Metody, cele i powód dublowania sprzętu sa rózne. W samolotach bojowych multiplikuje się praktycznie wszystkie systemy. Od hydrauliki po awionikę. Na amerykańskich filmach nieprzekupny gliniarz-karateka zawsze nosi dodatkową spluwę w kaburze na kostce. Palacze nałogowcy zawsze mają gdzies zbunkrowaną paczkę papierochów na czarną godzinę (ja zazwyczaj zapominam gdzie ja schowałem i potem w poszukiwaniu fajka urządzam niemożebny burdel w całym domu). Nawet w talii kart jest kilka Jokerów lub blanków na wypadek zgubienia czegośtam.
Odkąd zacząłem się zajmować włóczykijstwem górskim stosowanym i szwendactwem leśno-bagiennym, znanymi bardziej pod jakże komercyjnymi nazwami jako Trekking & Survival, ilośc taktycznego sprzętu przekroczyła możliwości ładunkowe mojego pokoju. Znosiłem do domu wszelkie żelaztwo i oporządzenie wędrówkowe na zasadzie "przydasię". 4 plecaki, 3 śpiwory, 8 menażek i mnóstwo innego szpeja. Starych klamotów żal wyrzucić, a przed kazdą wędrówką dylemat: Co zabrać tym razem. Co sie bardziej przyda? A może wszystko zabrać? Ale kto to kurwa będzie taskał na grzbiecie? W ten sposób wyposażyłem taktycznie wielu przyjaciół, którzy nie przejmowali się nigdy specjalnie czy mają sprzęt na wyjazd. Zawsze było wiadomo, że "Wyszyn będzie miał jakby co...".
Nadal jednak mam mnóstwo ukochanych i kompletnie nieprzydatnych rzeczy. Związany jestem z nimi sentymentalnie, ale od dawna używam już ich nowszych, lżejszych, wytrzymalszych, woodoodpornych i kosmicznych odpowiedników. Co z tym wszystkim zrobić żeby się nie marnowało i nie gniło z tesknoty za lasem?
I tu z pomoca przychodzi nam wspomniany na wstępie Backup. Bo w najlepszej latarce baterie sie kiedyś wyczerpią. Nawet zapasowe. A na zadupiu 123 nie kupisz. Podobnie z żarnikiem od SureFire'a. Najlepszy nawet nóz połamiesz a gore-tex może się przepalić przy ognisku. Żeby nie zostać w dupie na szlaku warto potaskać coś co jakby co zastąpi nam ukochany nowy sprzęt. Siedziałem sobie dziś i zastanawiałem się nad listą mioch backupów. Istniejących, sprzedanych, oddanych, zgubionych i wyrzuconych. Oczywiście nie noszę wszystkiego ze soba, ale zawsze gdzieś jest upchane przynajmniej kilka rzeczy.
Światło:
Inova X5 > Led Lenser > Mini MagLite > Solitare
Kuchenka:
Markhill(z)>Camping Gas CV 270 > Camping Gas C 270 > Esbit
Menażka:
Tatonka > NATO Issue > Kubek Alpinusa
Przeciwdeszczowce:
EWCS GORE > Alpinus Gore > US Poncho > Pałatka WP > Kangurka harcerska
Plecaki:
Alpinus Woodpecker > ALICE > Janysport Mt. Everest
Psuj jestem ale moge spać spokojnie.
Inovę zgubiłem po pijaku, w Led Lenserze urwałem włącznik (działa mimo to), z dwóch Mini MagLitów zrobiłem jednego. LEDową zapalniczkę-latarkę rozkręciłem na części pierwsze. Ale na wszelki wypadek mam Solitare'a a Anka drugiego.

Markhila ukradli mi na wyjeździe, Przebijanego Camping Gasa wyrzuciliśmy w górach bo już się do niczego nie nadawał. Zawsze jest drugi CG i Esbit na dodatek.
EWCS jest popalony a membrana się rozwarstwia. Alpinusa często pożyczam ludziom. Nigdzie się nie ruszam bez pałatki.

Można tak w nieskończoność. Po prostu przy moim trybie i prędkości niszczenia sprzętu backup jest niezbędny. No i zawsze można pomóc ludziom "nietatktycznym" którzy nie noszą przy sobie noża czy latarki.
Jakie sa wasze ulubione backupy? Co dublujecie? Jak często się wam przydaja?
Warto nosić czy nie warto?
wysz
wielbiciel wszelkiego backupu.
(sorry za chaotyczny tekst, ale jakoś mnie tak naszło)