Dziś rosyjska prokuratura poddała się pod naciskiem spółecznym i skierowała do wyżejstojącej instancji sądowej podanie o rezygnacji z oskarżenia Aleksandry Iwannikowej. Przed tym kobieta została oskarżona o zabójstwo i otrzymała wyrok dwa lata w zawieszeniu i wypłata odszkodowania rodzicam zabitego - ponad 200000 rubli (około 7200 dollarów).
Dalej informacja od adwokata i z prasy:
8 grudnia 2003 r. Aleksandera wracała późno do domu, umówiła się z prywatnym kierowcą że zawiezie ją do domu za 100 rubli (rozpowszechniona praktyka w Moskwie). Kierowca zawiózł ją do ciemnego zaułka, zablokował drzwi, zaczął grozić iż zawiezie do przyjaciół, gdzie ją zabiją, i przymuszać do seksu oralnego. Kobieta sięgnęła do torebki po mały nożyk kuchenny (który nosiła dla samoobrony, bo miała dawniej przykre doświadczenia) i lekko pchnęła napastnika w biodro. Przypadkiem trafiła tętnicę, w wyniku czego napastnik wykrwawił się na śmierć. Kiedy go znaleźli silnik pracował, wszystkie drzwi, oprócz jednej były zablokowane, spodnie miał ściągnięte, na spodniach i majtkach napastnika rozcięć brak. Kobieta wyskoczyła z samochodu, krzycząc: zabiłam człowieka. Mimo że kobieta jest mężatką, wcześniej nie notowana, i ma małe dziecko, oskarżenie żądało trzech lat więzienia za zabójstwo w stanie affektu. Półtora roku kobieta przeżyła pod ciężką presją. Prawa na samoobronę nie uznano. Rozprawa odbywała się za zamkniętymi drzwiami. Piketujących i protestujących przeciwko niesprawiedliwości ludzi na salę nie dopuścili.
Dopiero po interwencji kilku organizacji prawoochronnych, prasy, TV, innych mediów, już po zapadnięciu wyroku oskarżającego prokuratura wycofała się z oskarżeń.