie ciosami badyli w głowy....
Napisano Ponad rok temu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
W.
Napisano Ponad rok temu
pozdro...
Przemek (spragniony nowinek, ciekawostek, sensacji itp....jak deszczu na saharze... :wink: )
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Mam nadzieje, ze dziewczynka, co go ode mnie dostała bawiła się dobrze:)))
Nie można mieć wszystkiego... ale trzeba się starać))
Yoshi
Napisano Ponad rok temu
Qrczaki, kompletnie zapomnialem!!!!to Pmasz.... a moze by tak mala relacja z pobytu w dojo sensei Chiba 8)
pozdro...
Przemek (spragniony nowinek, ciekawostek, sensacji itp....jak deszczu na saharze... :wink: )
Pmasz !!! relacja!! Pmasz !!! relacja!! Pmasz !!! relacja!! Pmasz !!! relacja!!
Napisano Ponad rok temu
Byłem w San Diego przez 2 miesiące i tym razem postanowiłem i się poopalać i pozwiedzać. Wcześniej przez pół roku uchideshi byłem na plaży 2 razy. Z taki dzikim postanowieniem rozrywkowym wylądowałem w niestety nie za bardzo pod koniec maja słonecznej Kalifornii. Kto wie co to jest dżun glun ten wie o co chodzi. Koniec maja i czerwiec jest duszny, gorący i pochmurny. Nawet jeśli nad dojo była bezchmurna Afryka ocean sobie parował i tam nie było ślicznie wcale. Tubylcom to nie przeszkadza się serwować i skubować i kraby zbierać, ale moją wizje opalania pomiędzy treningami szlak nagły wziął.
Wziął również z innego, główniejszego powodu. Sensei otóż w pełni sił miota, rzuca i postrach sieje taki, że mnie przeszły idiotyzmy o wypoczynkach w ten sam wieczór com przyjechał. Nagle mnie się przypomniały wszystkie te noce co to w dojo nie wiedziałem na którym boku spać bo mnie obsiniał i opuchł każden. I nagle nostalgia mnie opadła takowa: czy abym nie za stary i czy moje cielsko stare i sztywne zniesie takie przyjemności.
Poważnie biorąc te dwa miesiące były znacznie intensywniejsze niż ostatnie pół roku. 2 lata temu Sensei był dość chory i jako, że czuł że mnie zaniedbał nieco teraz postanowił to wynagrodzić.
Nie będę się rozpisywał ale ćwiczy się intensywnie i warto było. Najgorsze ze normalnie właśnie po 2 miesiacach ciało się przyzwyczaja i znikają te durne małe kontuzyjki. A ja jak mnie właśnie przeszło musiałem wracać.
I tak dopadła mnie dolegliwość przedziwna i nowa: łokcie bolały okrutnie w dół aż do końca małego palca. Oba nie przy dzwigni ale potem - kiedy była odpuszczana tak że nie wiem. Znaczy bardzo. Potem rozwaliłem sobie głupawo łeb a na koniec w San Francisco jako uke na egzaminie na fukushidoin moje dopiero zaleczone po styczniowej operacji kolano sobie wyskoczyło i wskoczyło. Udało się ćwiczyć 2 dni później bo mnie połatali akupunkturą.
Ale co ja o tym aikidzie cały czas. Są ciekawsze rzeczy:
Spędziłem boskie 4 dni na drodzę między Tijuaną a Rosarito w Kalifornia Baja na północy Meksyku. Mieszkaliśmy w baraczku z Meksykanami w amerykańskiej komunie nad samym oceanem. Rankami z cerveza Bohema drabiną właziłem na dach siedzieć na ławce i oglądać skaczące delfiny. Wcześniej o 6-tej szedłem łazić po odkrytej odpływem wulkanicznej skale gdzie w zagłębieniach chowały się ośmiornice i kraby. Pies szczekał po meksykańsku, pelikany nad głową. Łowiłem ryby z kajaka 2 kilometry w oceanie i karmiłem dzikie lwy morskie. Na środku pustyni znaleźliśmy gorące źródla gdzie za dolara można było leżeć we wrządku kto lezy na środku pustyni za pieniądze we wrządku?!! Ja leżałem hehehehehehehe
Ponadto:
Ponadto albańskim deshi złapaliśmy kijem półtorametrowego węża według niektórych niegroźny, inni uznali, że grzechotnik. Ukradliśmy z wysypiska śmieci dwie wywrotki kompostu dla dojo wiozłem przez 1500 kilometrów japoński 19 wieczny kredens na półciężarówce przez góry Kalifornii. Strzelałem z policyjnego glocka na strzelnicy miejskiej. Byłem w San Diego Zoo widziałem koala i byłem w wolierze kolibrów. Widziałem orchidee na drzewach rosnące i skunksa na ulicy.
no... moim zdaniem to jest śliczna relacja
Napisano Ponad rok temu
no... moim zdaniem to jest śliczna relacja
nooooo.... poklon :wink:
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Gdzie w Warszawie AIKODO w godzinach rannych
- Ponad rok temu
-
Cytaty mistrzow aikido
- Ponad rok temu
-
shihan muzykiem i nie tylko
- Ponad rok temu
-
Wybawienie już blisko!
- Ponad rok temu
-
Aikido we wro
- Ponad rok temu
-
poradniki Tomiki Aikido w necie
- Ponad rok temu
-
Dlaczego ten temat wciąż wraca?
- Ponad rok temu
-
Styl Toheia.
- Ponad rok temu
-
Aikido i Sumo
- Ponad rok temu
-
Iwama Ryu
- Ponad rok temu