
Na dworze zimny wiatr gwiżdże, deszcz dwoni o szyby .. Godzina 5.30!!! Poranny koszmar!!! przestraszony
Jeszcze parę minut - myślisz sobie i ... pogrążasz się znowu w błogim niebycie.

Niestety, twój bezlitosny budzik ma opcję śpiocha - nie pozwoli zaspać do pracy! Pi-bi-bi-bi-bip, pi-bi-bi-bi-bip...
Znowu wyłączasz śpiocha i postanawiasz sobie, że najwyżej dzisiaj wystąpisz w pracy w nieuprasowanej koszuli (bluzce) ... To postanowienie niweluje rodzący się właśnie wyrzut sumienia i pozwala na kolejny odlot w zaświaty ...

Przy kolejnym pi-bi-bi-bi-bip... pi-bi-bi-bi-bip... rezygnujesz z umycia zębów

Pi-bi-bi-bi-bip, pi-bi-bi-bi-bip... (który to już raz?)
Z nienawiścią chwytasz w dłoń budzik.




I tak dalej, i tak dalej ...
Znasz to uczucie? Jak sobie z nim radzisz? Czy są w ogóle sposoby na bezbolesne poranne wstawanie?
