Ja pracuje, studiuje, trenuje i odziwo jeszcze sie ucze i spie
6:00 - pobudka, sniadanie
7:00 - fruuuu na pociag, autobus, przesiadka autobus
8:10 - uff no to jestem na uczelni
12:00, 16:00 (czasem 18:00) - w zaleznosci od dnia i planu zajec koncze zajecie i znowu w autobus, przesiadka w drugi autobus, pociag i jestem w domu.
14:00 - jestem w domu (zakladajac ze wczesnie w miare koncze), szybko cos zjem i do pracy
15:00 - mam taka prace, ze pracuje w nierownym wymiarze godzin (raz godzine, raz dwie, raz piec - dogadalem sie z szefem na czas studiow)
17:30 - wskakuje w pociag i
18:00 - 19:30 - jestem na macie
20:00 - jestem w domu, odsapne chwile, zjem kolacje wykapie sie i..
21:30 - posiedze przed kompem, przejerze logi, popatrze czy nic sie nie sypnelo
22:30 - poloze sie do lozke z podrecznikiem i sie poucze tak do
00:00 lub 1:00 ide spac
spie 5-6 godzin i wracam do punktu pierwszego (tj. pobudka o 6:00)
Tez mam ciezko, chodze niewyspany, zmeczony a jakos czas na wszystko znajduje. Wszystko zalezy od tego jak czas wykorzystasz. Uczyc sie mozna tez w pociagu i autobusie, zamiast stac i patrzec jak ludzie ziewaja.
Zamiast sie opierdzielac w pracy mozna zrobic to co sie ma zrobic w krotszym czasie (w moim przypadku jak najbardziej wykonalne) i swoje robic w krotszym czasie, wczesniej konczyc prace, a i podwyzke wynegocjowac.
Zamiast siedziec i ogladac telewizje wieczorem mozna wziasc podrecznik i przygotowac sie na jutrzejsze cwiczenia.
Hmm jest taka bardzo fajna historia opowiadana na seminariach z metod zarzadzania czasem, napewno wiekszosc z Was ja zna, ale moze ktos nie slyszal wiec...
Na pewnym seminarium z metod zarzadzania czasam spotkalo sie kilkunasto managerow najwiekszych Polskich firm. Wykladowca wyciagnal duze naczynie i spytaj sluchaczy:
- czy te naczynie jest pelne?
- TAK - wszyscy odpowiedzieli jednoglosnie.
po chwili wykladowca wyciagnol naczynie z duzymi kamieniami i delikatnie wsadzil do tego duzego naczynia, ktore wyciagnal na poczatku, po czym spytal sie sluchaczy
- czy to naczynie jest pelne?
sluchacze usmiechneli sie i jednoglosnie powiedzieli - "TAK" - po czym wykladowca wyciagnal kolejne naczynie - tym razem ze zwirkiem i wsypal ostroznie jego zawarto do duzego naczynia, poczym spytal sluchaczy:
- a czy teraz to naczynie jest pelne?
sluchacze spojerzeli ze zdziwieniem na siebie i niepewnie odpowiedzieli
- no chyba nie jest
- zgadza sie - odpowiedzial wykladowca poczym wyciagnal juz ostatnie naczynie z woda, ktora wlal ostroznie do duzego naczynia, poczym spytal sie sluchaczy:
- jaki jest moral z tego doswiadczenia?
sluchacze na moment zamilki, poczym jeden z najbardziej rozgadanych sluchaczy podniusl reke i powiedzial:
- moralem jest to, ze w naszym terminarzu spotkan choc by bylo bardzo duzo terminow to i tak mozemy dodac kolejne spotkanie!
- nie - odpowiedzial wykladowca - musimy zaplanowac co jest dla nas wazniejsze i to najpierw wkladac do naszego naczynia czasu. Gdybysmy najpierw wsypali zwirek a potem probowali wlozyc duze kamienie, napewno dla kamieni nie starczylo by miejsca. Musimy zastanowic sie czy sa dla nas te kamienie. Tymi kamieniami powinny byc rodzina i przyjaciele.
A czym sa kamienie w waszym przypadku?