
Jeden z moich znajomych wyrabia noże, maczety i temuż podobne w sposób dość dziwny (wg mnie), acz skuteczny (wg znanych mi użytkowników jego wyrobów). Mianowicie kupuje zahartowany płaskownik o wymiarach możliwie zbliżonych do oczekiwanego produktu, a następnie wycina z niego kształt, chłodząc miejsce cięcia sprężonym dwótlenkiem węgla. Pozostałe procesy również na zimno, z chłodzeniem - by uniknąć rozhartowania. Nie wiem skąd ma dostęp do takiego sprzętu - grunt że ma

Moje pytanie jest tu następujące - czy dałoby się rozchartować (lub choć odpuścić) tylec i trzpień klingi, by były w miarę elastyczne, jednocześnie zachowując nienaruszony hart krawędzi tnącej?
Mile widziane byłyby opisy jak uskutecznić to przy użyciu minimalistycznych technik - wiadomo, że dla jednej klingi (jeśli ją u niego zamówię) warsztatu budował nie będę... Na obróbce stali uczciwie mówiąc znam się kiepsko - niby teorię jakąś znam, ale z praktyką nijak... więc upraszam o opisy w miarę przystępne ("narzędzie to co wiecie" na mnie nie podziała

Jedyny mój pomysł to zanurzenie krawędzi tnącej w chłodziwie i punktowe / powierzchniowe rozgrzewanie tylca. Tyle że stal jest niezłym termoprzewodnikiem - więc rozgrzanie tylca do odpowiedniej temperatury mogłoby być trudne lub wręcz niemożliwe...