(Link do tego tekstu jest poniżej, jeśli chcecie się znim zapoznać to zapraszam.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników])
Mianowicie tekst ten traktował o tym co stało się z "najtwardszą sztuką walki". Autor zwrócił uwagę na to, że obecnie w Kyo stawia się największy nacisk na walkę sportową. Tradycje, znane przecież wszystkim pasjonatom, zanikły. To co stanowiło o sile tej dyscypliny - walka w bliskim kontakcie, techniki na twarz, podcięcia, rzuty... itp. Przecież KK zdobyło swoją pozycję dzięki umiejętnym kombinacjom różnych tektych w walce, a nie staniu na przeciw siebie i okładaniu się mawashi gedan przez całą walkę... To "usportowienie" jest powodem wypaczenia dzisiejszych karateków. Widzę to po samym sobie - na poczatku gdy zacząłem sparować z kolegami z Kick boxingu, taja czy boksu, po prostu dostawałem w trąbe. Dopóki nie domyśliłem się że gardę musze trzymać wyżej... O walce w parterze nawet nie chce wspominać... a przecież, co ciekawe, większość mistrzow kyokushin (i nie tylko) wywodzacych się z Azjii mieli, poza stopniami mistrzowskimi w karate, stopnie mistrzowskie w Judo (judo było i chyba jest obowiązkową dyscypliną szkolną w Japonii) Co łączyło się w całość, poza walką w pozycji stojącej, półdystansie itp, karatecy świetnie radzili sobie w parterze. A dziś? Gdy kolega zapaśnik zmylił mnie i rzucił mi sie na nogi to było po sprawie

Podsumowując mój raczej mało odkrywczy post, chciałbym zaryzykować zdanie, że popularność Kyokushinkai, tak ciężko osiągnięta przez mistrza Oyamę, stała się największym przekleństwem tej pięknej sztuki walki, spłyciła ją i wszystko zmierza do tego, by stała się ona po prostu kolejną dyscypliną sportową z kategorii kiepskiej klasy mordobicia.